Mount & Blade: Ogniem i Mieczem - relacja z pokazu na PGA (PC)
Oprócz bitew istnieje także możliwość oblegania miast i zamków. Przed oblężeniem produkujemy wieżę oraz drabiny, po czym atakujemy – tak było w Mount&Blade. Również tutaj to uświadczymy, jednak dochodzą także dwie dodatkowe opcje: zatruwanie źródła wody wokół miasta, dzięki czemu osada szybciej się podda(zredukuje się liczba broniących) oraz przekupienie jednego z mieszkańców, aby otworzył nam bramy.
Na głównej mapie poruszamy się w czasie rzeczywistym, istnieje również aktywna pauza. Zarówno tutaj, jak i podczas bitew jeździmy konno (chyba najbardziej realistyczny i satysfakcjonujący system jazdy koniem, jaki dotąd widziałem). Poruszamy się po wielgachnym świecie. Podczas pokazu zaprezentowano mapę, która swoim ogromem bije wszystkie inne występujące w oryginalnym Mount&Blade, jak i w stworzonych doń modyfikacji. Liczne miasta, zamki, wioski – wszystko to sprawia, że czujemy się malutcy wśród występującego ogromu, za co z pewnością należą się gromkie brawa. Podczas naszej podróży spotkamy wielu bohaterów niezależnych, których najmiemy do naszej kompanii. Wśród nich są takie osobistości jak chociażby Zawisza Czarny i inne postaci, znane z prozy Henryka Sienkiewicza. Każda z nich posiada swoją własną historię oraz powody, aby „walczyć, rabować i gwałcić” w naszym imieniu.
Warto wspomnieć kilka słów o oprawie audiowizualnej. Wykorzystano ten sam silnik graficzny, który występował w Mount&Blade, przez co nie zobaczymy oszałamiającej grafiki. Owszem, dokonano co prawda drobnych zmian kosmetycznych - ładniejsza roślinność, bardziej szczegółowe postacie. Jednak nie spełniała ona wymagań lat poprzednich, a co dopiero czasów dzisiejszych. Twórcy tłumaczą się tym, iż poprzez takie rozwiązanie gra ma niskie wymagania oraz, co najważniejsze, na ekranie wyświetli się nawet kilkaset jednostek. Niemniej jednak jest ona brzydka, co stanowczo rzutuje in minus. Należy również wspomnieć, iż interfejs nie został praktycznie w żaden sposób zmieniony, prócz kilku zmian kosmetycznych. Jeżeli o dźwięk chodzi, wyłapałem utwory występujące w pierwowzorze, co niezbyt dobrze świadczy o twórcach.
Dostajemy praktycznie to samo, tylko w nowszym, świeższym wydaniu. Owszem, jest kilka innowacyjnych i dobrych elementów, które osobiście przypadły mi do gustu, jednak po pokazie odniosłem wrażenie, iż deweloperzy chcą nabić gracza w przysłowiową butelkę. Czemu tak sądzę? Chociażby po cenie, która ustalona została na 79,99 zł. Gdyby dobrze poszukać, odnajdziemy takie same, jak nie lepsze modyfikacje do Mount&Blade całkowicie za darmo. Porada: poczekać aż cena zmaleje i wtedy wyruszyć do sklepów.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler