Watch Dogs - już graliśmy (PS4)
bigboy177 @ 16:35 02.09.2013
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!
Marcin "bigboy177" Trela
Sandboxowych gier akcji na rynku jest w ostatnim czasie dość sporo. Mamy serię GTA, mamy Saints Row, jest Mafia, a na deser Sleeping Dogs oraz zmierzające na konsole następnej generacji Watch Dogs.
Sandboxowych gier akcji na rynku jest w ostatnim czasie dość sporo. Mamy serię GTA, mamy Saints Row, jest Mafia, a na deser Sleeping Dogs oraz zmierzające na konsole następnej generacji Watch Dogs. To ostatnie ma szansę sporo namieszać, szczególnie, że dysponuje fantastyczną oprawą wizualną, wieloma ciekawymi pomysłami, bardzo dobrze odwzorowanym miastem oraz intrygującym trybem rozgrywek wieloosobowych. Podczas minionych targów Gamescom miałem szansę osobiście sprawdzić co szykuje dla nas Ubisoft, a wrażenia z rozgrywki wspartej prezentacją znajdziecie poniżej.
Po podejściu do ekranu, na którym grałem, czekał na mnie pad do konsoli PlayStation 4. Wcześniej już wspomniałem, że jest bardzo wygodny itd., zatem nie będę się powtarzał. Deweloper szybko zakreślił świat produkcji i mogłem ruszyć do boju. Moją misją było wtargnięcie do pilnie strzeżonego budynku, w którym znajdował się serwer przechowujący i transmitujący dane z wszystkich sieci informatycznych w mieście, i nie tylko. Do celu dotrzeć mogłem na dwa sposoby. Albo skorzystać z siły mięśni (niestety dość długo bym wlekł nogami), albo zrobić użytek z jakiegoś okolicznego samochodu. Ze względu na to, że odległość była spora, zdecydowałem się na drugą opcję.
Samochodu nie chciałem brać byle jakiego, więc przeszedłem się kawałek ulicami, by znaleźć coś konkretnego. Spacer pozwolił mi uświadomić sobie, że Watch Dogs ma szansę zdobyć miano najładniejszej gry tego roku, przynajmniej jeśli chodzi o next-geny. Produkcja wygląda fantastycznie. Szczególnie dobre wrażenie robią płynne animacje postaci, wyjątkowo ostre tekstury, pełne detali ulice i samochody oraz mnóstwo efektów specjalnych. Chicago nie jest jakimś tam sterylnym miejscem, w którym znajdujemy tylko lampy, ławki, kosze na śmieci i wystawy sklepowe. Wszędzie coś leży, ludzie rozmawiają, migają światła, jeździ transport publiczny – no naprawdę widać, że metropolia żyje własnym życiem, niezależnie od poczynań gracza (choć my na nią też wpływamy). Przez chwilę nawet stanąłem żeby pooglądać co przygotowali graficy.
Niestety w tym momencie usłyszałem głos prowadzącego demonstracje, który prosił abym wskoczył do jakiegoś pobliskiego auta. Znalazłem wreszcie coś znośnego i zasiadłem za kółkiem. Na pewno zastanawiacie się jak wygląda model prowadzenia, spieszę więc donieść, że jest w porządku. Zachowanie pojazdów jest zróżnicowane w zależności od tego, za kółkiem jakiej maszyny siedzimy. Jedne maszyny mają więc lepszą przyczepność, inne szybciej nabierają prędkości, są też takie, które łatwo wprowadzić w poślizg oraz takie, które nie są na niego zbytnio podatne. Oczywiście nie należy się spodziewać różnic jak np. w przypadku Gran Turismo, czy Forza Motorsport, ale jeśli miałbym do czegoś porównać fizykę jazdy, to idealne wydaje się GTA IV, a być może też GTA V, choć w to ostatnie nie miałem jeszcze przyjemności zagrać.
Po około dwóch minutach od wskoczenia do bryki byłem już na miejscu, poprowadzony, rzecz jasna, przez system wirtualnej nawigacji. Wyskoczyłem z fury i zbliżyłem się do miejsca akcji. Podobnie, jak w przypadku serii Assassin’s Creed, jest ono oznaczone czerwonym kolorem na mini-mapie, a to oznacza, że ewentualne przejście przez ogrodzenie może się skończyć zgonem. Dookoła budynku, wzdłuż ogrodzenia, chodzą strażnicy, w kilku miejscach powieszone są też kamery, a to oznacza, że łatwo wejść nie będzie. Aby ułatwić sobie odrobinę włamywanie, włączam coś, co przypomina tryb Orlego Wzroku znany z przygód asasynów. Dzięki niemu jestem w stanie otagować wszystkich przeciwników i wiedzieć gdzie się znajdują przez cały czas, niezależnie od tego, czy w danym momencie ich widzę, czy może wejdą za jakąś ścianę, albo do wnętrza budynku. Oczywiście tagować nie da się na ślepo, przez ściany widzimy tylko sylwetki tych osób, które wcześniej oznaczyliśmy. Żeby sobie z tym ograniczeniem poradzić, shackowałem zawieszoną ponad bramą garażową kamerę. W ten sposób uzyskałem pogląd na sytuację za węgłem, a tam też przebywał strażnik. Ponad nim była jeszcze jedna kamera, a zatem do niej również się włamałem, ciągle patrząc przez obiektyw pierwszej kamery. Tym sposobem wypatrzyłem następnego cyngla, a w rezultacie miałem już komplet. Wówczas nie zostało nic innego, jak wejść na teren ogrodzonej posesji i włamać się do ukrytego tam serwera.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler