Brutal Legend (XBOX 360)

ObserwujMam (17)Gram (10)Ukończone (5)Kupię (2)

Zapowiedź gry Brutal Legend (XBOX 360)


BystrzaQ @ 18:07 26.09.2009
"BystrzaQ"

Kojarzycie Full Throttle, serię Monkey Island, Grim Fandango czy Psychonauts? Jeśli słyszeliście przynajmniej o jednym z tych tytułów, to wiecie, że w przygotowaniu każdej z tych produkcji maczał palce nie kto inny, jak Tim Schafer.

Kojarzycie Full Throttle, serię Monkey Island, Grim Fandango czy Psychonauts? Jeśli słyszeliście przynajmniej o jednym z tych tytułów, to wiecie, że w przygotowaniu każdej z tych produkcji maczał palce nie kto inny, jak Tim Schafer. Facet, którego wyobraźnia jest zwichrowana, pomysły niecodzienne, a poczucie humoru potrafi rozbawić do łez. Ten człowiek obecnie tworzy grę poświęconą jego muzycznym fascynacjom z lat młodości, tworzy Brutal Legend!



Wyjaśnijmy sobie na początku - Brutal Legend to brutalna gra akcji, osadzona w fantastycznym świecie heavy metalu, w której odnaleźć będziemy mogli: ciężkie brzmienia, największe sławy gatunku, do tego sporo przemocy, krwi i ogólnej frajdy płynącej z nietypowych rozwiązań, jakie przyniesie nam ekipa Double Fine Productions. Głównym bohaterem jest pracownik znanej metalowej kapeli, krótko mówiąc - gość od koncertowego sprzętu imieniem Eddie Riggs. Warto dodać, że w rolę Riggsa wcieli się sam Jack Black - apostoł rocka, amerykański aktor, komik i członek metalowej kapeli Tenacious D w jednym. Podczas strojenia gitary tuż przed koncertem, Eddie zacina się, a krew spływa na sprzączkę paska, warto dodać - magicznego pasa. W tejże klamrze spoczywa demon, który przenosi głównego bohatera prosto z metalowej imprezy do innego wymiaru, a dokładniej do brutalnego świata metalu, usianego czaszkami i pełnego rozpadających się posągów, którym rządzą złe demony. Eddie staje w obronie królestwa heavy metalu i rozpoczyna walkę z demonami jako wybawiciel, przepowiedziany przez mieszkańców owej krainy. Złe bestie zawładnęły niegdyś spokojnym światem pod przywódctwem potężnego demona, Czarnego Pana - wroga wszelkich riffów, solówek i ciężkiego brzmienia. Jedynym rozwiązaniem jest ponowne zjednoczenie się wszystkich plemion metalowych i powstanie przeciwko ciemięzcy. Dowódcą wojsk zostanie Eddie, który szybko nauczy się wojennego fachu. Niestety nie będzie miał innego wyjścia, bo wyląduje w samym centrum tego bałaganu. Głębia psychologiczna, trudne decyzje moralne, analiza informacji, planowanie strategiczne... a na co to komu w Brutal Legend? Tu liczy się akcja! Eddie będzie siał zniszczenie w szeregach wroga, a podoła temu głównie dzięki dwóm przydatnym zabawkom - toporowi i gitarze. Nasz bohater od razu bierze ociekający krwią topór bojowy o nazwie Separator, szykuje niebezpieczną gitarę elektryczną Klementynę i zaczyna sprzątanie.



Topora używać będziemy głównie w zwarciu, natomiast soczystych i zarazem śmiercionośnych metalowych riffów - na odległość. To wszystko posłuży do wykonywania combosów, a w niektórych okolicznościach zagramy śmiercionośną solówkę gitarową. Przy okazji rozmaitych specjalnych ataków wypada wspomnieć o walce z bossami. Tu łobuzów nie da się wyklepać, konieczne jest znalezienie na nich metody - np. rozjeżdżanie samochodem języka, czy sprowadzanie na kark lawiny. Walka nie ma należeć do szczególnie złożonych, za to zdecydowanie widowiskowych. Przypisanie akcji do przycisków na padzie ma być intuicyjne, więc bez problemu skoncentrujemy się na strumieniach krwi, chlapiących niemiłosiernie z ekranu. Kolejny miły dodatek, to samochód (hot-rod), który pojawi się już na samym początku gry. Wygląda, jakby lepiej nadawał się do zabijania niż jeżdżenia. Oczywiście będzie podlegał rozbudowie i modernizacji, a to dzięki znajdywanym tu i tam planom technicznym. Ba! Już w momencje odpalania silnika, fura powinna być wyposażona w radio odgrywające rockowe kawałki.

Screeny z Brutal Legend (XBOX 360)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosBystrzaQ   @   21:48, 28.09.2009
Serdecznie zapraszam do wyrażania swoich opinii na temat tego tytułu...