Haze (PS3)

ObserwujMam (34)Gram (7)Ukończone (9)Kupię (11)

Zapowiedź gry Haze (PS3)


Michał Baniowski @ 00:00 13.11.2007

Oj, nie grzeszą pomysłowością światowi producenci gier ostatnimi czasy. Dlaczego? Otóż „Haze” jest już kolejną „strzelanką”, jaka wyszła, albo została zapowiedziana na ten rok.

Oj, nie grzeszą pomysłowością światowi producenci gier ostatnimi czasy. Dlaczego? Otóż „Haze” jest już kolejną „strzelanką”, jaka wyszła, albo została zapowiedziana na ten rok. Sam miałem przyjemność opisywać cztery (m.in. „Killzone 2” oraz „Halo 3”), a jeszcze mnóstwo innych tekstów na ten temat pojawiło się w tzw. międzyczasie w „Mieście Gier”. Nie wiem, czy jest to spowodowane brakiem pomysłów, czy może zaostrzeniem konkurencji, która, jak wiadomo, nie śpi. Jednak w związku z zaistniałą sytuacją jedno jest pewne: wymogi rosną. Potencjalny konsument ma w czym wybierać i zapewne będzie chciał wydać - z pewnością niemałe - pieniądze na produkt jakościowo najlepszy.



Dlatego twórcy silą się i głowią, by powyższy konsument przyjął „zaproszenie” do sklepu i sięgnął właśnie po ten jeden konkretny tytuł. Prześcigają się w wymyślaniu ulepszeń, tworzeniu efektowniejszych trailerów, przygotowaniu skuteczniejszej akcji reklamowej, co oczywiście wzbogaca rynek i pewnego pięknego dnia może doprowadzić do powstania gry idealnej. Ale z drugiej strony czy nie byłby to już koniec wirtualnej rozrywki?



Nieważne. Zastanówmy się lepiej, jakie kroki poczynił UbiSoft (producent) oraz Free Radical (developer), by zaskarbić sobie zaufanie graczy. Fabuła niestety niczym nie zaskakuje. Wydaje się być zlepkiem wielu innych tytułów. Doświadczeni gracze z pewnością ulegną poczuciu deja vu. Jako Jake Carpenter przeniesiemy się w... przyszłość (cóż za zaskoczenie). Ale na szczęście niezbyt daleką. Co dalej? Kim może być nasz bohater? Żołnierzem? Najemnikiem? Komandosem? Pewnie, że tak! Wszystkie te odpowiedzi są poprawne, jednakże autorzy „Haze” wolą, by nazywać go rekrutem prywatnej armii (ponadnarodowa organizacja Mantel Corp.). Upierać się nie będę. Zwał jak zwał. Bardzo ważnym wątkiem treści gry jest zapewne motywacja Jake’a do tego, aby zabijać. Ku mojemu zdziwieniu jest on idealistą, który poświęca się w imię wyższych celów. Romantyk? Do tej pory to tradycyjna formułka powtarzana już wielokrotnie. Zabawa zaczyna się dopiero wtedy, gdy napiszę, iż w 2025 roku (tam się właśnie przeniesiemy) różne korporacje podobne do Mantel rozgospodarowują między siebie kulę ziemską i sprawują nad nią pieczę. Królowie, prezydenci, premierzy, sejmy, parlamenty to tylko pic na wodę. Zwykły „matrix”, by nie bulwersować opinii publicznej i nie wywoływać kontrowersji. Organizacje te posiadają mniej więcej wyrównane siły, ale spośród nich wyróżnia się właśnie Mantel Corporation. Ich doskonale wyszkoleni i przystosowani najemnicy wykonują każdy, nawet ten najbardziej brutalny rozkaz, z... uśmiechem od ucha do ucha. Zabijając, plądrując, przelewając cudzą krew są szczęśliwi i radośni jak skowronki. Czy są zwykłymi zwyrodnialcami? Oni akurat nie. Z kolej ich przełożeni – tak. Faszerują swoich ludzi narkotykiem zwanym Nectarem. Żołnierze ćpają to przed każdą misją, by nie czuć bólu, ale chyba przede wszystkim, wyrzutów sumienia. Nabierają odwagi i kapitalnego humoru. Ubaw po pachy. Są niczym kamikaze z okresu II Wojny Światowej. Tylko, że zamiast Mitsubishi A6M5 "Reisen" bohaterowie „Haze” mają do dyspozycji zdecydowanie bardziej nowoczesny sprzęt.



I właśnie do takiej oazy okrucieństwa i szaleństwa trafia nasz Jack. Oczywiście z niczego nie zdaje sobie sprawy, gdyż uprzednio zaaplikowano mu odpowiednią dawkę nektaru. Ma wybić wszystko, co stanie mu na drodze. Nic prostszego dla takiego fachowca. Z czasem jednak szlachetny, honorowy, prawy i przebiegły Pan Carpenter rozgryza międzynarodowy spisek i próbuje mu się przeciwstawić? Czy Jackowi uda się spełnić obywatelski obowiązek? Zależy tylko od Ciebie.

Screeny z Haze (PS3)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?