Offline
Dragon Age: Początek
Klasyczny, staroszkolny, oldskulowy- tak określano Dragon Age’a, choć dla niektórych był wręcz zbyt oldskulowy. Prawda, mechanika dla większości była przestarzała(wszak mi odpowiadała ponad miarę, w końcu dobry, złożony RPG! ) i skomplikowana, grafika nie oszałamiała, ale dobra z tego całego Dragona gra. Czemu? A może nie tylko dobra? Odpowiedzi znajdziecie w poniższej recenzji.
Na początek wypadałoby napisać coś o fabule. Cóż, jest dark fantasy, może nie tak odkrywcze jak Wiedźmin, ale to porządna, tolkienowska historia z epickimi bitwami i heroicznymi przemowami. Otóż cała rzecz dzieje się w świecie Thedas, a dokładnie w kraju Ferelden, niegdyś okupowanym przez imperium Orlais.To bardzo złożone, ciekawe uniwersum, pełne zawiłych historii i posiadające własną historię oraz bohaterów. Nasza historia rozpoczyna się różnie, zależnie od tego, jaką postać sobie stworzymy. Tak, inaczej będzie wyglądał prolog dla elfa a inaczej dla krasnoludzkiego szlachcica! Mimo wszystko zasmuciło mnie to, że ras i klas jest mało. Mamy do wyboru elfa, człowieka i krasnoluda a z klas jeno wojownika, łotra i maga! Toż to kpina! Kto pamięta choćby Neverwinter Nights, ten wie, co to znaczy tworzenie postaci! Na szczęście sytuację ratują „pochodzenia”, czyli historie i rodowody naszej postaci. Elf może zacząć jako biedny mieszkaniec slumsów(elfy są bowiem pogardzane w tym świecie. Powiało Sapkowskim, co?) albo, jako dumny przedstawiciel jednego z wolnych dalijskich klanów. Potem to już standardowo. Umiejętności, atrybuty… I dostosowanie wyglądu. Zrobiło to na mnie duże wrażenie. O ile w takim Oblivione facjaty były wprost koszmarne, to tu możemy sobie zrobić naprawdę przystojnego bohatera bądź seksowną bohaterkę! BioWare, tak trzymać! Mamy tu iście simsowe narzędzie do kreacji postaci. Dobra, powiedzmy, że uporaliśmy się ze wstępem(jakaś godzina-półtorej) i czas na przejście do akcji właściwej. Związanie akcji następuję w czasie, gdy przybywa jegomość imieniem Duncan i szuka rekrutów do tzw. Szarej Straży. Jest to zakon chroniący ludzkość(a także krasnoludzkość i elfowość) przed Plagą, czyli najazdem Mrocznych Pomiotów(chcieli być oryginalni i wymyślili coś innego zamiast orków! Brawo!). Ciekawe i raczej niemiłe istoty. Ale nie chcę wchodzić w szczegóły, nie będę wam psuł zabawy. Fabuła jest ciekawa, logiczna i czasami wzruszająca. Większość zadań ma też drugie, a nawet trzecie dno. Genialny scenariusz to może nie jest, ale przyjemna to w odbiorze historia. Przejdźmy do spraw technicznych. Od grafiki zaczynając, mogę powiedzieć, że nie powalała już w czasie wydania, a tym bardziej teraz, gdy na rynku są takie ładne tytuły jak Two Worlds 2 czy Mass Effect 2. W skali 1-10 oceniłbym szatę graficzną tej gry na 7+. A dźwięki, muzyka? Mamy tu do czynienia z bardzo dobrym dubbingiem(brawo za rolę Alistaira!), ale zdarzają się kwiatki. Na ten przykład głos Leilany(to bardzo interesująca postać) jest po prostu tragiczny. Brawa należą się też za niesamowitą wprost muzykę, wspaniale pasującą do gry. Optymalizacja silnika też jest na poziomie, ale mogłoby być lepiej. Wymagania sprzętowe też są rozsądne. I jeszcze jedno: to naprawdę długa gra, starczająca na dziesiątki godzin. I nie jest to wada, wręcz przeciwnie. Ogólne wrażenie? Bardzo dobre! Solidna historia, dobrze obmyśleni bohaterowie, piękna muzyka to wystarczające powody, by stary erpegowiec spędził przy tej grze wiele miłych wieczorów.
Klasyczny, staroszkolny, oldskulowy- tak określano Dragon Age’a, choć dla niektórych był wręcz zbyt oldskulowy. Prawda, mechanika dla większości była przestarzała(wszak mi odpowiadała ponad miarę, w końcu dobry, złożony RPG! ) i skomplikowana, grafika nie oszałamiała, ale dobra z tego całego Dragona gra. Czemu? A może nie tylko dobra? Odpowiedzi znajdziecie w poniższej recenzji.
Na początek wypadałoby napisać coś o fabule. Cóż, jest dark fantasy, może nie tak odkrywcze jak Wiedźmin, ale to porządna, tolkienowska historia z epickimi bitwami i heroicznymi przemowami. Otóż cała rzecz dzieje się w świecie Thedas, a dokładnie w kraju Ferelden, niegdyś okupowanym przez imperium Orlais.To bardzo złożone, ciekawe uniwersum, pełne zawiłych historii i posiadające własną historię oraz bohaterów. Nasza historia rozpoczyna się różnie, zależnie od tego, jaką postać sobie stworzymy. Tak, inaczej będzie wyglądał prolog dla elfa a inaczej dla krasnoludzkiego szlachcica! Mimo wszystko zasmuciło mnie to, że ras i klas jest mało. Mamy do wyboru elfa, człowieka i krasnoluda a z klas jeno wojownika, łotra i maga! Toż to kpina! Kto pamięta choćby Neverwinter Nights, ten wie, co to znaczy tworzenie postaci! Na szczęście sytuację ratują „pochodzenia”, czyli historie i rodowody naszej postaci. Elf może zacząć jako biedny mieszkaniec slumsów(elfy są bowiem pogardzane w tym świecie. Powiało Sapkowskim, co?) albo, jako dumny przedstawiciel jednego z wolnych dalijskich klanów. Potem to już standardowo. Umiejętności, atrybuty… I dostosowanie wyglądu. Zrobiło to na mnie duże wrażenie. O ile w takim Oblivione facjaty były wprost koszmarne, to tu możemy sobie zrobić naprawdę przystojnego bohatera bądź seksowną bohaterkę! BioWare, tak trzymać! Mamy tu iście simsowe narzędzie do kreacji postaci. Dobra, powiedzmy, że uporaliśmy się ze wstępem(jakaś godzina-półtorej) i czas na przejście do akcji właściwej. Związanie akcji następuję w czasie, gdy przybywa jegomość imieniem Duncan i szuka rekrutów do tzw. Szarej Straży. Jest to zakon chroniący ludzkość(a także krasnoludzkość i elfowość) przed Plagą, czyli najazdem Mrocznych Pomiotów(chcieli być oryginalni i wymyślili coś innego zamiast orków! Brawo!). Ciekawe i raczej niemiłe istoty. Ale nie chcę wchodzić w szczegóły, nie będę wam psuł zabawy. Fabuła jest ciekawa, logiczna i czasami wzruszająca. Większość zadań ma też drugie, a nawet trzecie dno. Genialny scenariusz to może nie jest, ale przyjemna to w odbiorze historia. Przejdźmy do spraw technicznych. Od grafiki zaczynając, mogę powiedzieć, że nie powalała już w czasie wydania, a tym bardziej teraz, gdy na rynku są takie ładne tytuły jak Two Worlds 2 czy Mass Effect 2. W skali 1-10 oceniłbym szatę graficzną tej gry na 7+. A dźwięki, muzyka? Mamy tu do czynienia z bardzo dobrym dubbingiem(brawo za rolę Alistaira!), ale zdarzają się kwiatki. Na ten przykład głos Leilany(to bardzo interesująca postać) jest po prostu tragiczny. Brawa należą się też za niesamowitą wprost muzykę, wspaniale pasującą do gry. Optymalizacja silnika też jest na poziomie, ale mogłoby być lepiej. Wymagania sprzętowe też są rozsądne. I jeszcze jedno: to naprawdę długa gra, starczająca na dziesiątki godzin. I nie jest to wada, wręcz przeciwnie. Ogólne wrażenie? Bardzo dobre! Solidna historia, dobrze obmyśleni bohaterowie, piękna muzyka to wystarczające powody, by stary erpegowiec spędził przy tej grze wiele miłych wieczorów.