Ofensywa ze wschodu, czyli Prague'n'Play 2011
Jakiś czas temu w Pradze mieliśmy okazję pograć w nadchodzące tytuły ze stajni 1C. Najważniejszym pozycjom poświęciliśmy osobne artykuły (Real Warfare 2, Red Orchestra 2, Off-Road Drive), a w tym miejscu przytoczymy resztę, może nie maksymalnie interesujących, ale wciąż ciekawych produkcji. Odpuszczamy sobie ogólną relację z imprezy, wszak graczy najbardziej interesuje główny punkt programu (ok, może znajdziecie coś bardziej „luźnego” na moim blogu w najbliższym czasie). Zatem do dzieła!
Ghost of Moscow: Death to Spies
W pozycję tę grałem już przed rokiem i muszę stwierdzić, iż niewiele się od tego czasu zmieniło. Na dwóch stanowiskach zostały udostępnione dwie odmienne misje, aby każdy miał możliwość odczuć zróżnicowanie charakteryzujące grę. Co do samej rozgrywki – ta jest mało intuicyjna. Wiem, że produkcje rosyjskiego dewelopera są przeznaczone dla bardziej hardkorowych graczy, ale w dobie powszechnej każualizacji coś takiego niestety nie przejdzie. O co konkretnie mi chodzi? Właściwie od samego początku nie wiadomo, co, gdzie i kiedy należy zrobić. Wraz z grupką dziennikarzy rozpracowywaliśmy jedną z misji przez dłuższy czas, a ostateczne rozwiązanie zagadki wpadło nam w ręce zupełnie przypadkiem. Chyba nie tak ma wyglądać godny konkurent Hitmana, nieprawdaż? W oczy rzucają się również wszelkiego rodzaju ograniczenia – przykładowo wyspecjalizowana agentka kontrwywiadu ma problemy z pokonaniem małej rzeczki, żeby nie powiedzieć wprost – strumyka. Odniosłem również wrażenie, iż do celu prowadzi jedna, właściwa droga. W grach tego typu powinno się stawiać na swobodę działania. Oczywiście wszystko wyjdzie w praniu, nie nastawiałbym się jednak na hit sezonu.
Royal Quest
Czy połączenie MMO z King’s Bounty ma sens? Z pewnością o tym jeszcze długo się nie przekonamy, jednak już teraz mogę stwierdzić, iż Royal Quest ma dużo wspólnego z wyżej wymienioną serią. Wszystko za sprawą producenta – za nowe MMO zabrali się ojcowie King’s Bounty. Na czym polegają podobieństwa? Przede wszystkim na stylistyce całej gry oraz modelach występujących postaci (tudzież potworów, których z oczywistych względów jest znacznie więcej). Na temat reszty elementów mogę pisać, opierając się jedynie na słowach twórców – udostępniony build nie dość, że był w całości po rosyjsku, to nie oferował niczego specjalnego. Walka wydała mi się nudna, a skille standardowe. Jednym słowem – nic, czego jeszcze nie widzieliśmy. Należy jednak pamiętać, iż tytuł jest we wczesnym stadium produkcji. Właściwie nie rozumiem, dlaczego dostaliśmy możliwość pogrania w coś tak wczesnego. Zapowiedź potraktowałbym bardziej jako ciekawostkę, niż możliwość „napalania się” na grę.
Star Wolves 3: Ashes of Victory
Tytuł ten jest wybitnym przedstawicielem gier, które nie powinny być pokazywane na targach. Jakkolwiek by się nie starać, w przeciągu kilkunastu (kilkudziesięciu?) minut nie jesteśmy w stanie poznać tak rozbudowanej produkcji, choćby w najmniejszym stopniu. A ta zapowiada się naprawdę ciekawie – o ile lubujecie się w kosmicznych klimatach, w których wolność dokonywania wyboru gra pierwsze skrzypce. Fabuła kontynuuje wątek zaczęty w poprzedniej części, jednak dla polskich graczy nie robi to wielkiej różnicy – wszak Ashes of Victory będzie pierwszą wydaną w naszym kraju częścią sagi. Czy znajdzie grono fanów? Myślę, że mimo wszystko tak – takie gierki mają coś w sobie, co przykuwa do monitora na długie godziny.
Men of War: Condemned Heroes
Na koniec pozostał tytuł sztandarowy – wszak seria ma dość mocno wyrobioną opinię, zarówno na wschodzie, jak i w naszym kraju. Hardkorowość produkcji to główna jej zaleta, odstraszająca niedzielnych graczy. Kolejny tytuł serii przeniesie nas na wschód – pokierujemy batalionem karnym stworzonym na polecenie samego Stalina. Powalczymy na Ukrainie, weźmiemy udział w Operacji Bagration na terenie Białorusi, wskoczymy na niebezpieczne ulice Warszawy (coś czuję, że ten etap będzie u nas bardzo popularny), by ostatecznie wybrać się na finałowy szturm niemieckiego Szczecina. Nowości jako takich niestety brak. Twórcy chwalą się, iż na potrzeby tytułu zostały stworzone nowe tekstury żołnierzy – ale nie oszukujmy się, czy ktokolwiek tę różnicę w ogóle zauważy? Gra się w to tak samo, jak w inne części Men of War – czyli trudno, ale satysfakcjonująco. Tylko czy aby graczom nie przejadła się już ta forma? Może czas pomyśleć nad Men of War 2? Silnik graficzny swoje lata już ma i gęby niestety nie urywa…
A na koniec bonus dla koneserów... gier :)
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler