Valiant Hearts: The Great War - wrażenia z prezentacji (PS4)
bigboy177 @ 18:22 19.09.2013
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!
Marcin "bigboy177" Trela
Zanim przejdziecie do czytania niniejszego artykułu, mam do Was prośbę. Odpalcie zamieszczony poniżej filmik, aby wczuć się w klimat tego, co szykuje dla nas Ubisoft.
Zanim przejdziecie do czytania niniejszego artykułu, mam do Was prośbę. Odpalcie zamieszczony poniżej filmik, aby wczuć się w klimat tego, co szykuje dla nas Ubisoft. Zwiastun gry Valiant Hearts zrobił na mnie ogromne wrażenie, jest niesamowicie przejmujący, zadbano o odpowiednio głęboką narrację i subtelną muzykę. W rezultacie ogląda się go z ogromnym przejęciem i myślę, że gdy go zobaczycie również coś w Was drgnie.
Teraz, kiedy już macie względny pogląd na sytuację, słów kilka na temat tego, czym konkretnie jest opisywana tu produkcja. Mamy do czynienia z przygodówką, stworzoną w oparciu o listy z czasów pierwszej wojny światowej. Listy podobno prawdziwe, a historia w nich zawarta dotyczy miłości jednego z niemieckich żołnierzy (Carla) w kierunku kobiety o imieniu Marie. Pojednanie rozdzielonych serc nastąpić ma za sprawą czterech innych osób oraz ich wiernych towarzyszów – psów. Jak do niego dojdzie? Kiedy? Czy historia zakończy się happy endem? Ciężko powiedzieć. Pewne jest natomiast to, że, jak to w wojnie, ktoś na pewno polegnie.
Głównych bohaterów gry jest w sumie pięciu. Pierwszym jest Emil – francuski żołnierz, który trafia w niemiecką niewolę i stara się przeżyć usługując nazistom. Drugi to Freddie – czarnoskóry Amerykanin, który jakimś cudem zawsze wychodzi cało z największych nawet opresji. Trzeci to kobieta o imieniu Ana, będąca sanitariuszką, zajmującą się żołnierzami rannymi w wyniku działań na froncie. Jak ją określa zwiastun, o którym pisałem wcześniej – „róża okopów”. Czwarty bohater przedstawionej w grze historii, to George – brytyjski lotnik, który skłamał, że potrafi latać. Ostatni z herosów to Carl – to właśnie on pała miłością do Marie – córki Emila i to jemu pozostali bohaterowie w taki, czy inny sposób pomogą w zjednoczeniu z wybranką. Nie mam pojęcia jak dokładnie deweloper zamierza to rozwiązać, ale zakładam, że historie naszych protagonistów, choć z pozoru odrębne, w pewnym momencie się ze sobą zbiegną, co doprowadzi do wielkiego (mam nadzieję) finału. Od razu zaznaczam, że produkcja skierowana jest do jednego gracza. Mimo że protagonistów jest kilku i będą fragmenty, kiedy się ze sobą spotkają, nie ma mowy o trybie kooperacji.
Mechanika rozgrywki Valiant Hearts to połączenie platformówki, przygodówki oraz gry logicznej. Zadaniem gracza jest przemierzanie przygotowanych przez deweloperów plansz oraz wykonywanie różnych drobnych czynności. Prezentacja podczas imprezy Ubi Days obejmowała dwie, z wspomnianych powyżej pięciu osób.
Najpierw zobaczyliśmy fragment zabawy Emilem, a później do akcji wkroczył Freddie. Emila widzimy jak spaceruje pośród żołnierzy niemieckich. W dłoni trzyma chochlę, a jeden z Niemców coś wykrzykuje. Za sprawą dedukcji dochodzimy do tego, że pośród krzyków jest polecenie aby dać pić pobliskiemu psu. Podchodzimy więc do sporego kotła, nabieramy wodę do chochli i przelewamy do miski. Kolejna sprawa, którą musimy się zająć to jedzenie dla okupantów. Są nim parówki. By je przygotować, czytamy instrukcję ze ściany, a tam napisano, że wyżerkę szykujemy w trzech prostych krokach. Najpierw wlewamy do sporego naczynia wodę, następnie włączamy ogień, a na końcu wrzucamy garść parówek. W ten sposób, po pewnym czasie mamy przygotowane jedzenie. Demonstracja kończy się kiedy obóz niemiecki zostaje zaatakowany, a Emil, jako chyba jedyny, uchodzi z życiem. Wbiega bowiem do swojej kuchni, unikając w ten sposób ostrzału.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler