King\'s Bounty: Nowe Światy - beta test (PC)
Wersje beta gier to naprawdę świetna sprawa. Po pierwsze, mamy okazję przetestować wstępnie produkt, który jest wciąż daleki od rynkowego debiutu, kształtując sobie w jakimś tam sensie zdanie na temat tego, co oczekiwać po edycji finalnej. Po drugie, jeśli projekt jest całkowitą zagadką, a jedyne co trafiło do sieci to garść screenów i jeden trailer, beta test całkowicie klaruje sytuację. Po trzecie, i chyba najważniejsze, beta testy stanowią idealne źródło informacji dla Was, drodzy czytelnicy. Wszak, jak sama nazwa wskazuje, jest to jakaś forma testu. Mimo iż werdyktu finalnego brak, oddźwięk artykułu pozostaje i mam nadzieję, jest odpowiednio głośno słyszalny, dzięki czemu nie wpadniecie w pułapki marketingowe, zastawione przez szczwanych speców od reklam.
Speców, którzy budują wizerunki gier, wykorzystując do tego celu sprytne chwyty reklamowe, cenzurowane trailery, retuszowane screeny i inne podobne, niekoniecznie czyste, praktyki. Szczęśliwie się składa kiedy materiały te znajdują odbicie w rzeczywistej jakości produktu, który jest nam serwowany. Nie pozostaje wówczas nic innego, jak pochwalić deweloperów i wydawcę za to, że nie wciskają nam przysłowiowego kitu, od początku serwując prawdziwe informacje. Nagrodę taką niewątpliwie można przyznać firmę 1C, która już niedługo wyda kolejną edycję słynnej serii King’s Bounty, tym razem zatytułowaną Nowe Światy.
Choć tytuł może się wydać nieco zwodzący, wydawca od początku reklamuje swój produkt jako idealną kontynuację dotychczasowych przygód, przeznaczoną głównie dla fanów cyklu. Nie jest to bowiem sequel w pełnym tego słowa znaczeniu, a swego rodzaju duże rozszerzenie. Szukając analogii, do głowy wpadają mi na przykład dodatki do serii Gothic, tudzież Spellforce, a nawet Dragon Age: Przebudzenie, które swą rozpiętością oferowały bardzo dużo ponadprogramowej zabawy, a jednocześnie, nikt nie dopisywał do tytułów kolejnych numerków.
Takie jest właśnie King’s Bounty: Nowe Światy. Projekt oferuje w sumie cztery kampanie dla pojedynczego gracza. Dwie z nich są całkiem nowe: Czempion Areny oraz Strażniczka Korony, jedna to wzbogacona historia z Wojowniczej Księżniczki, tutaj zatytułowana Marsz Orków, a ostatnia to po prostu Wojownicza Księżniczka w takiej postaci, w jakiej była dostępna w wydanej w zeszłym roku grze. Jak zapewne zauważyliście, w powyższym zestawieniu dwa razy widnieją wzmianki o Wojowniczej Księżniczce. Czym zatem różni się Marsz Orków od kampanii niezmienionej? Ano tym, że w tą pierwszą wpleciono wiele nowych elementów. Począwszy od questów, przez postaci niezależne, na umiejętnościach oraz wyposażeniu skończywszy. Całość przypomina Noc Kruka – rozszerzenie dla Gothic II, które podobnie jak Marsz Orków było, niejako, zintegrowane z podstawową historią i nie można było przejść tylko nowego wątku, nie przechodząc po raz kolejny całości. Koncept całkiem przyjemny i dobrze zrealizowany, a dzięki temu z radochą przebijałem się przez kolejne hordy przeciwników, budując jednocześnie własną potęgę. Marsz Orków to także jedno dodatkowe rozwiązanie, którego wcześniej nie było. Chodzi o system adrenaliny – specjalny wskaźnik, który napełniamy podczas walki. Wraz z jego wzrostem Orkowie dostają różne bonusy do umiejętności, które czynią z nich potężniejszych adwersarzy, tudzież sojuszników.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler