Jak przeciwny jestem wtrącaniu się państwa, to uważam, że tu jest spore pole do popisu, by wymusić równomierny rozwój różnych regionów kraju. Wówczas nie mielibyśmy Polski A i B.
W Szczecinie miasto robi, co może. Promuje, pomaga, udziela ulg firmom budującym powierzchnie biurowe, współpracuje z uczelniami, ale to nadal mało, jeśli nie ma pomocy władz centralnych. Ta bawi się w inne, jak dla mnie, mało istotne sprawy (tytuły generałów, pomniki, aborcje, cenzura historyczne i inne bzdety).