Front Mission Evolved (PC)

ObserwujMam (47)Gram (5)Ukończone (9)Kupię (1)

Zapowiedź gry Front Mission Evolved (PC)


szałas @ 20:36 06.10.2010
Piotr "szałas" Szałaśny
Student, slawista, początkujący tłumacz, raczkujący redaktor, menel, alkoholik. Miłośnik piwa, gier komputerowych, hodowca szczurów, imprezowicz, trabanciarz, turysta górski...

„Podczas wojny milczą prawa. ” Cyceron Już w październiku na sklepowe półki trafi Front Mission Evolved.

„Podczas wojny milczą prawa.”
Cyceron

Już w październiku na sklepowe półki trafi Front Mission Evolved. Tytuł nie jest jednak sequelem poprzednich części, twórcy przygotowują dla graczy wielkogabarytową, soczysto-mechaniczną grę akcji zamiast połączenia strategii turowej i RPG. Czy wyjdzie to na dobre serii, która ma grono oddanych fanów? Należy nadmienić, że w bieżącym roku saga Front Mission obchodzi swoje 15-ste urodziny, czy tort będzie smaczny, a wisienka na nim czerwona i obowiązkowo kandyzowana?



Produkcją zajmuje się Double Helix, które nie może poszczycić się tytułami oprawionymi w bezapelacyjny sukces. Studio wydało dwie dość przeciętne pozycje: G.I. Joe i Silent Hill: Homecoming. Jednakże mimo tak skromnego dorobku dla DH pracuje sporo osób, które maczały palce w naprawdę miodnych pozycjach. Być może dzięki Front Mission Evolved reputacja firmy wystrzeli w górę. Trochę inaczej sprawa się ma, jeśli chodzi o wydawcę, którym jest znany i szanowany (głównie dzięki megaserii Final Fantasy), zwłaszcza na azjatyckich rynkach - Square Enix.



FME będzie w głównej mierze symulatorem mecha, i nie mam tu na myśli zielonej roślinki porastającej to i tamto o łacińskiej nazwie Bryophyta, a ogromnych rozmiarów humanoidalne maszyny bojowe. Przygoda z tym jakże ciekawym wynalazkiem zaczęła i skończyła się dla mnie wraz z serią MechWarrior, notabene świetną. Ciekawy jestem, czy chodząca i strzelająca kupa żelastwa jest w stanie zaspokoić, bądź co bądź, wykwintny gust zachodniego gracza.

Mimo tego, że Front Mission Evolved ma być po prostu trzecioosobowym shooterem, twórcy nie mogli zapomnieć o nakreśleniu fabuły. Akcja gry będzie toczyć się w dalekiej (lub nawet bliskiej – zależnie od upodobań) przyszłości, w roku 2171. Ludzie, dzięki wynalezieniu tzw. wind orbitalnych, zajęli się błyskawiczną ekspansją kosmosu. Przez 161 lat mapa geopolityczna świata zmienia się nie do poznania. Głównymi liniami frontu są Unified Continental States (U.C.S.) oraz Oceana Cooperative Union (O.C.U.). Pierwszą z nich są zjednoczone obie Ameryki, tworzące tym samym supermocarstwo, zaś drugą stanowią państwa azjatyckie wraz z Japonią oraz przyklejoną do nich Australią. Oczywiście musi być jakiś punkt zapalny, zresztą dobrze znany dziejom ludzkości. Wyspa Huffman na Pacyfiku nie ma określonego statusu i to właśnie ona była tą iskrą, z której powstał wielki pożar. Dzieje się tak już w 2070 roku, po incydencie zbrojnym, napięcie cały czas rośnie, a zimna wojna trwa aż do roku 2171, kiedy to zaczyna przeradzać się, po raz kolejny, w konflikt militarny. Świat przyszłości nie wygląda różowo i sympatycznie, ale nikt nie może sobie wybrać daty swoich narodzin. Nasza postać to młody inżynier Dylan Ramsey (może jakiś bardzo daleki krewny pana od Hell`s Kitchen albo lepiej – Magdy Gessler), który mało że popadł w konflikt z prawem, to koleje losu wrzuciły go akurat w samo centrum konfliktu zbrojnego. Przez większość gry naszym zadaniem będzie kierowanie potężnym mechem – Wanzerem (niem. Wanderung Panzers, tzw. „kroczące czołgi”). Jednakże podczas zabawy spotkamy się również z misjami, gdzie koniecznym okaże się wyjście z naszej morderczej maszyny i użycie własnych nóg. Etapy tego typu będą polegały przede wszystkim na skradaniu się, próbie wykradnięcia jakiegoś chipu czy też ważnych dokumentów. Nasz Wanzer w drzwiach się raczej nie zmieści, a i zapukać czy zadzwonić mu trudno. Zdarzy się także, że będąc na własnych nogach, przyjdzie nam zmierzyć się z wrogim Wanzerem. Wbrew pozorom, można wygrać taki pojedynek.



Niezmiernie istotną sprawą, mającą znaczenie dla całej rozgrywki, jest upgrade naszego blaszanego przyjaciela. Zależnie od tego, czy wolimy, by nasza zabawka była bardziej zwrotna, czy też wyróżniała się niespotykaną wytrzymałością, wybierzemy odpowiednie komponenty, lepszy silnik, mocniejsze elementy pancerza i bardziej śmiercionośne karabiny, armatki, wyrzutnie granatów, snajperki, a także broń kontaktową, taką jak ogromna maczuga czy miecz. Można śmiało powiedzieć, że nie zabraknie nam niczego, co jest potrzebne do porządnej rozwałki. Nie zabraknie także dodatków, które skutecznie ułatwią nam dokonanie dzieła zniszczenia - ot, chociażby jet-packa. Prócz tego wypadałoby, żeby zabijać z klasą (przynajmniej tak twierdził Czarek Pazura w filmie Chłopaki nie płaczą), dlatego równie ważna jest nasza prezencja. Wygląd naszej maszyny ulegnie zmianie na lepsze, gorsze lub wykreowane przez pana Jacykowa. Prócz walki na odległość, przyjdzie nam także toczyć bój w starciach bezpośrednich, robiąc wrogom chociażby znane fatality. Wielorakość broni, osłon, dodatków i innych zabawek może świadczyć o tym, że gra będzie ciekawa i nie znudzi się przedwcześnie. Za każdym razem, gdy tylko wyposażymy się w inny rodzaj oręża, zabawa okaże się nieco odmienna. Z drugiej strony, czy to wystarczy, by gra przyciągnęła do siebie graczy?

Screeny z Front Mission Evolved (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosHaazheel   @   14:55, 11.10.2010
Szału nie ma...ale może być.