Graliśmy w Days Gone - Synowie Anarchii spotykają World War Z (PS4)
Wymienione wyżej elementy uzbrojenia zostały umieszczone w tak zwanym „kole przetrwania”, czyli klasycznym kołowym menu wyboru. Główne pozycje zajmują rozmaite typy broni, jak choćby podstawowa i specjalna, a między nimi umieszczono opcje szybkiego wytwarzania rozmaitych przedmiotów, jak poszczególne typy amunicji, broń miotana, czy medykamenty. To rozwiązanie bardzo podobne do tego, jakie zaimplementowano w Horizon Zero Dawn i szczerze mówiąc, w produkcji Guerrilla Games operowało mi się tym systemem nieco wygodniej. Jeśli mowa o nawigacji po interfejsie gry, menusy zasobów, mapy świata, rozwoju postaci i wytwarzania przedmiotów są trochę chaotycznie rozplanowane. Czasem w kilku miejscach robimy to samo i po części brak tu konsekwencji, mimo że wizualnie zakładki prezentują się świetnie.
Mimo że z Days Gone bawiłem się rewelacyjnie, liczyłem na to, że produkcja zaskoczy mnie czymś więcej. Jak już wspomniałem wcześniej, wszystko, co założyli sobie twórcy pozostawia świetne pierwsze wrażenie. Trudno się przyczepić, że coś nie działa lub jest niewygodne albo nieprzyjemne. Mimo tego, szereg znanych już rozwiązań, jakie widzimy na kilku płaszczyznach projektu pozostawia niesmak. Mowa o sposobie wytwarzania przedmiotów, kolejnej iteracji wyciśniętego już niczym cytryna „trybu detektywa”, oznaczaniu przeciwników lornetką, czy kryjówkach, w których - tradycyjnie - możemy się przespać, uzupełnić amunicję oraz przechować broń w szafce. Na płaszczyźnie uzbrojenia, i przygotowywania rozmaitych ulepszeń również nie ma właściwie większych niespodzianek. Jest to kwestia perspektywy i zapewne znajdzie się wiele osób, którym zwyczajnie nie będzie to przeszkadzało, ale osobiście chciałbym czegoś więcej. Poza tym znajdziemy tutaj ciekawy typ przeciwnika o niespotykanej w grach liczebności, a także kilkaset znajdziek i sekretów.
Technicznie produkcja sprawuje się świetnie i podczas eksploracji nie spotkałem nachalnie doczytujących się obiektów, czy spadków płynności animacji. Oprawa wizualna stoi na wysokim poziomie, chociaż, jeśli chodzi o efekty specjalne i udźwiękowienie, czasem mogłoby być lepiej. Mowa głównie o udźwiękowieniu broni, które powinno brzmieć nieco mocniej; oraz o wybuchach, które bywają nijakie. Podczas zabawy pojawiły się także problemy z dźwiękiem w dialogach, lecz poza nimi nie uświadczyłem poważnych bugów. Poza tym wszelkie rozmycia, efekty cząsteczkowe czy zasięg rysowania obiektów wypadają dobrze.
Pierwszy kontakt z Days Gone oceniam pozytywnie i na pewno chcę więcej. Studio Bend zawarło w swoim przedsięwzięciu elementy, które były już wałkowane w innych grach, lecz mimo tego widać, że wizja projektu jest spójna i, oprócz małych wyjątków, konsekwentnie realizowana. Nie wolno zapomnieć o szalonej mechanice hord i rozgrywce, w której należy wykazać się sprytem i pomysłowością. Tytuł jest bardzo grywalny i jeśli nie zabraknie atrakcji w jego otwartym świecie, powinien się obronić. Wygląda na to, że marka PlayStation ma w zanadrzu kolejną interesująca opowieść i protagonistę o nietuzinkowej osobowości.
Days Gone zapowiada się na bardzo dobry tytuł, lecz z drugiej strony przezorność nakazuje, aby przedwcześnie nie szaleć z zachwytów. Wizualnie i pod kątem rozgrywki szykuje się solidny produkt, ale nie warto oczekiwać rewolucji, chyba że mówimy o mechanice hord, która jest godnym podziwu technicznym osiągnięciem. Poza tym, testowana wersja dała przedsmak wciągającej i interesująco prowadzonej opowieści, która powinna być głównym atutem dzieła Bend Studio.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler