Divinity II: Ego Draconis Beta test (PC)

Jesień tego roku będzie szczególnie gorąca. Pomimo wszechogarniającej zgnilizny za oknem, humor graczom dopisze w stu procentach. Wszystko za sprawą wielkich premier, wśród których królować będą rpgi. Walka o dominację zapowiada się nad wyraz fascynująco. Nadchodzący wielkimi krokami spadkobierca Baldur’s Gate’a (Dragon Age: Origins) zetrze się z duchową kontynuacją serii Gothic (Risen). Gdzieś tam z tyłu na swoje pięć minut liczą także rodzimy Two Worlds 2 oraz germańskie Divinity 2: Ego Draconis. Z tym ostatnim miałem przyjemność spędzić kilkanaście godzin, zagrywając się w dość obszerną wersję beta.
Ekipa z Larian Studios wybrała sobie trudny okres na premierę ich najnowszej gry. W natłoku wyżej wymienionych tytułów, części komputerowej braci może umknąć kontynuacja znakomitego Divine Divinity. Byłoby to wielce krzywdzące, gdyż produkt jak najbardziej zasługuje, aby poświęcić mu kilka chwil.
Historia opowiedziana w Divinity 2: Ego Draconis wpisuje się w standardy gatunku. Mamy wielkiego złego w postaci Damiana, który kierując się wspomnieniami z przeszłości, chce zawładnąć, tudzież zniszczyć krainę Rivellonem zwaną. Przeszkodzić mu może nikt inny, jak główny bohater. Ten swoją drogą należy do bractwa specjalizującego się w eksterminacji wielkich gadów, bliżej znanych jako smoki. Pozwolę sobie używać zwrotów anglojęzycznych, tym samym trud polonizacji pozostawiając rodzimemu wydawcy. Dragon Slayer to niezwykły wojownik, zaawansowany w szeroko pojętej sztuce bitewnej. Tylko od gracza zależy, którą ścieżkę rozwoju wybierze. Jednak nim podejmie się tego trapiącego zadania, przyjdzie mu się pobawić w chirurga plastycznego, tudzież iluzjonistę. Prościej mówiąc – stworzy swoje alter-ego. Trzeba przyznać, iż wyboru wielkiego twórcy nie udostępnili. Kilka „skinów” dla obu płci, dorzucone liche tatuaże oraz makijaż to wszystko, w czym będziemy mogli wybierać. Po wskazaniu odpowiadającej nam barwy głosu, wyruszymy w podróż życia.
Divinity 2: Ego Draconis kwestię doświadczenia zdobytego w przeszłości rozwiązuje w sposób bardzo prosty. Każdy Dragon Slayer, stając się członkiem bractwa traci pamięć, a więc także zdobyte umiejętności. Podczas podróżowania przypomina sobie coraz efektywniejsze taktyki, stając się niebywałym wojownikiem. Jego rozwój może potoczyć się w kilku kierunkach. Podstawowy żołnierz specjalizujący się w walce w zwarciu to prawdziwa maszynka do mielenia mięsa, łucznik preferuje rozwiązywanie problemów z bezpiecznej odległości, kapłan natomiast przywoła magicznych sprzymierzeńców, którzy bez najmniejszych oporów dadzą się za niego poszatkować. Grzechem byłoby zapomnieć o magu, smagającym tu i tam kulami ognia i pokaźnymi błyskawicami. Ot standard, do którego zdążyły nas przyzwyczaić inne rpgi. Każda klasa posiada do 10 umiejętności rozwijanych podczas awansu na wyższy poziom. Co najważniejsze, nic nie stoi na przeszkodzie, aby wojownik parający się walką ogromnym mieczem skorzystał od czasu do czasu z kuli ognia, czy też wyeliminował przeciwnika przy pomocy łuku. Pełna dowolność jest możliwa, należy jednak pamiętać, iż uniwersalny żołnierz nie posiada żadnej mocnej strony, co w późniejszym czasie może się brutalnie na nim odbić.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler