Nieco skąpo wygląda też kwestia dostępnego wyposażenia, bowiem pukawek znajdziemy ledwie kilka. Zaczniemy z pistoletem w dłoni, by wraz z kolejnymi etapami zdobyć karabin szturmowy, strzelbę, miotacz ognia, karabin laserowy i działko jonowe. Jak widać - nic nadzwyczajnego nie dostaniemy, ale z drugiej strony Impact nie należy do nadzwyczaj długich strzelanin, więc nawet w tym wszystkim nie byłoby gdzie upchać większej ilości giwer. Warto napomnieć, że twórcy zaimplementowali tu pewną nowość w stosunku do AB: Evolution, gdyż dano nam możliwość trzykrotnego modernizowania każdej z posiadanych przez nas spluw. Nie spodziewajcie się jednak jakiś bardzo wymyślnych ulepszeń - wszystko to opcje zupełnie standardowe i niczym się nie wyróżniające. Oprócz tego, w naszym ekwipunku znajdą się granaty, apteczki i zbroje, ale tego też nie spodziewajcie się w jakiś oszałamiających liczbach.



Marudząc dalej, nie mogę nie wspomnieć o małym wachlarzu przeciwników skazanych na śmierć z naszej ręki. Będzie to przede wszystkim jakaś drobnica atakująca w grupach, nieco większe robale zaskakujące nas atakami spod ziemi, czy też np. bestie plujące czymś w rodzaju jadu. Znajdziemy tu oczywiście jeszcze ciut więcej gatunków stworów, ale – towarzystwa większej ilości monstrów nie uświadczymy.

Wizualnie, Impact nie stoi na poziomie nadzwyczaj wysokim, ale nie można mimo wszystko powiedzieć złego słowa o tej kwestii. Zobaczymy więc całkiem ładne tekstury i fajnie dobrane oświetlenie, a także nie najgorszą i płynną animację. Nie jest to może najwyższa półka, ale z całą pewnością oczy nikogo nie zabolą. Nienajgorzej ma się również muzyka, chociaż nie spodziewajcie się jakiś porywających i nadzwyczaj satysfakcjonujących kompozycji.



Rzecz jasna nie ma w ogóle mowy, by Impact mógł w jakikolwiek sposób przywrócić chwałę pierwszemu Alien Breed, ale – z braku laku pograć można. Jeśli poszukujecie czegoś na przerwę obiadową lub czegoś co chwilowo zabije dłużący się czas, nie powinniście być szczególnie zawiedzeni. Jeżeli jednak nastawiacie się na zabawę nieco bardziej ambitną, to zdecydowanie odradzam przygodę z nowym Alien Breed – ambicji tu zbyt wiele nie ma, a poza bezmózgą i banalną rozgrywką Team 17 tym razem nie miało niczego więcej do zaoferowania.