Bionic Commando (PS3)

ObserwujMam (5)Gram (1)Ukończone (2)Kupię (0)

Zapowiedź gry Bionic Commando (PS3)


Ganymede @ 00:00 02.07.2008

Jeżeli tytuł zawarty w nagłówku zapowiedzi wydał się dziwnie znajomy nieco bardziej zaawansowanym wiekowo graczom (nie dyskredytując przy tym rzecz jasna doświadczeń młodszych konsumentów), to już na samym wstępie pospieszyć należy z wyjaśnieniem, że omawiana tu produkcja to nic innego, jak remake wydanej przed 20 laty gry o tym samym tytule.

Jeżeli tytuł zawarty w nagłówku zapowiedzi wydał się dziwnie znajomy nieco bardziej zaawansowanym wiekowo graczom (nie dyskredytując przy tym rzecz jasna doświadczeń młodszych konsumentów), to już na samym wstępie pospieszyć należy z wyjaśnieniem, że omawiana tu produkcja to nic innego, jak remake wydanej przed 20 laty gry o tym samym tytule. Ówczesnego Bionic Commando pamiętać możemy choćby z niezwykle popularnej swego czasu konsoli NES i nie mniej sławnych automatów, jak również z innych platform, na których dane mu było zagościć w późniejszym czasie, nie wyłączając z tego handheldów typu Game Boy Color. Nowy, zupełnie odświeżony i w pełni przystosowany do dzisiejszych standardów Bionic Commando, to pełnoprawny sequel, z akcją osadzoną w 10 lat po wydarzeniach opowiedzianych nam w pierwowzorze. Co warte odnotowania, procesem tworzenia zajmuje się nie kto inny, jak ojcowie powstania części pierwszej, czyli ekipa z firmy Capcom, wspomagana dodatkowo w swych działaniach ludźmi ze szwedzkiego studia GRIN. Tyle słowem wstępu, skupmy się więc na przybliżeniu tego, czym chcą nas uraczyć producenci.



Przede wszystkim, nie uświadczymy zmian dotyczących głównego bohatera rozgrywki. Tym, podobnie jak w roku 1988, znów jest spec od zadań specjalnych– Nathan Spencer. Jeśli sięgniemy pamięcią nieco wstecz to przypomnimy sobie, że ostatnim razem zlecone mu zostało oswobodzenie swojego przyjaciela, niejakiego agenta Super Joe. Jak zapewne wszyscy zainteresowani wiedzą, zadaniu temu podołał i zdawać by się mogło, że cała ta historia odnalazła wreszcie swój szczęśliwy koniec. Nic jednak bardziej mylnego, bowiem początek bierze właśnie zupełnie nowa opowieść, z wyżej wymienionymi – wybawcą i wybawionym w rolach przewodnich. Jeżeli ktoś w tym momencie oczekiwał podniosłego wywodu o silnych więzach łączących obu panów ze względu na przeszłe perypetie, to srodze się zawiedzie, ponieważ Super Joe wychodzi na totalnego niewdzięcznika. Oto podczas jednej z misji wystawia i wrabia on swego niegdysiejszego dobroczyńcę, przez co kierowana przez gracza postać zostaje w krótkim czasie osądzona i niesłusznie skazana na śmierć. Mało tego – dokona się totalnej profanacji, sprowadzającej się do usunięcia słynnego ramienia biotycznego, znanego nam już z poprzedniej odsłony cyklu. I kiedy naszemu protegowanemu przemknęło już przez myśl, że przyszła na niego pora, dochodzi do prawdziwej tragedii. Okazuje się, iż do Ascension City (miasta, gdzie spędzimy większość czasu podczas zabawy) przybywa grupa terrorystyczna, nazywająca samą siebie Bio – Rain. Naturalnie na samych odwiedzinach się nie kończy i terroryści już na samym wstępie pokazują do czego są zdolni – zrzucają na nieświadomą ataku metropolię potężną i zabójczą bombę, niosącą za sobą śmierć i zniszczenia obejmujące spory obszar terenu. Zbójcy w błyskawicznym tempie zadamawiają się w zgliszczach niedawno tętniącego jeszcze życiem miejsca, okopując się w sposób na tyle umiejętny, aby uniknąć odwetu ze strony władz Sfederowanych Stanów Ameryki (program na nowo zdefiniował zasady terytorialne USA). Na przeciwrządowe zasieki złożył się skomplikowany system obronny, skutecznie zapewniający nietykalność agresorom. Paradoksalnie, dramat wielu stał się biletem do świata żywych dla Nathana, któremu Super Joe przedstawia propozycję nie do odrzucenia – „Ty posprzątasz na moim podwórku, a ja cię uniewinnię”. I tym właśnie sposobem wolność, jak również usunięty wcześniej wszczep powracają do ich prawowitego właściciela.

Zanim przejdziemy do scharakteryzowania właściwej mechaniki i praw rządzących produktem, zagłębmy się nieco w ten pozornie mało oryginalny i dość prosty scenariusz. Pozorność owa odnosi się do pewnego „głębszego dna”, w postaci pojawiania się kolejnych dylematów moralnych u Spencera, wraz z poznawaniem faktów o swoich przeciwnikach. Najistotniejsze w tym wszystkim jest jego stopniowe identyfikowanie się z przestępcami – odrzuconymi przez świat wygnańcami, nie mogącymi się pogodzić z zarządzeniem o obowiązkowym usuwaniu wszelkiej maści nienaturalnych, zastępczych części powierzchowności ludzkiej. Dla samego Nathana decyzja rządu nie miała aż tak wielkiego znaczenia, bo posiadał swą pierwotną kończynę, jednak nie wszyscy mieli tyle szczęścia – dla wielu z nich najnowsza technologia stanowiła o normalnym funkcjonowaniu w życiu codziennym. Przyparci do muru żołdacy mieli dwa wyjścia – podporządkować się i stracić tym samym tę namiastkę wygody lub zbuntować, co zresztą uczynili, stając się jednocześnie pożywką dla organizacji paskudzącej w grze. Zabijanie podobnych sobie „odmieńców” z pewnością nikomu nie przyszłoby łatwo. Będąc już przy temacie nieprzyjaciół warto nadmienić, że poza szeregowymi jednostkami przyjdzie nam się tu zetrzeć z wieloma trudniejszymi przedstawicielami klasy walczącej. Przykładem są tzw. Biomechy, czyli ludzie sterujący od wewnątrz kupą agresywnego, zwrotnego i zabójczego żelastwa. Przygotowano ich kilka rodzajów, a różnią się między sobą umiejętnościami, takimi jak zdolność do latania czy skłonność do walki wręcz oraz rozmieszczeniem „słabych punktów” – miejsc, pozwalających na łatwiejsze pokonanie mechanicznego oponenta. Nie zabraknie także naprawdę wrednych i nieprzeciętnych rywali, jakimi bez wątpienia są ci, określani mianem „bossów”. Na jednym z opublikowanych przez twórców trailerów poznaliśmy już nawet milusiego robota – robala, o słodko brzmiącym imieniu Mohole.

Screeny z Bionic Commando (PS3)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?