Zapowiedź gry The Elder Scrolls V: Skyrim (PC)
JayL @ 17:13 21.07.2011
Łukasz "JayL" Jakubczak
W ogólnej euforii po premierze rodzimego Wiedźmina 2 wiele branżowych serwisów okrzyknęło go z miejsca najlepszą grą RPG A. D.
W ogólnej euforii po premierze rodzimego Wiedźmina 2 wiele branżowych serwisów okrzyknęło go z miejsca najlepszą grą RPG A.D. 2011. Zaraz, zaraz – czy my o czymś nie zapomnieliśmy? Ano tak, przecież w tym roku na półki sklepowe trafi również kontynuacja jednej z najbardziej uznanych współczesnych serii role-play'ów. Zapowiedziany na 11 listopada Skyrim może skopać zwinny wiedźmiński tyłek. I to nie tylko ze względu na większą renomę marki – z udostępnionych dotąd materiałów jasno wynika, iż nowe dzieło Bethesdy dotrzyma poziomu swoim poprzednikom.
Amerykanie nigdy nie wprowadzali do gatunku wielkich rewolucji. Zawsze rozwijali formułę swojej sztandarowej serii, świetnie na tym wychodząc. Teraz jednak postanowili przyłożyć się jeszcze bardziej i w końcu stworzyć grę, która będzie lepsza od konkurencji w każdym aspekcie. Tym samym pragną wreszcie zepchnąć z tronu Kanadyjczyków z BioWare, którzy zaliczyli lekką wtopę przy okazji Dragon Age 2. Ta sztuka może im się udać – co prawda ponownie jest to raczej ewolucja, niż rewolucja, ale zmiany są na tyle pozytywne, że Skyrim powinno przykuć graczy na dziesiątki, jeśli nie setki godzin. Dokładnie tak, jak wcześniej Morrowind i Oblivion.
Jak zwykle w przypadku cRPG'ów, ich najważniejsze elementy, a więc fabuła i klimat, pozostają w dużej mierze niewiadomymi. Znamy oczywiście ogólny zarys, ale dopiero po premierze okaże się, jak scenarzyści wywiązali się ze swego zadania. W piątej części The Elder Scrolls wcielimy się w Pogromcę Smoków, Dragonborna. Najprawdopodobniej jest on ostatnim żyjącym człowiekiem z płynącą w żyłach krwią smoków. Wcześniej bowiem posiadali ją członkowie dynastii Septimów, jednak ostatni z nich zginęli 200 lat temu, o czym wiemy z poprzedniej odsłony serii. Cóż, nasz jedynak będzie więc musiał poradzić sobie sam z przybyciem latających kreatur. Tak, dobrze widzicie – do Skyrim, zgodnie z zawartą w zwojach przepowiednią, przybyły smoki. Żeby nie było zbyt łatwo, na terenie całego kontynentu panuje dodatkowo chaos związany z brakiem władcy. W sam środek tego bajzlu trafiamy my. A co będzie naszym zadaniem? Ratowanie świata, oczywiście.
Zgodnie z tradycją serii, postać, w którą się wcielamy, nie jest z góry narzucona. Wybieramy więc płeć, rasę, modelujemy twarz i... to wszystko. Klas nie ma. Żadnych. Powód ich likwidacji jest prosty: Bethesda w końcu postanowiła pójść na całość i oprzeć rozwój postaci na praktyce. Już poprzednio mogliśmy szkolić się w danych umiejętnościach, zwyczajnie je wykonując. Rozwijaliśmy akrobatykę skacząc, atletykę biegając (ach, pamiętam te piękne czasy, gdy w Oblivionie dwie te czynności ulepszało się praktycznie bez przerwy), umiejętności walki korzystając z określonego rodzaju oręża. Teraz cechy naszego bohatera będą zależeć właśnie od stylu gry. Jeśli zdecydujemy się na broń białą, wraz z ilością pokonanych w ten sposób przeciwników udoskonalimy nasze zdolności szermierki. Gdy wybierzemy czarowanie, z czasem staniemy się lepszym magiem. Wszystko proste i intuicyjne, a jakie genialne! Nareszcie koniec ze sztucznym dodawaniem punktów po zdobyciu poziomu, czy wybieraniem przodujących cech na początku rozgrywki, gdy nie znamy ich przydatności. Teraz wszystko przetestujemy samodzielnie. Mimo to mam nadzieję, że podobnie jak w „czwórce”, będziemy mogli czasem odwiedzić różnych nauczycieli, którzy podszkolą nas w wybranej dziedzinie. Dodatkowo przy awansie wybierzemy perki, korzystając z systemu rodem z Fallouta. W ten sposób np. uzyskamy zdolność cichego poruszania się.
Rozwój postaci to zresztą nie jedyny element gry, który twórcy postanowili urealnić. W tym samym kierunku pójdzie walka. Tutaj ekipa Bethesdy wpadła na kolejny, świetny w swej prostocie, pomysł – skoro bohater ma dwie ręce, po co narzucać mu określone schematy ich wykorzystania? Niech włoży w nie cokolwiek zechce! I tak oto sami decydujemy, co trzymamy w dłoniach. Możemy złapać miecz i tarczę, broń dwuręczną czy oręż obuchowy wraz z czarem. Żadnych ograniczeń! Zawalczymy więc zarówno dwoma mieczami, jak i dwoma różnymi zaklęciami naraz. Da się zresztą także korzystać z jednej formuły przypisanej do obu dłoni – wtedy wzrośnie siła czaru. Co ważne, będziemy mogli stosować przygotowane wcześniej ustawienia, które w trakcie walki swobodnie przełączymy. Ze względu na ilość zaklęć (niemal setka, jak zawsze podzielona na szkoły, tym razem pięć – nie będzie Mistycyzmu) i różnych rodzajów broni, jest to zbawienne rozwiązanie.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler