Zapowiedź gry Left 4 Dead 2 (PC)
Wspomniałem już o modyfikacji Witch, w drugiej części nie zabraknie rzecz jasna także ukochanego przez wszystkich Tanka. W kampanii bagiennej pojawi się Mud Man - zombie poruszający się niezwykle szybko na czterech kończynach, w Nowym Orleanie spotkamy zombie w ognioodpornych uniformach. Nowi bossowie to jednak całkiem inna bajka. Natkniemy się na The Charger, czyli odchudzoną wersję kolegi Tanka, jednak wcale nie mniej niebezpiecznego, gdyż dużo szybszego. Gdy ów złapie któregoś z naszych bohaterów, a reszta ekipy nie pośpieszy szybko z pomocą, ofiara zginie (pewnikiem w mękach). Spitter jest dziewczyneczką z warkoczykami, przemienia się jednak w odpowiednika Boomera, z długą szyją i wydętym basiorem. Chętnie da spróbować graczowi ognistego splunięcia. Spotkamy także Spikera, który nie ma nic wspólnego z żadnym mikrofonem, jednakże z radością wystrzeli w nas grad śmiercionośnych kolców. Zabawna zgraja, nieprawdaż?
Stopień trudności w Left 4 Dead 2 zostanie nieco zwiększony. W momentach, gdy wciśniemy przycisk aktywujący alarm, będziemy zmuszeni dostać się w inne miejsce do wyłącznika, co pewnikiem nie okaże się wcale proste. Przykładowo aktywując alarm któregoś z aut na parkingu samochodowym, pośpieszy nam na pohybel gromada zombie, a każdy kolejny włączony to kolejna zgraja nieumarłych. Można jedynie przeklnąć Amerykańców za to, że w swoich samochodach mieli zamontowane autoalarmy (ja w swoim nie mam!).
Podczas mordowania tysięcy prawie-trupów, nie obejdziemy się bez porządnej giwery. Jeśli o to chodzi, w porównaniu z L4D wiele się nie zmieniło. Karabin M4A1 podobno jest jeszcze celniejszy, snajperka ma otrzymać tryb semi-auto (strzelanie seriami), czyli w końcu może się do czegoś przydać, a Uzi dostanie tłumik. Modele broni nie wyglądają już, jakby ledwo co wyszły z fabryki i zostały wypolerowane przez wykorzystywanych robotników, pracujących za 10 centów za godzinę. Na przykład wspomniane Uzi ma sznurkiem przywiązaną latarkę. Jednak prawdziwie miodną nowością, na którą czekam z niecierpliwością, są bronie do walki bezpośredniej. I tu niespodzianka! Otóż śmierdzącego nieumarłego będziemy mogli potraktować na przykład patelnią (na której pewnikiem nikt potem jajecznicy smażyć nie będzie). Prócz tego nie zabraknie ulubionego sprzętu drwali – piły łańcuchowej, kija baseballowego (niezbędnika każdego kibica), kija do krykieta (dla ludzi bardziej egzaltowanych), łomu (czyli narzędzia pracy miłego pana, kradnącego radia samochodowe), gitary elektrycznej (dla rockmana, swoją drogą na przywalenie zombiakowi w gnijący łeb z elektryka nie mogę się już doczekać!), toporka strażackiego, katany (dla lubiących samurajów), maczety (dla tych co chcą szukać Anakondy) i pałki policyjnej (dla graczy starszych – pracujących niegdyś w ZOMO). Taki ekwipunek w połączeniu z tysiącami zombie gwarantuje nam godziny smacznej i bardzo krwawej jatki.
Jeśli chodzi o sprawy techniczne, ulepszony zostanie AI Director, który będzie odpowiadał m.in. za warunki atmosferyczne oraz jak już wspomniałem - za drogę, jaką przyjdzie nam kroczyć. Audio-wizualnie Left 4 Dead 2 zostanie jedynie nieznacznie ulepszony, ale czego tu się spodziewać, skoro sequel wychodzi rok po premierze pierwszej części.
Z jednej strony osobiście trochę boli, że to, co mogło okazać się dodatkiem, zostaje wydane jako osobny tytuł. Z drugiej jednak Left 4 Dead 2 zaserwuje nam na starcie pięć kampanii, całkiem nowe postacie, nowych bossów, ulepszoną fabułę oraz wiele bardzo ciekawych broni. Valve zna się na swojej robocie, dlatego nie należy spodziewać się chłamu. Myślę, że jest na co czekać!
Jeśli nie posiadasz L4D, szykuj pieniądze na sequel. Jeśli ją masz, do Ciebie (a raczej Twojej kieszeni) będzie należeć wybór, czy warto nabyć drugą część mordowania nieumarłych.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler