Dead Island - już graliśmy! (XBOX 360)
bigboy177 @ 14:14 27.07.2011
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!
Marcin "bigboy177" Trela
Od kilku lat widzimy na własne oczy jak Techland – jeden z najlepszych polskich producentów gier – przeradza się z roku na rok z firmy lokalnej w prawdziwego światowego gracza. Droga przed nimi pewnie jeszcze długa, ale nie ulega wątpliwości, że każdy ich kolejny produkt wygląda i działa lepiej, sprawiając przy tym coraz więcej przyjemności.
Od kilku lat widzimy na własne oczy jak Techland – jeden z najlepszych polskich producentów gier – przeradza się z roku na rok z firmy lokalnej w prawdziwego światowego gracza. Droga przed nimi pewnie jeszcze długa, ale nie ulega wątpliwości, że każdy ich kolejny produkt wygląda i działa lepiej, sprawiając przy tym coraz więcej przyjemności. Firma ma w swym zanadrzu kilku znanych marek, co skrzętnie wykorzystuje, jednocześnie nie zaprzestając tworzenia kolejnych. Jedna z nich –do niedawna tajemnicze Dead Island – trafi do sklepów już we wrześniu, a po około godzinnym obcowaniu z tytułem na premierę czekam z niecierpliwością. A jest na co!
Pomijając kilka zawiasów i drobne problemy techniczne, Dead Island w wersji alfa śmigał bardzo dobrze. Zabawę stoczyliśmy w trybie współpracy czteroosobowej, na czterech podpiętych do siebie konsolach Xbox 360. Grać można oczywiście w pojedynkę, ale wystarczy kilkadziesiąt minut aby przekonać się, że zamysł twórców był odmienny. Dead Island zostało zbudowane od podstaw w taki sposób, aby gracze łączyli się w większe ekipy i wspólnie próbowali stawić czoła pladze zombie. Ku temu celowi opracowano system match makingu oraz wskakiwania i wyskakiwania z rozgrywki w dowolnym momencie. Tych akurat elementów nie dane nam było jednak sprawdzić.
Prezentację rozpoczęliśmy od krótkiego wstępu na temat tego, czym konkretnie jest Dead Island. Oszczędzę wam marketingowej papki i napiszę, że jest to mix pomiędzy genialnym survival horrorem Condemned, a co-opową strzelanką pokroju Left 4 Dead. Z tego pierwszego zaczerpnięto między innymi klimat, mroczną fabułę i system walki, który w znacznej mierze oparto na broni białej. W arsenale nie mamy jednak tylko mieczy, toporów i młotów. Często korzystamy z tego, co akurat wpadnie nam w ręce. Może to być klucz francuski, deska czy jakiś pręt. Ekwipunek jest bogaty, ale o tym nieco później. Wracając do założeń, podobieństwa do Left 4 Dead widać na przykład w samym trybie współpracy, w którym do bojów stają nawet cztery osoby. Każda ma nieco inne umiejętności, a te winny się wzajemnie uzupełniać jeśli chcecie dobrnąć do finiszu krwawej przygody w jednym kawałku.
Mamy zatem Sama B - tanka wyspecjalizowanego w broni ciężkiej, mogącego przyjąć na klatę więcej aniżeli jego towarzysze. Jest on też byłym raperem o afro amerykańskim pochodzeniu, tak więc już samym wyglądem potrafi przestraszyć. Kolejnym protagonistą jest Logan – były gracz futbolu amerykańskiego, lubiący od czasu do czasu łyknąć coś mocniejszego. Stanowi on jakby pomost między tankiem, a postaciami działającymi na odległość. Logan bardzo skutecznie posługuje się maczetami, bronią palną ora pałką bejsbolową. Jest jeszcze Xian Mei – z pozoru wątła dziewczyna, pracownica hotelu, umiejąca zrobić pożytek z mieczy, katan i maczet. A na koniec mamy Purnę, również zatrudnioną przez hotel. Jest ona z zawodu ochroniarzem, tak więc bardzo skutecznie korzysta z noży, mieczy oraz broni palnej.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler