RetroStrefa - Half-Life


Raaistlin @ 21:12 03.10.2013
Wojciech "Raaistlin" Onyśków


I to właśnie chyba dzięki temu specyficznemu klimatowi Half-Life wciąga i zapada w pamięć do końca życia. Każdy etap oferuje zupełnie inne doświadczenia i staje się swoistą ikoną, branżową legendą. Któż bowiem nie pamięta ciemnych korytarzy Black Mesy, podróży elektryczną drezyną, kąpieli w basenie z toksycznymi odpadami czy wielkiej trójgłowej bestii, która reagując na hałas, uderzała twardym dziobem o metalowe podesty?

Siła wykreowanego klimatu tkwiła w beznadziejnych sytuacjach, które faktycznie zmuszały gracza do zastanowienia. Pamiętam, że niejednokrotnie wychodząc z tarapatów napotykałem na sytuację, która zmuszała mnie do ruszenia w jeszcze większe piekło. Początkowa myśl – w życiu tam nie pójdę! – powoli oswajała organizm i włączała racjonalne myślenie – przecież bez włączenia wszystkich systemów nie uda mi się spalić tej bestii!



Half-Life to nie tylko niezwykły horror, ale również satysfakcjonująca strzelanka i platformówka w jednym. Część łamigłówek wykorzystywała prawa fizyki. Należało podstawiać skrzynki, aby się gdzieś przedostać, włączać generatory prądu, zamykać śluzy podnoszące poziom wody itp. Ponadto frajdę sprawiała sama walka. Kilka strzałów i Gordon Freeman lądował w piachu. Liczył się spryt, wykorzystanie przewagi, jaką był niespodziewany atak i dokładne przestudiowanie arsenału w celu optymalnego wykorzystania każdej giwery.

A tych było sporo – od klasycznego łomu, poprzez zwykłą pukawkę, shotgun, SMG, a na wyrzutniach rakiet, granatach czy wręcz kosmicznych zabawkach kończąc. Gordonowi zdarzało się założyć pochodzącą z innej planety rękę, która strzelała regenerującymi się owadami, a w sytuacjach kryzysowych sięgał po prototyp serwujący wiązki zielonego lasera. Od wyboru, do koloru.

Od czasu do czasu zdarzała się również walka z przerośniętym monstrum. Często sprowadzała się ona do dramatycznej ucieczki, przemknięciu obok i obmyśleniu sposobu na eksterminację góry mięsa. Podczas walk towarzyszyło bardzo dziwne, wręcz nieprzyjemne uczucie (bowiem ucieczka przed dziesięć razy większym i szybszym bydlakiem nie należy do najpiękniejszych momentów w życiu).



Również pod względem graficznym Half-Life nie pozostawiał wiele do życzenia. Nawet teraz gra jest niesłychanie grywalna i pozwala się świetnie bawić, co jest chyba najlepszą rekomendacją tytułu.

I taki właśnie był Half-Life – jedyny w swoim rodzaju. Zapierający dech w piersiach, nie tylko ze względu na wartką akcję, ale również elementy platformowe czy wręcz wyjęte prosto z najstraszniejszych horrorów. Zdaje się, że to właśnie odpowiednie wyważenie poszczególnych elementów przyczyniło się do tak wielkiego sukcesu, który później został powtórzony za sprawą drugiej części serii. A na horyzoncie – jakby na tę sprawę nie patrzeć – pomału zaczyna majaczyć wyczekiwana przez wielu trójka.

Sprawdź także:

Half-Life

Premiera: 14 listopada 1998
PC, PS2

W grze wcielamy się w postać Gordona Freemana, młodego naukowca, doktora fizyki teoretycznej. Bohater pracuje nad tajnym projektem w instytucie Materiałów Anormalnych w t...

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosIgI123   @   18:45, 08.10.2013
W zasadzie grałem tylko w Black Mesę, ale HF oglądałem u ulubionego zagrajmera. Muszę przyznać, że jak na tamte czasy, gra rzeczywiście prezentuje się świetnie.
0 kudosfebra1976   @   22:21, 15.10.2013
Cytat: IgI123
Muszę przyznać, że jak na tamte czasy, gra rzeczywiście prezentuje się świetnie.
I tylko tyle powiesz!?
To było takie pierdyknięcie i to na cztery fajerki! Nie od parady HL nazywa się grą kultową. Nie wiadomo czy Valve było by tym czym jest teraz bez HL.
Ech!
0 kudosJackieR3   @   08:56, 16.10.2013
Ale jednak niestety postarzała się i to prędzej niż np. Gothic czy Deus Ex.
0 kudosfebra1976   @   14:55, 16.10.2013
Przepraszam bardzo to jest temat o HL i proszę mi tu nie wyjeżdżać z jakimiś Gothic'ami czy innymi exami.
"Nie będzie Gothic pluł nam w twarz, ni dzieci nam czipował..."
Ot co!
0 kudosJackieR3   @   15:11, 16.10.2013
Ale jednakowoż to temat o zabytkach czyli o czymś czym się wszyscy zachwycają ale z użytkowaniem coraz większe problemy Puszcza oko
Gdybym grał w HL 15 lat temu pewno moje odczucia względem tej gry byłyby zupełnie inne.Ale niestety,zapoznałem się z tą pozycją jakieś 5 lat temu no i po prostu grałem trochę z musu no bo trza przejść tak szacowny tytuł.Ale frajdy z tego miałem mało. Smutny
Jednak kusi mnie żeby spróbować z Black Mesą. Uśmiech
0 kudossparrow1990   @   21:12, 04.06.2014
Jedna z tych gier których nie zapomnę do śmierci. Do tej pory od czasu do czasu gram w HL i zawsze sprawia mi to taką samą przyjemność.
Dodaj Odpowiedź