Sleeping Dogs: Definitive Edition (PC)

Dobra gra, bardzo mi się podobała. Podstawka, znaczy się. Rok węża mocno przeciętny, a Koszmar w North Point groteskowy, kompletnie niepotrzebny.
Wkręciłem się w fabułę, system walki szybko załapałem, sprawiał dużo frajdy, strzelanie też w porządku. Wydałem 6 euro, więc wyszło mi ok 1zł/h gry, zdecydowanie opłacalny biznes.

6 godzin na sandboxa razem z DLC? Trochę mało.

Euro stoi po 4.21 zł

A faktycznie, końcówka posta ciut zagmatwana. No, przynajmniej dla kogoś z IQ tostera, jak ja.

Oj tam, późno było. Tuż przed napisaniem posta wypełniłem czas przejścia gry i nie ogarnąłem, że na forum tego typu danych nie widać.
Przejście całej gry zajęło mi wg Steama 27 godzin, z czego odejmijmy ze 3 na DLC. Do tego minus 2 godziny na wypełniacze, które sobie ot tak wykonałem po przejściu głównego wątku i wychodzi z 22 godziny takiego porządnego, soczystego grania.
Jakby mnie ktoś poprosił o streszczenie w jednym zdaniu, to bym odparł: GTA w Hongkongu. Nie ma tyle rzeczy do zrobienia, natomiast cieszy podobnie i podobnymi rzeczami. Główna różnica polega na tym, że jest więcej walki wręcz niż strzelania. No i na lewostronnym ruchu, miałem przez to mnóstwo wypadków.
Jeśli ktoś lubi tego typu gry, zdecydowanie warto się z nią zapoznać. Zwłaszcza że Definitive Edition ma odświeżoną oprawę graficzną, która jest schludna, i mimo tych kilku lat na karku absolutnie nie przeszkadza (zastosowano tu podobny trick co w GTA, jest lekko komiksowa kreska, nie silą się na pełen realizm).

Kupiłam za 11,29 zeta. Z GTA 6 nie muszą się więc spieszyć, póki co zajmę się chińskimi rozbojami, wymuszeniami, dragami i prostytucją. A czy ta chińska Triada to coś w rodzaju naszej Świętej Trójcy?