Ghostbusters: Sanctum of Slime (PC)

ObserwujMam (1)Gram (0)Ukończone (2)Kupię (0)

Ghostbusters: Sanctum of Slime [recenzja] by guy_fawkes

Offline
guy_fawkes //grupa Stara Gwardia » [ Hamster\'s Creed (exp. 8909 / 10800) lvl 13 ]0 kudos



Obrazek



Przekraczając próg dorosłości dźwigamy ze sobą bagaż wspomnień ze szczenięcych lat. To wtedy kształtowaliśmy sobie pogląd na wiele kwestii, tworząc swój własny zbiór archetypów. Mnie z tamtego okresu pozostał choćby sentyment do kina staroszkolnego i ludzi, którzy wtedy definiowali dla mnie poziom humoru: Dana Aykroyda, Billa Murray’a czy Chevy’ego Chase’a. Szczególnie ciepło wspominam Pogromców duchów, gdzie w obsadzie było dwóch pierwszych, wymienionych przeze mnie aktorów. Zaprawdę, powiadam Wam – dziś takich filmów już się nie robi… I choćby z tego względu najchętniej zrównałbym z ziemią lub nasłał Vigo na chilijskie Wanako Games. Ani chybi, ludzi z tego studia najwyraźniej opętał jakiś zły duch…



Obrazek


Powiedzcie "Pa pa" starym, dobrym znajomym...



… gdyż umyślili sobie, że stworzą mini-gierkę na potrzeby dystrybucji cyfrowej, biorąc na warsztat właśnie „uniwersum” Pogromców. Istnieją co prawda przypadki, w których wyobraźnia, kreatywność oraz głębokie wczucie w dane zagadnienie potrafią zastąpić skromny budżet, lecz nie tym razem – Sanctum of Slime to po prostu abominacja. Za sukcesem filmów stali ciekawi bohaterowie, humor oraz zwroty akcji, czego w recenzowanej grze można ze świecą szukać. Stantz, Venkman czy Spengler pojawiają się jedynie epizodycznie w pełniących rolę cut-scenek komiksowych wstawkach opatrzonych irytującym, „odpustowym” podkładem muzycznym (poza początkiem całej opowieści), zaś w boju ma się sprawdzić młody narybek, nad którym to właśnie gracz/gracze przejmują kontrolę. Akcja gry toczy się po wydarzeniach z całkiem ciepło przyjętego przez krytykę (średnia na Metacritic.com 74) Ghostbusters: The Video Game. Światu znów zagraża Wielkie Zuuuoooo, tym razem w osobie/demonie Dumazu, który z duszą/duchem na ramieniu poprzysiągł wytłuc całą ludzkość.



Obrazek


... i przywitajcie nowych, którzy wzbudzają sympatię tylko nieco większą, niż internetowi trolle



MIZERIA BEZ ŚMIETANY I OGÓRKÓW
Ażeby spuścić mu dobre, ziemskie lanie, należy się przebić przez 11 etapów, które w hotelu, na cmentarzu, w kanałach czy w środka miasta uzmysławiają graczowi dwie rzeczy. Po pierwsze – przybliżają pojęcie backtrackingu. Scenariusz lubi sobie powrócić w już odwiedzone miejsce, zupełnie jakby w Nowym Jorku tylko w tych wymienionych lokacjach mogłoby straszyć. A ja zaś mogę się założyć, że równie, a może nawet bardziej przerażające będą ceny w największych centrach handlowych czy sklepach na 5th Avenue. Po drugie – znana marka to nie wszystko. W Sanctum of Slime z oryginalnych Pogromców pozostały tylko pomysł, (nie)realia oraz główny motyw muzyczny, jak dla mnie – kultowy. Szczątkową fabułę, jak już wspomniano, poznajemy w stylizowanych na komiks wstawkach pomiędzy etapami, bowiem w ich trakcie nie dzieje się nic poza mashowaniem myszy/pada, co rozwinęłoby opowiadaną, biedną i przewidywalną historyjkę. Z jednej strony trochę żal, że poskąpiono klasycznych filmików, lecz gdy na jednym ze zbliżeń kamery ujrzałem z bliska makabryczne modele postaci, w myślach podziękowałem autorom, że nędznego (w zamyśle zapewne – artystycznego. Pfff) nośnika narracji nie zastąpiły scenki odgrywane za pomocą bohaterów drętwych niczym pewien polski piłkarz, obiekt setek niewybrednych dowcipów. Oszczędzono mi również wysłuchiwania ich stękań, bowiem wszystkie ewentualne kwestie wypowiadane przez postaci podczas rozgrywki wyświetlają się w okienkach. Wiele z nich w zamierzeniu miało być śmiesznych, jednak w praktyce są równie czerstwe jak suchary Legionisty.



Obrazek


Who let the ghosts out
{boo, boo, boo, boo}



W mizernej, nieco kreskówkowej oprawie osadzono faktyczną rozgrywkę, która jest niczym innym jak typową nawalanką widzianą z góry, nieco z ukosa. Łamigłówek tutaj nie uświadczycie, a całość ogranicza się do mechaniki żywcem wyrżniętej z Painkillera: wejść, dokonać czystki, iść dalej i tak w koło Macieju, aż do bossa i kolejnego etapu. Jedyna różnica to kooperacja – jeśli nie ma chętnych żywych, gramy wsparci 3 postaciami sterowanymi przez komputer. Kopanie ektoplazmowych tyłków z ich pomocą to festiwal następujących po sobie niespodzianek: w niektórych etapach radzą sobie wyśmienicie, wzajemnie się leczą, co widać zwłaszcza w finalnym starciu, w innych zaś motają się niczym dzieci we mgle, ginąc w sposób, który wzbudza we mnie refleksję: jakim do cholery cudem komputer wygrał z człowiekiem w szachy skoro nie potrafi pojąć, że taktyka „kupą, mości panowie!” oznacza również „kupą zginiecie”…? W sumie to jedyna rzecz, jaka się twórcom względnie udała – wymuszenie współpracy pomiędzy graczami. I nie mówię tutaj o klasach rodem z Alien Swarm, jeno pójściu po linii najmniejszego oporu: pomnożeniu liczby przeciwników i podzieleniu ich na kilka typów, co wiąże się z koniecznością stosowania różnych wariantów broni (dostępne AŻ 3!). Do tego dochodzi poziom trudności równy jak polskie drogi – przez niektóre fragmenty można się dosłownie przetaczać, a inne powodują frustrację, gdy trzeba po raz setny próbować przejść ten sam „checkpoint”. Tutaj drobna uwaga – jeśli opuścicie grę, będziecie musieli zaliczać dany rozdział od samego początku. Innymi słowy – zacisnąć zęby i grać. I lepiej też zakneblować sobie usta, bo sąsiedzi co bardziej krewkich graczy gotowi będą pomyśleć, że w ich domu wcale nie odbywa się 1097779. akcja „ratowanie świata”, a pijacka burda, w której powietrzne ma niesłychanie, rzekłbyś, mięsny posmak…



Obrazek


Co się dzieję z tym światem? Człowiek przychodzi walnąć sobie słit focię na cmentarzu, a tu duchy jakieś...




MAŁE WCALE NIE JEST PIĘKNE
Przeistoczenia w kłębek nerwów można uniknąć, grając ze znajomymi – bo nawet kilkulatek będzie lepszym partnerem, niż dziesiątki algorytmów. Do finału dobijamy całkowicie przewidywalnym etapem, który chętnie podsumowałbym jednym, mocnym słowem, przy taktach mizernej muzyki i ogólnie badziewnego udźwiękowienia. W sumie trudno mi znaleźć w Sanctum of Slime coś pokrytego teflonem jakości, do czego nijak nie mogę się przyczepić. Monotonną i nudną zabawę próbują uatrakcyjnić wypadające z wrogów bonusy (zdecydowanie za rzadko i niejednokrotnie za późno!) oraz znajdźki w formie maskotek Marynarzyka (pamiętacie gigantycznego pluszaka z filmu?), których nie warto szukać, bo i tak nic nie dają (poza achievementem na konsolach). Początkowo łudziłem się, że gromadzone w toku misji fundusze spożytkuję na rozwój postaci, moje nadzieje szybko się jednak rozbiły o mur tablicy wyników – zapisanie się na niej złotymi literami to jedyne, do czego służą… Wylać swoje żale muszę również na oprawę graficzną – jest CO NAJWYŻEJ poprawna, choć w porównaniu z całkowicie darmowym Alien Swarm – żenująco słaba. To akurat znacząco nie wpływa na ocenę, bowiem to „tylko” mini-gierka. Plus za to, że utrzymuje stały poziom ok. 60 FPS, co w przypadku konwersji z konsol wcale nie jest takie oczywiste. Chyba nikt nie będzie się czuł zaskoczony, gdy wspomnę, że jedyną rzeczą, jaką można zmienić w tej kwestii, jest rozdzielczość…? Całkiem wygodne (poza zmianą upgrade’u pod scrollem), na szczęście, jest obłożenie klawiszy, bowiem jest przypisane na stałe i nie można go zmienić. Jako że mini-gierki z dystrybucji cyfrowej rzadko kiedy zawierają tłumaczenie na nasz rodzimy język, nie liczcie, że wśród dostępnych w opcjach znajdziecie polski. Inna sprawa, że i tak nie będziecie szukać, bo po takiej recenzji na pewno gry nie kupicie. Nawet dla rąbania w co-opie – od tego są lepsze tytuły, nawet za psi grosz… Co więcej, jeśli nie znajdziecie chętnych do zabawy wśród znajomych, na sieć nie liczcie, bowiem w PC-towej wersji kooperacja wymusza fizyczną obecność graczy przed tym samym komputerem… W związku z powyższym dziwi mnie, po co w ogóle w menu figurują dwie, oddzielne pozycje: Single i Multiplayer. Generalnie – grać się da, ale to mógł być każdy inny shoooter, a nie Pogromcy duchów! Wanako Games najwyraźniej wydało wszystkie fundusze na licencję, zaś na odpowiednie dopracowanie samej gry już nie starczyło. Gwoździem do trumny SoS jest całe multum mini-gierek udowadniających, że można dalece lepiej zaprojektować i przemyśleć rozgrywkę, nie niszcząc przy tym znanej marki…



Obrazek


To co? Pakujemy ich z powrotem do żelazka?



I’VE SEEN BETTER GAMES FROM A GERIATRIC DONKEY
Ghostbusters: Sanctum of Slime to wręcz podręcznikowy przykład gry opartej o filmową licencję: słabej, szkaradnej, nasuwającej na myśl jedno skojarzenie - z tonącym, wystawiającym nad poziom wody tylko rękę popularnego i lubianego motywu. W tym przypadku ratunek nie nadszedł z żadnej strony. Powiem więcej – niewielka popularność dystrybucji cyfrowej w naszym kraju miłosiernie chroni graczy przed tym tytułem. A fanów Pogromców duchów zapraszam do kin w przyszłym roku na trzecią część – ze starymi aktorami i reżyserem (sic!).

PLUSY:
- działa
- główny motyw muzyczny
- nawet można pograć
- co-op
- niektórzy bossowie
- AI momentami zaskakuje…

MINUSY:
- … a chwilami woła o pomstę do nieba
- karygodny przykład zmarnowanej, dobrej licencji
- co-op tylko przy jednym komputerze
- zero klimatu
- backtracking
- taka sobie oprawa
- nierówny poziom trudności, momentami bardzo wysoki (o ile nie ma partnerów do gry)
- są lepsze gry tego typu, i to nawet darmowe…

WERDYKT: 35%

========================================================================================
Niniejszą recenzję znajdziecie również na moim blogu



Offline
bat2008kam //grupa Stara Gwardia » [ Hamster: Total War (exp. 49226 / 54800) lvl 17 ]0 kudos
Nie ukrywam, że po cichu liczyłem na to, że gra się uda... A wyszedł potworek. O jakości tekstu nie ma się co rozpisywać, bo jak zwykle nie schodzisz poniżej swojego wysokiego poziomu.

Szukałem ostatnio jakiejś nowej gierki do co-opa, ale raczej tym tytułem się nie zainteresuję.

P.S. Każdą twoją reckę zawsze sobie drukuję, bo czytanie dłuższych tekstów przed PC to udręka. Niedługo będę miał ładną kolekcję Uśmiech .

Liczba czytelników: 475835, z czego dziś dołączyło: 1.
Czytelnicy założyli 53841 wątków oraz napisali 676015 postów.