Twórcy zadbali o to, by nie tylko takie mini-gry urozmaicały nam czas. Same misje głównego wątku również mają być zróżnicowane zarówno pod względem celów, jak i samego przebiegu zadań. Zaletą gry na pewno będzie też fakt, iż nie zostaniemy zmuszeni do jej kończenia w samotności. W dowolnym momencie może się do nas dołączyć druga osoba, by grać w coopie. Co ważne, produkcja zapamięta, które zadania kończyliśmy razem. Mam nadzieję, iż zostanie to dopracowane lepiej niż w „dwójce”, gdzie z kooperacją miałem duże problemy.

Co ciekawe, w trakcie kampanii rozwiniemy statystyki naszej postaci, a także upgrade'ujemy broń. Bohater zostanie opisany kilkoma wartościami definiującymi jego siłę, kondycję czy celność. Zabijanie przeciwników, wykonywanie misji, jakiekolwiek działania w Steelport, wszystko to przysłuży się do zdobywania punktów doświadczenia. Wydamy je jednak nie tylko na siebie, ale także na gang. Dzięki postępom nasza ekipa urośnie w siłę, a jej członkowie dostaną lepszą broń czy dłuższy pasek zdrowia. Nie wiadomo jednak, jak rozbudowany będzie ten system. Pozostaje tajemnicą, czy nasi podopieczni jedynie wspomogą nas w walce, czy też zlecimy im zadania niczym w Assassin's Creed.



Nowe części broni zdobędziemy również wraz z postępami w grze. Dzięki nim zwiększymy statystyki uzbrojenia, czyniąc je bardziej śmiercionośnym. Sporą atrakcją będą także same zabawki, wśród których znajdzie się sporo niestandardowych narzędzi. Pisałem już o ogromnych wibratorach, pile mechanicznej czy katanie, ale takie rzeczy były już choćby w GTA. Tutaj arsenał zaskoczy choćby siłą rażenia. W nasze łapska wpadnie przykładowo możliwość wezwania nalotu, czy skorzystania z pistoletu przejmującego kontrolę nad dowolnym wskazanym pojazdem w jego zasięgu. Jeśli takich przedmiotów będzie więcej, rozwałka w Steelport stanie się niesamowicie przyjemna.

Warto do tego dodać, że cała gra dostanie zupełnie nowy, całkiem niezły silnik graficzny. Dzięki niemu Saints Row: The Third nie będzie odstawał wizualnie od konkurencji, jak to miało miejsce w przypadku „dwójki”. Pozostaje jednak kwestia optymalizacji. Jedno jest pewne – na odpowiednio mocnej maszynie zagramy bez problemów. Piszę to, co oczywiste? Otóż nie – poprzednia część serii na każdym, nawet potwornie potężnym sprzęcie potrafiła przyciąć. Bo tak. Tymczasem na gameplay'ach nie widać żadnych spadków animacji czy ścinek, nie słychać też podobnych doniesień od osób, które miały już do czynienia z dziełem Volition. Podane wymagania minimalne nie są zbyt wysokie, nie można tego jednak powiedzieć o zalecanych. By cieszyć się pełnią możliwości silnika graficznego, musimy posiadać całkiem silnego PeCeta z Windowsem 7, czterordzeniowcem (bądź bardzo mocnym dwurdzeniowcem), i kartą graficzną na poziomie GF GTX 4xx (albo Radeona HD 5xxx). Niemało. Z drugiej strony miasto jest całkiem spore, a chaos w nim siany też będzie wymagał niezłej mocy obliczeniowej, nie ma się więc co dziwić.



Szykuje się miłe zaskoczenie. Wszystko wskazuje bowiem na to, że seria Saints Row po raz kolejny zanotuje spory progres i „trójka” przebije poprzedniczkę w prawie wszystkich aspektach. Oby tylko poprawiono tragiczny model jazdy z „dwójki”, a gameplay z olbrzymią dawką absurdu może przynieść wiele radochy. Szkoda tylko, że data premiery została wybrana tak nieszczęśliwie – Saints Row: The Third zadebiutuje 4 dni po Skyrim, w dniu premiery PeCetowego Batmana i Need for Speed: The Run. To może sprawić, że wielu graczy odłoży zakup tworu Volition na później. Odważna decyzja, niestety jest ona moim zdaniem strzałem w stopę. Czy mam rację, przekonamy się 18 listopada.