Walka jest satysfakcjonująca i angażująca, choć po kilku godzinach zabawy staje się lekko monotonna. W grze brakuje bardziej urozmaiconych przeciwników – demony różnią się co prawda wyglądem, ale brakuje im bardziej rozbudowanych animacji oraz większej ilości ataków. Niemal każde starcie sprowadza się w zasadzie do bezmyślnego naciskania przycisków odpowiedzialnych za atak i sporadycznego wykonywania uników w przypadku bardziej wymagających wrogów.
Starcia z bossami również nie są zbyt porywające – podobnie jak sami szefowie. Ot niektórzy z nich są całkiem pokaźnych rozmiarów i wyglądają nawet ciekawie, ale też mają bardzo ograniczony zakres ruchów. Na dobrą sprawę w pamięci została mi tylko pierwsza walka, ale tylko dlatego, że... po prostu podszedłem do bossa najbliżej jak się dało i ten nie mógł mi nic zrobić, bo żaden z jego ataków nie dosięgał Wojny. Nie pozostało mi więc nic innego, jak w kółko naciskać mocny atak, aż w końcu zbiłem pasek życia demona do zera. Chyba nie takie założenia mieli twórcy?!
Nieźle wypadają elementy platformowe, o których nie można powiedzieć złego słowa. Sporo tu skakania, korzystania z powietrznych wirów, a także rozwiązywania prostych zagadek. Dla fanów znajdziek przygotowano pokaźną garść różnych elementów do odnalezienia, do których nie zawsze łatwo się dostać. Postaciami steruje się jednak bardzo przyjemnie i są odpowiednio responsywne, więc miło wspominam te zręcznościowe fragmenty.
Jeśli chodzi o lokacje, są one liniowe, ale dość obszerne – na tyle, że twórcy umożliwiają nam nawet skorzystanie z konia by nieco przyspieszyć ich przemierzanie. Sporadycznie możemy skorzystać też z wielowymiarowości otoczenia, tzn. np. skrócić sobie drogę zeskakując na niższą półkę. Plansze mogłyby być jednak bardziej urozmaicone i bogate w detale, bo miejscami Darksiders Genesis ustępuje pod tym względem nawet produkcjom na Androida / iOS. Choć sama kolorystyka i wygląd mapek ulega częstym zmianom, otoczenie jest mało szczegółowe – a szkoda. Drobnym pocieszeniem niech będą bardzo niskie wymagania sprzętowe.
Mimo niezbyt obszernych miejscówek, czasami celu misji trzeba doszukać się na mapie. Ta okazuje się jednak koszmarnie nieintuicyjna i połapanie się w niej stanowi olbrzymie wyzwanie - chyba nie obejdzie się bez doktoratu z kartografii. Liczę, że twórcy poprawią ten element w którejś z aktualizacji.
Sporo dobrego można powiedzieć za to na temat ścieżki audio, która trzyma wysoki poziom i skutecznie podsyca prezentowane na ekranie wydarzenia. Miłym ukłonem w stronę polskich fanów marki jest bez wątpienia obecność ojczystego dubbingu, który wypada co najmniej nieźle. Pewne zastrzeżenia można mieć do aktora podkładającego głos pod Waśń, ale tylko w niektórych momentach. Ogólnie, lokalizacja jest niezła.
Podobnie można podsumować całe Darksiders Genesis. To niezła gra, która na pewno spodoba się fanom cyklu. Podobnie jak starsi bracia zebrani w ramach cyklu Darksiders, nie wnosi na rynek niczego nowego, ale daje około 12-14 godzin (jednorazowe przejście) satysfakcjonującej rozgrywki. Brakuje co prawda bardziej rozbudowanych mechanik na płaszczyźnie rozwoju postaci oraz samej walki, ale masakrowanie zastępów demonów i pokonywanie zręcznościowych etapów daje niemało frajdy – a to wystarczająca rekomendacja.
Dobra |
Grafika: Przyjemnie kolorowe otoczenie i efektowne animacje towarzyszące walce, ale lokacjom brakuje detali. |
Świetny |
Dźwięk: Świetny budujący atmosferę soundtrack i dobrze zrealizowany dubbing. |
Świetna |
Grywalność: Angażująca walka i przyjemne zagadki środowiskowe. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Grze brakuje większej głębi i złożonych mechanik, ale sprawdza się jako rozrywkowy slasher. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Responsywne sterowanie i czytelny interfejs. |
Słowo na koniec: Darksiders Genesis to przyjemny slasher, a przeniesienie kamery zza pleców bohatera na rzut izometryczny o dziwo nie zmieniło zbyt mocno założeń serii. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler