Pod względem rozgrywki The Division to trzecioosobowa strzelanka, urozmaicona o elementy taktyczne. Wskazują na to liczne gadżety, służące do identyfikacji wroga, czy częste korzystanie z bardzo popularnego od dłuższego czasu systemu odsłon. Wymiany ognia prezentują się bardzo efektownie – gęsto latające kule, przeszywające szyby i karoserię radiowozów, rozstawiane przez agentów wieżyczki, prujące pociskami we wrogów lub też śmiercionośne koktajle młotowa, rzucane przez anarchistów. Na krótkim fragmencie, pokazującym próbę odbicia posterunku policji, działo się całkiem sporo, a to zaledwie zalążek tego, co przygotowali Szwedzi z Ubisoft Massive.

Wśród dostępnego arsenału królują maszynowe pukawki i rozmaite elektroniczne gadżety, dostępne najpewniej wyłącznie dla agentów. Pojawią się wspomniane automaty, ostrzeliwujące przeciwników bez ingerencji gracza i pewnie sporo innych wynalazków, których nie pokazano na gameplayu. Nie zabraknie elementów do zbierania – na posterunku policji postać chwyciła do ręki jedzenie, obok stała butelka z wodą, a w pomieszczeniu kilka kroków dalej leżała nowa pukawka. Na razie nie wiadomo, do czego miałyby posłużyć artykuły spożywcze, ale założyć można dwie opcje – do leczenia, albo po prostu co jakiś czas trzeba będzie wrzucić coś na ząb.



Wspomniałem o trzecim, dodatkowym członku drużyny. Ten pojawił się jako wsparcie, sterując latającym nad budynkami dronem. Co ciekawe, osoba kontrolująca latający sprzęt pilotowała go przy pomocy tabletu, wspierając na bieżąco ludzi grających na nextgenie. Twórcy planują bowiem mobilną wersję gry, która rzeczywiście uruchomiona zostanie na tabletach / smartphonach i zaoferuje ten sam teren działań, co konsolowy odpowiednik. Z jedną różnicą – akcja poprowadzona zostanie z rzutu izometrycznego. Pilot drona wesprze kolegów zaznaczając poukrywanych na dachach przeciwników, przesyłając wskazówki czy zapewniając rozmaite bonusy – jego działania będą odbywać się na bieżąco, równolegle do wydarzeń mających miejsce na dużym ekranie. Brzmi ciekawie, prawda?

The Division powstaje na PlayStation 4 i Xbox One, co widać gołym okiem. Oprawa wizualna prezentuje się, o ile nie kapitalnie, to przynajmniej bardzo ładnie, a studio zadbało o liczne szczegóły. Przykład? Jeszcze raz wróćmy do akcji ze strzelaniną przed posterunkiem - postać domykająca naturalnym ruchem drzwi radiowozu, przeszkadzające jej przy chowaniu się za autem, dziurawiące szyby kule, po których zostają charakterystyczne otwory, zgodne z torem przelotu pocisku. Niby to tylko szczegóły, ale niesamowicie cieszą oko. Również ośnieżony, zniszczony Nowy Jork robi niezłe wrażenie. Ciężko po krótkim fragmencie stwierdzić, na ile przypomina on realną lokację, ale twórcy stawiają na jak najmniejszą powtarzalność - każdy odwiedzony zakątek ma być inny, uzupełniony przez różnorodne szczegóły. Możliwe jest to dzięki autorskiemu silnikowi Snowdrop, którego kariera najpewniej nie zakończy się na jednym projekcie. W ucho wpadło mi także doskonałe udźwiękowienie – odgłosy tłuczonego szkła, strzelaniny kilka przecznic dalej czy echo wywołane eksplozją, budują niesamowity klimat obcowania w zdziesiątkowanej metropolii.



O projekcie powstającym u naszych północnych sąsiadów usłyszymy jeszcze wiele, ale pierwsza prezentacja, przedstawiająca go od razu z grubej rury, wywołała bardzo pozytywne wrażenia. Niemniej pojawia się równie wiele nurtujących pytań. Jaki poziom utrzyma wątek fabularny? Jak duży będzie otwarty świat i czy od razu zostanie udostępniony cały obszar? I przede wszystkim – czy nastawiony wyłącznie na sieciową kooperację tytuł (jeżeli nie znajdziemy przyjaciół do wspólnej gry, wówczas program sam wyszuka nam współzawodników) przyciągnie graczy na dłużej? Na większość tych i im podobnych pytań pewnie nieprędko poznamy odpowiedź, całkiem możliwe, że dopiero po planowanej na 2014 rok premierze.