BioShock 2 - już graliśmy! (PC)
Już za kilka tygodni odbędzie się długo oczekiwana premiera gry BioShock 2. Aby umilić Wam czekanie, czy też może bardziej Was zniecierpliwić, mamy dla Was parę interesujących szczegółów z przedpremierowego testu produkcji.
Podejrzewam, że tytułu nikomu nie należy tłumaczyć. BioShock to niesamowita strzelanka, osadzona w podwodnym świecie Rapture. Choć wydawałoby się, że historia po pierwszej części została całkowicie zamknięta, twórcy znaleźli powód, aby pozwolić nam powrócić do tego magicznego miejsca. Trzeba im też przyznać, że opowieść, którą dla nas przyszykowali po raz kolejny jest niebanalna i wciągająca. Wcielamy się w postać Big Daddy’ego - obrońcy małych siostrzyczek z części wcześniejszej. Standardowo, na początku gry budzimy się nie wiadomo gdzie; nic nie wiemy, niczego nie pamiętamy. Świat poznajemy od podstaw, zatem od gracza nie wymaga się żadnego wyższego poziomu wtajemniczenia. Stopniowo poznajemy nasze wcześniejsze losy, przedstawione w postaci szeregu zadań głównych i pobocznych. Prócz wątku podstawowego są też różnego rodzaju questy dodatkowe, ponownie wprowadzane za pomocą rozmieszczonych w levelach audiobooków. Ogólnie rzecz biorąc, osoby zwracające uwagę na przedstawiane w grach historie nie będą zawiedzione.
Do użytku gracza oddano dwa tryby – single i multiplayer. Na pierwszy ogień idzie multiplayer. Twórcy przygotowali 7 trybów, 7 map oraz 7 postaci, w które możemy się wcielić. Przed rozpoczęciem zabawy przenosimy się do swojego apartamentu, w którym wybieramy początkowy zestaw plazmidów oraz zmieniamy wygląd swojej postaci. Po zakończeniu tych czynności przechodzimy do lobby, gdzie wybieramy techniczne elementy rozgrywki. Ciekawostką jest niewątpliwie fakt, iż mapy do multiplayera to również lokacje z części pierwszej, jednak sprzed wojny w Rapture. Ogród Arkadia, który wcześniej mogliśmy zbadać w jego podniszczonej, martwej formie, tutaj kwitnie zatem zielenią. Oprócz tego, z ciekawszych elementów trybu online należy wymienić możliwość odziania się w strój Big Daddyego w trakcie rozgrywki. Wystarczy mieć farta by go znaleźć.
Co do single playera – niewątpliwe cudo. Twórcom udało się uchwycić wspaniały klimat, którym urzekał pierwszy BioShock, ale jednocześnie zachować świeżość i wprowadzić mnóstwo urozmaiceń. Niektóre elementy, przynajmniej początkowo, mogą wydać się wtórne – zdobywanie pierwszego plazmidu, broni; krótki tutorial. Nie dajcie się jednak zmylić, ponieważ po wstępie nadchodzi prawdziwa uczta. Z formy tatuśka wynika wiele nowości – oczywiście tak mocno dyskutowane użycie wiertła, czy specjalnych broni. Muszę przyznać, że ich wykonanie jest dosyć efektowne. Aczkolwiek z tej naszej nowej roli wynika również zupełnie inny stosunek do małych siostrzyczek. Od tej pory możemy maleństwa nosić na ramieniu i używać do zbierania ADAMa. Kiedy dziewczynka babrze się we krwi i flakach, naszą powinnością jest bronić ją przed atakującymi potworami – naprawdę świetna zabawa. Wiele rzeczy z pierwszej części zachowano, tak jak np.: bank genów, kamery, działka, możliwość hakowania maszyn sprzedających itd. Choć są one takie same, są jednocześnie inne. Hakowanie wreszcie ma ręce i nogi – nie trzeba już będzie łączyć rur, żeby woda dopłynęła do celu. Teraz do akcji wchodzi zupełnie nowy system, który jest znacznie przystępniejszy i szybszy. Dodatkowo, dostajemy opcję hakowania na odległość, za pomocą specjalnej broni. Utrudnieniem w tej sytuacji jest fakt, iż na czas włamania akcja nie zatrzymuje się, możemy więc zostać zaatakowani. Trzeba się po prostu mieć na baczności.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler