No to mam wyzwanie.
Nie wiedzieć czemu raz na jakiś czas mój laptop po uruchomieniu milczy ...

Opis:
- laptop włącza się i pracuje ale matryca jest ciemna (bez śladu życia)
- system nie uruchamia się, praca lapka mówiąc wprost staje na etapie odpalenia
- brak dźwięków, migania diod, które nakierowałyby na przyczynę
- po wyjęciu dysku i pamięci, baterii objaw ten sam - brak reakcji
- podłączanie zewnętrznego monitora również nie zmienia sytuacji
- generalnie wygląda to tak jakby komp zwieszał się jeszcze lub w trakcie bootu biosu (moje domysły)
- bios nie był aktualizowany, nic szczególnego z kompem nie robiłem od dłuższego czasu

Po wielu próbach uruchamiania, odłączania elementów, zasilacza wszystko wraca do normy. I nie ma reguły, która wskazałaby przyczynę.

HP Probook 6550b, system raczej nieistotny bo wygląda to tak jakby nawet bios się nie odpalał.
Najgorzej, że obawiam się, iż oddanie do serwisu nie wiele mi pomoże jeśli problem nie pojawia się zawsze (ostatnia akcja miała miejsce 1 stycznia, druga dziś).

Jakieś pomysły co to może być?

Ja mam podobny problem ze stacjonarnym.
Komputer po włączeniu stawał na obrazie biosu i nic nie wskazywało na to aby coś się ruszyło.
Pomagało jedynie wyjęcie wtyczki na kilka chwil ale to i tak była rosyjska ruletka.
Obstawiam bios czyli właściwie płyta główna.
Patrząc wstecz na moje doświadczenia tą firmą jest to bardzo prawdopodobne. Liche układy chłodzenia.
Kto wie czy wysokie temperatury (zakładam, że się grzeje jeśli nie proszę o info) nie zakatowały tego lapka.

Już po naprawie. Dla potomności:

To był problem z "zimnymi lutami", uszkodzeniu uległ mostek północny. Z tego co się naczytałem, to jest to wada układu, w którym zastosowano wadliwe luty (połączenie chipu z płytką). Gdy laptop przegrzewa się dochodzi do "puszczania" lutów.
Wymieniono mi ten wadliwy układ za 400 zł.

Czyli to nie bios, pomimo tego pośrednio przyczyna pozostaje ta sama - przegrzewanie się.
Nie rozumiem co skłania ludzi do zakupu komputerów od HP? Bez urazy ale tematów aż się wylewa z różnych for o ich cienkich jak brzeszczot układach chłodzących.

Co skłania?
Stosunek ceny, do jakości.
Świetna matryca o rozdzielczości 1600x900, do tego matowa.
Świetne i tanie stacje dokujące.
Różnorodność portów, możliwości rozbudowy, wydajność, parametry....
Świetny procesor, pamięć, dysk, karta graficzna itp.
To wszystko w najlepszej cenie w porównaniu z konkurencją.

Owszem, HP mają kiepskie układy chłodzenia, zwłaszcza "Pavulony" - moja narzeczona miała taki. Wył, wpadał w throttling i generalnie tylko marnował swój procesor i układ graficzny. Nie popadajmy jednak w bezkrytycyzm - kiedyś mieli świetne biznesowe lapki, które z powodzeniem mimo upływu lat żyją do dziś. Sam czasem z jednego takiego korzystam i jestem pod wrażeniem trwałości.

UP: Na tych "świetnych parametrach" przejechał się już u mnie niejeden klient, i to nie tylko w przypadku HP - dla przykładu co z tego, że dostajesz wysokonapięciowy, wydajny procek, kiedy ten po kilku minutach obciążenia zwalnia niemiłosiernie, bo chłodzenie nie wyrabia? Nie samymi parametrami stoi dobry laptop.
Zaś we wspomnianym "Pavulonie" swego czasu wysiadły też głośniki wraz z całym górnym, dotykowym panelem i włącznikiem.

Mój Probook, to jest właśnie linia biznesowa.
Ze sprzętem biznesowym jest taki atut, że autoryzowany sprzedawca nie robił najmniejszych problemów by wymienić przed kupnem dysku na szybszy (7200 obrotów), wymontował 2 kości RAMu po 2MB, by wstawić 2 po 4 MB. A do tego bez dodatkowej dopłaty.

Dodam jeszcze, że Probook ma świetną klawiaturę, cała przyjemność z niej korzystać.

Gdy rozważałem, czy opłaca mi się naprawiać, czy może lepiej kupić nowy, doszedłem do wniosku, że mój HP ma tyle plusów, że musiałbym wywalić kupę szmalu, by kupić coś podobnego.

Problem z przegrzewaniem układów i zimnymi lutami dotknął nie tylko HP ale i innych. A to wszystko przez durne Unijne prawo zakazujące stosowania ołowiu w lutach.

No właśnie - model biznesowy, a to wiele tłumaczy. Większość klientów wybiera lapki "domowe", bo niby mają lepsze parametry i cenę, ale dopłata ma swoje zalety. Tak swoją drogą najlepiej sprzedają się lapki do 1200zł, i to z Windowsem (często w wersji BING). I te raczej nie wracają na serwis, bo w nich po prostu nie ma co się przegrzewać.

Abstrahując delikatnie od tematu, zastanawiam się jaki problem byłby w podniesieniu grubości korpusu w lapie o te głupie dajmy na to 1.5 cm? W tej chwili domowy laptop kojarzy mi się jedynie z urządzeniem które można przenieść z miejsca A do miejsca B i wątpię aby komukolwiek przeszkadzała ta zwiększona grubość.
Jak ktoś mnie pyta jaki rozmiar laptopa multimedialnego kupić odpowiadam bez zastanawiania 17 i wyżej, cała reszta to po prostu poupychane ciasne grzałki. Prawda jest taka, że wszystko potrzebuje przestrzeni i odpowiedniej cyrkulacji powietrza dlatego tak bardzo się te komputery przegrzewają. Oczywiście pomijam małe komputerki o TDP procesora rzędu 10W, tam nie ma się co przegrzać jak przedmówca powyżej raczył zauważyć.
Mam wrażenie i chyba się nie mylę, że to po prostu taktyka na napędzanie koniunktury i zwykłe naciąganie ludzi na grubą kasę.