Zapowiedź gry The Evil Within (PS3)
Materdea @ 17:29 09.12.2013
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨💻
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Jeśli Shinji Mikami robi nową grę z gatunku survival horror, to znaczy, że wie na co się pisze. W końcu ten japoński producent jest ojcem serii Resident Evil, a ponadto pomagał wielu innym deweloperom przy ich sztandarowych produkcjach (choćby Grasshopper Manufacture przy Shadows of the Damned).
Jeśli Shinji Mikami robi nową grę z gatunku survival horror, to znaczy, że wie na co się pisze. W końcu ten japoński producent jest ojcem serii Resident Evil, a ponadto pomagał wielu innym deweloperom przy ich sztandarowych produkcjach (choćby Grasshopper Manufacture przy Shadows of the Damned). Czy tym razem założone przez niego studio – Tango Gameworks (wykupione przez Bethesdę) – podoła niełatwemu wyzwaniu sprostania sentymentom graczy?
The Evil Within, według zapewnień Shinjiego, będzie chciało zachęcić fanów wirtualnego straszenia przede wszystkim dobrym wyważeniem elementów zręcznościowych, tych wpływających na psychikę i oskryptowanych sekwencji. Deweloperzy pragną zbudować klimat grozy głównie na motywie tajemnicy, upływającego czasu i ciągłego poczucia zagrożenia.
Fabuła wrzuca nas w buty policjanta, Sebastiana Castellanosa. Wraz z parą współpracowników przybywamy na miejsce zbrodni opisanej przez tajemniczy telefon w dyspozytorni. Okazuje się, że chodzi o morderstwo, zaś miejsce, w którym je popełniono, to miejscowy szpital psychiatryczny. Gdy już docieramy do celu, naszym oczom ukazuje się kilka radiowozów, aczkolwiek wokoło żadnej żywej duszy. Tym samym decydujemy się wejść do środka, rozpoczynając przeprawę przez mękę.
Wewnątrz nie czekają na nas miłe obrazki. Po recepcji walają się rozprute ciała, a za całym tym galimatiasem stoi niejaki Rzeźnik – obmierzły, wielki i zakapturzony gigant z tasakiem w dłoni. Kim jest Rzeźnik – tego nie wiemy. Sebastian przebywając w towarzystwie tego bliżej niezidentyfikowanego zagrożenia nabawił się jakiejś dziwnej przypadłości, w rezultacie doświadczając wizji, halucynacji oraz zachowań typowych dla człowieka ze schizofrenią. Na jednym z filmików promocyjnych wyraźnie widać, jak bohater biegnący korytarzem nie jest w stanie sięgnąć drzwi, zaś później – już po ich otwarciu – z drugiego pomieszczenia wylewają się na nas całe hektolitry posoki. Chwilę po tym zdarzeniu jesteśmy przenoszeni do jeszcze innego miejsca.
Istotnym elementem w The Evil Within są „ficzery” skradankowe. Ponownie przytaczając sceny widziane na obszernym gameplayu, kiedy wisząc do góry nogami pośród innych ofiar wspomnianego Rzeźnika, delikwent wychodzi „na przerwę”, a my kradniemy mu klucze tak, by nie zwrócić uwagi antagonisty. Niestety, w dalszej części wywołujemy wbudowany w system bezpieczeństwa alarm i rozpoczyna się długa sekwencja, w której to jesteśmy ścigani przez przeciwnika z monstrualnym tasakiem w dłoni. Jednak grając w ten tytuł możemy spodziewać się sporej ilości momentów, gdzie sukcesem jest prześlizgnięcie się niepostrzeżenie przez lokację pełną od wrogich jednostek, bez późniejszego oczekiwania na jakiś skrypt.
Jednocześnie powyższa scena zdradza sporą – jak na Mikamiego – liniowość lokacji. Na szczęście w jednym z wywiadów deweloper zaprzeczył, jakoby takie chwile często gościły na ekranach graczy. Po sukcesie, jakim było uwolnienie się z pościgu, Sebastian dociera do wyjścia. Jednak po opuszczeniu szpitala wita go niezbyt przyjemny widok – wielka wyrwa uniemożliwiająca ucieczkę. Koniec końców trafiamy do zniszczonej chatki. Wówczas ukazuje się przerażający obraz hordy mutantów nacierającej na naszą pozycję. Bohater sprytnie umieszcza ładunki wybuchowe przy oknach, zaś przy pomocy zwykłego rewolweru regularnie likwiduje wrogów. Jednakowoż posiadanie pukawki nie oznacza większej szansy na przetrwanie. Giwera w dłoni wprawnego strzelca z pewnością zaważy na życiu lub śmierci bohatera w niektórych pojedynkach, aczkolwiek nie ułatwi sprawy. Co ciekawe, nie wszystko co pozornie sprawia wrażenie klasycznej, żywej, przeszkody będzie możliwe do odstrzelenia.
Na zaprezentowanych materiałach promocyjnych oprawa audiowizualna prezentuje się bardzo dobrze. Muzyka stanowi odpowiednie tło dla klimatycznych wydarzeń na ekranie, przyspieszając i stwarzając agresywne motywy tam, gdzie zagrożenie przybiera na sile, zaś tonując i spowalniając rytmy w sekwencjach np. skradankowych. Przeważają ciemne miejsca, dużo krwi na ścianach oraz sugestywne znaki (jak np. przeciwnik przebiegający w oddali z odpowiednim sygnałem dźwiękowym) podkręcające nastrój. Pod względem technologicznym, The Evil Within nie powinno pozostać na końcu stawki, wszak produkcja ukaże się również na PlayStation 4 oraz Xboksie One.
The Evil Within wygląda ciekawie w kalendarzu przyszłorocznych premier. Stojący za tą produkcją Shinji Mikami, ojciec takiej marki jak Resident Evil, wręcz nie ma prawa do pomyłki. I nic na to nie wskazuje – przynajmniej po screenach oraz filmach udostępnionych do tej pory. Szykuje się survival horror, który nie chce straszyć samym faktem posiadania oponentów (seria Amnesia), ale chce powodować obrzydzenie spowodowane flakami, odcinaniem kończyn i zastępami quasi-zombie (prawie jak Outlast). Producenci starają się znaleźć złoty środek pomiędzy etapami stricte zręcznościowymi, czyli strzelaniem, walką z wrogimi istotami czy zwykłymi, liniowymi i oskryptowanymi ucieczkami, a momentami skradankowymi oraz etapami budującymi napięcie. Jeśli wszystko to chłopakom z Tango Gameworks się uda, możemy oczekiwać kolejnego wielkiego dzieła japońskiego projektanta.
Podsumowanie:
The Evil Within - na ten moment - jawi się bardzo ciekawie w kalendarzu przyszłorocznych premier. Dobrych survival horrorów nigdy za wiele. Zwłaszcza jeśli wychodzą od tak zacnego projektanta, jakim jest Shinji Mikami. Szykuje się konkretna porcja juchy i posoki, ale odpowiednio zredukowana sugestywnymi scenami dobrego straszenia.
The Evil Within - na ten moment - jawi się bardzo ciekawie w kalendarzu przyszłorocznych premier. Dobrych survival horrorów nigdy za wiele. Zwłaszcza jeśli wychodzą od tak zacnego projektanta, jakim jest Shinji Mikami. Szykuje się konkretna porcja juchy i posoki, ale odpowiednio zredukowana sugestywnymi scenami dobrego straszenia.
Zapowiada się świetnie!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler