Medal of Honor - beta test (PC)
Raaistlin @ 23:22 25.06.2010
Wojciech "Raaistlin" Onyśków
Podczas tegorocznych targów E3 mieliśmy okazję obejrzeć „gameplay” pochodzący z trybu sieciowego powstającej strzelanki od Electronic Arts - Medal of Honor. Całość sprawiała dobre wrażenie, mieszając styl znany z Modern Warfare oraz popularnego ostatnimi czasy Bad Company 2.
Podczas tegorocznych targów E3 mieliśmy okazję obejrzeć „gameplay” pochodzący z trybu sieciowego powstającej strzelanki od Electronic Arts - Medal of Honor. Całość sprawiała dobre wrażenie, mieszając styl znany z Modern Warfare oraz popularnego ostatnimi czasy Bad Company 2. Kilkanaście osób walczyło ze sobą w zrujnowanym mieście, zdobywając cenne fragi dla drużyny. „Elektronicy” zapowiedzieli również, iż w najbliższym czasie dane nam będzie własnoręcznie skosztować nowego produktu, a co za tym idzie – wyrobić sobie opinię na jego temat. Ja takową już posiadam, a po szczegóły na jej temat udajcie się do dalszej części tekstu.
Nie jest mi lekko przyznać, iż Medal of Honor mnie zawiodło – i to nawet bardzo. Po kilku godzinach spędzonych w czeluściach internetowej wojny śmiem stwierdzić, iż najnowsze dzieło „Elektroników”, a raczej studia Dice (twórcy znakomitego Bad Company 2 są odpowiedzialni za „multiplayerową” część Medal of Honor) to zlepek wcześniej powstałych „shooterów”. Oczywiście biorę jedynie pod uwagę tryb sieciowy, wszak w kampanię dla jednego gracza nie było mi dane zagrać. Dlaczego zlepek? Mamy szybką, niczym nieskrępowaną, a przy okazji mało realną akcję w stylu Modern Warfare i pewne zapożyczenia z Bad Company 2 – ot chociażby tryb gry, polegający na zdobywaniu kolejnych punktów na mapie. Ale zacznijmy od początku…
Medal of Honor ukazuje konflikt mało eksploatowany do tej pory przez producentów gier. Mowa oczywiście o popularnej ostatnimi czasy wojnie w Afganistanie. Gracze rywalizujący w trybie sieciowym mogą się wcielić w wojska Koalicji, jak i rebeliantów, z przedziwnymi turbanami na głowie. Najwidoczniej coś drgnęło w gatunku FPS – do tej pory najbardziej standardowymi przeciwnikami byli źli Rosjanie, mówiący w jakże śmiesznym języku(w rozumowaniu Amerykanów oczywiście).
Udostępniona beta pozwalała mi pobawić się w dwóch trybach, na dwóch specjalnie do tego przeznaczonych mapach. Kabul City Ruins to typowe miasteczko po przejściach, z dużą ilością podniszczonych budynków oraz wszędobylskiego gruzu. To tutaj rozgrywa się standardowy „team deathmatch”, na potrzeby gry przemianowany na Team Assault. Combat Mission toczy się natomiast w wąwozie – Helmand Valley. Zadaniem graczy jest przedzieranie się przez kolejne punkty Afgańczyków (bądź też zaciekłe ich bronienie w skórze rebeliantów), by ostatecznie odnieść zwycięstwo, niszcząc usadowione na wzgórzu systemy przeciwlotnicze. Ot taka ciekawostka dla graczy Bad Company 2, tylko zamiast dwóch konkretnych celów do zniszczenia, mamy jeden, co skutkuje większym skupieniem graczy na polu bitwy.
Charakter rozgrywki jest bardzo uproszczony (pisze to osoba, która ostatnie kilkadziesiąt dni spędziła na strzelaniu w Bad Company 2, więc ma prawo się czepiać), żeby nie powiedzieć – dziecinny. Najlepszą taktyką przynoszącą znakomite efekty jest szybkie przemieszczanie się i prucie z biodra. Po co przystawiać giwerę do oka, skoro odrzutu w Medal of Honor i tak nie ma? Prowadzi to do sytuacji, w których gość z „Kałacha” ściąga mnie z mgnieniu oka z drugiego końca mapy – tak być nie powinno, a przynajmniej nie tak łatwo. Stąd też współzawodnictwo sprowadza się do tego, kto szybciej pociągnie za spust, ewentualnie odskoczy na bok i sieknie nożem. Brzmi znajomo? Tak, gracze z Modern Warfare mogą się czuć jak w domu.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler