Jak wspomniałem wcześniej, dzieło 343 Industries doczeka się też trybu kooperacji przeznaczonego dla maksymalnie czterech graczy. Choć na upartego misje można ukończyć w pojedynkę, najlepszym wyjściem pozostanie zebranie pełnej ekipy, wtedy doświadczenia staną się najpełniejsze. Wspólna walka, wsparcie czy też toczona w jej trakcie rywalizacja – o to przecież tu chodzi. O czym warto wspomnieć, tryb ten ma mieć własną fabułę, cały czas rozwijaną przez zespół. Oznacza to tyle, iż co jakiś czas po premierze będą pojawiać się kolejne dodatki zawierające następne misje. Co jednak najważniejsze, zostaną wydane zupełnie za darmo. Trochę szokujące zważywszy na fakt, że grę wydaje Microsoft, prawda?

Pozostaje jeszcze multiplayer, o którym jednak nie wiadomo zbyt wiele. Bez wątpienia nie różni się mocno od tego, co serwowano w poprzednich odsłonach. Ciekawy jest fakt, iż w tym aspekcie twórcy zdecydowali się na usunięcie paru rzeczy dodanych w Reach czy ODST, jak choćby niektóre zdolności pancerza. Cóż, widocznie ich zdaniem nie były dostatecznie zbalansowane. Na zaprezentowanych mapach nie było też możliwe korzystanie z jetpacka, jednak nie jest jeszcze pewne, czy ostatecznie pojawi się on w grze, czy też autorzy wciąż nad nim pracują.



Same dobre słowa można powiedzieć na temat oprawy audiowizualnej. Muzyka stoi na tym samym, wysokim poziomie, co zawsze. Grafika za to została widocznie poprawiona, mimo iż wciąż jest to ten sam silnik, na którym hulały poprzednie odsłony Halo. Tekstury i modele postaci są ostrzejsze, bardziej dopracowane, mają więcej szczegółów. Barwy są odpowiednio nasycone, wyraziste. Jako ciekawostkę dodam, że momentami projekty lokacji przywodzą na myśl Dooma 3, co wynika zapewne z faktu, iż w ekipie tworzącej znajduje się człowiek z id Software. Nie ma jednak mowy o wtórności – ot, w oczy rzuca się specyficzny styl pana z nazwiskiem Kenneth Scott.

O samej fabule również nie mówi się dużo, no i dobrze. W erze zdradzania każdego szczegółu historii taka postawa jest prawdziwą cnotą. Wiemy tylko tyle, że Chief będzie musiał jakoś uciec z planety, starając się jednocześnie zapanować nad Cortaną. Cykl życia AI bowiem dobiega końca, co doprowadza ją do szaleństwa. Swój udział w tym ma również fakt, iż inteligencja przyjęła zbyt dużą ilość informacji (ot, konsekwencje pomagania Chiefowi) i każda kolejna wiadomość może mieć negatywny wpływ na jej stan. Przyznacie chyba, że zabieg ten może bardzo urozmaicić fabułę gry.



Halo 4 będzie godną kontynuacją serii. Mimo iż wylądowało w zupełnie nowych rękach, nie są to ręce niedoświadczone. Ba, dodatkowo są to ręce nadzwyczaj zdolne, które bez większych problemów udźwignęły zadanie, jakim było stworzenie kolejnej odsłony Halo. Microsoft podjął ryzyko i to się opłaciło. Nie zobaczymy co prawda wielkiej rewolucji, ale dostaniemy to, czym do tej pory zawsze były kolejne części sagi – stare, dobrze znane schematy z nowymi rozwiązaniami, dzięki którym gra się jeszcze lepiej. Do tego postać Master Chiefa, ciekawie zapowiadająca się fabuła, klimat – czego chcieć więcej? Chyba tylko tego, żeby 6 listopada nadszedł jak najszybciej.