Terminator: Ocalenie (PC)

ObserwujMam (56)Gram (23)Ukończone (16)Kupię (9)

Terminator Salvation: The Future Begins (PC)


Janek_wad @ 00:02 01.06.2009
Marcin "Janek_wad" Janicki

28 maja 2018. Nowy Jork.

28 maja 2018. Nowy Jork. Ruiny monumentalnej niegdyś Statui Wolności złowrogo górują nad kompletnie zdewastowanym miastem. John nerwowo ściska w ręku swą ostatnią deskę ratunku. Mocno nadgryzione przez karb czasu MP4 dobrze służyło mu przez ostatnich kilka lat. Ale nie teraz. Nie teraz, kiedy te cholerne maszyny rozpoczęły produkcję nowego, zbudowanego na podstawie zmodernizowanego stopu modelu. Connor doskonale wie, że jeśli w drodze do przytułku trafi na przeprogramowane T-600, nie ma kompletnie żadnych szans. Cholerne 700 metrów. 700 metrów otwartej przestrzeni. Ani centymetra gruzu, za którym można by się skutecznie ukryć. Cyborgi czyszczą wszystko. Chyba w końcu trafiły na właściwy trop ... Złowieszczą ciszę przerywa tylko nienaturalnie szybkie bicie serca mężczyzny. Nie, niemożliwe, by Skynet zdołał nauczyć te zakute łby aż tak wiele …



Cała akcja dzieje się na około dwa lata przez wydarzeniami znanymi nam(albo i nie) z filmu. Trzeba przyznać, że panowie producenci obrali najlepszą możliwą taktykę. Termiantor Salvation: The Future Begins opowie bowiem całkowicie nieznaną dotąd historię, dopełniającą filmowy scenariusz, a oddanemu fanowi uniwersum Terminatora dwa razy powtarzać tego z pewnością nie będzie trzeba. Co by tutaj jednak nie napisać, sto razy bardziej wolę zobaczyć coś nowego, niż dwa razy wałkować jedną linię fabularną. Właśnie. A propos fabuły ... Czy są na sali ludzie, którzy nie mieli jeszcze przyjemności mieć przyjemność z blaszanym Arnoldem? Szczerze mówiąc wątpię, aczkolwiek z redaktorskiego obowiązku postaram się nabazgrać kilka słów o tym, jak to podstępny program przejął kontrolę nad całą ziemską elektroniką, po czym postanowił urządzić ludzkości małe „akuku”. No właśnie. O wilku mowa. Wszystko rozpoczęło się od rządowego projektu, dumnie ochrzczonego nazwą „Skynet”. Niestety, w pewnym momencie tworzone przez koderów linie instrukcji zaczęły myśleć po swojemu. I tak, od słowa do słowa, mamy schyłek drugiego dziesięciolecia dwudziestego pierwszego wieku. Pozostali przy życiu ludzie skrywają się w podziemnym bunkrach i żyją niczym szczury, od czasu do czasu próbując uprzykrzyć życie bezlitosnym maszynom. Sytuacja wydaje się beznadziejna ... przynajmniej do momentu odkrycia technologii pozwalającej na podróże w czasie. I tak, wybrani przedstawiciele gatunku ludzkiego powracają do przeszłości, próbując zapobiec powstaniu feralnego programu. Oczywiście, maszyny nie dają za wygraną, a że – co jak co – technologią dysponują ciut bardziej nowoczesną, wcale łatwo ludzkości nie będzie. W ten oto sposób przechodzimy do osoby, która jako jedyna może zapobiec tej całej katastrofie. John Connor. Nieugięty w swych działaniach przywódca Ludzkiego Ruchu Oporu. To właśnie jego poczynaniami przyjdzie nam pokierować w Terminator Salvation: The Future Begins.

Trochę tylko dziwne, że panowie producenci nie zdołali dogadać się z Christaniem Bayle, w wyniku czego komputerowy przywódca uciśnionych będzie się różnił od tego filmowego nie tylko aparycją, ale i głosem. Szkoda, bo akurat jeśli o ten element tytułów wzorowanych na hollywoodzkich superprodukcjach idzie, dialogi żywcem przeniesione z kina przeważnie trzymały bardzo wysoki poziom.



Jak już gdzieś powyżej wspomniałem, gra zrealizowana została w konwencji TPP, co – ni mniej, ni więcej – oznacza tyle, że głównego bohatera przyjdzie nam obserwować zza jego pleców. Biorąc pod uwagę charakter prowadzonej rozgrywki, trzecia perspektywa wydaje się być najlepszym możliwym wyborem. Maszyny, wartka akcja, efektowne wybuchy, spora liczba broni i tryb celownika – czy my jednak tego już gdzieś wcześniej nie widzieliśmy? Do powyższego opisu pasuje z pewnością zdecydowana większość konsolowych naparzanek, aczkolwiek pragnąłbym zwrócić uwagę wyłącznie na tytuły pecetowe. A tutaj pole manewru zmniejsza się dosyć drastycznie. Właściwie rzecz biorąc, w ogniu walki pozostaje tylko znakomite Lost Planet, bezsprzecznie najlepsza gra akcji PC anno domini 2007. Ciężko przewidywać, by nadchodzące Salvation chociaż w niewielkim stopniu zbliżyło się do klasy produkcji Capcomu, acz wiecie już przynajmniej czego się po nadchodzącym programie Grin spodziewać.

Jak Wam wszystkim doskonale wiadomo, w walce na otwartej przestrzeni, z maszynami większych szans raczej byśmy nie mieli. Dlatego też, niezwykle ważną rolę w rozgrywce mają odgrywać wszelkie elementy map, które choć na chwilę ochronią Connora przed wrogim ogniem. Oczywiście, zza załomu muru, tudzież boku przewróconego samochodu nadal da się prowadzić całkiem skuteczny ostrzał. Co więcej, wygląda to całkiem efektownie. W takich momentach następuje bowiem zmiana perspektywy postrzegania świata – gracz zostaje przełączony na widok FPS. W wypuszczonych dotychczas trailerach wygląda to naprawdę efektownie.

Screeny z Terminator: Ocalenie (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosRewen   @   15:26, 01.06.2009
Moim zdaniem gra, będzie dużo gorsza od filmu i emocji dużo nie doświadczymy, a jedynie nerwów, że nie możemy zabić głupiego robota, któremu amunicja się nie kończy. Mimo wszystko mam nadzieje, że gra będzie grywalna i będzie wysoki poziom inteligencji AI...
0 kudostrampek26   @   15:10, 30.05.2010
2 razy grałem i taka w miare