Blizzard zawsze potrafi nas zaskoczyć. Najpierw informacja sprzed roku o powstającym Starcrafcie II, teraz rzesze fanów serii Diablo mają powody do nieprzespanych nocy. Tak, panie i panowie, Diablo III zostało oficjalnie zapowiedziane! O grze w ciągu kilku dni zrobiło się niezwykłe głośno, na każdą nową informację wyczekują miliony spragnionych kolejnej części maniaków. A dla osób nie śledzących niedawnych wydarzeń, postanowiłem skleić poniższą zapowiedź.

Witamy w Sanktuarium
Wiele osób jeszcze przed oficjalną premierą zastanawiało się, czym też będzie Diablo III i w jakim świecie zostanie osadzone. Żeby jak najszybciej rozwiać wszelkie wątpliwości – gra będzie sequelem, a więc znowu odwiedzimy doskonale znany nam świat Sanktuarium, a fabuła najnowszego dziecka Blizzarda, stanowić będzie nawiązanie do poprzedniej części. Jedyna różnica to fakt, że akcja rozgrywa się mniej więcej w 20 lat po triumfie grupy bohaterów (których znamy z części poprzedniej) nad okrutnym Diablo. Większość ludzi zapomniała już o demonach, herosi odeszli na zasłużony urlop, a życie toczyło się dalej w klimatach sielanki. Tristram, do tej pory kojarzące się ze spaczeniem i demonami, zostało odbudowane. Nikt nie zwracał uwagi na złowrogie przepowiednie. Nikt, oprócz jednej osoby – Deckarda Caina, który pełen obaw wybrał się do Katedry w Tristram. W tym samym czasie z nieba spadła kometa. Uderzyła dokładnie w miejscu, gdzie po raz pierwszy pojawił się Diablo. Świat znów stał się mroczny, a hordy nieumarłych i demonów zalały ziemie. Mówi się także, że bohaterom przyjdzie walczyć nie tylko z wysłannikami Piekieł, ale także Niebios.

5 wspaniałych?
No właśnie, bohaterowie. Do naszej dyspozycji oddanych zostanie 5 różnych klas. Na razie znane są nam tylko dwie. Stary, wielki, muskularny przyjaciel barbarzyńca i zupełnie nowy Witch Doctor. O ile ten pierwszy dużo się nie zmienił w stosunku do D2, tak drugi stanowi istny miks starych postaci. Jest on połączeniem nekromanty z magiem, a dla ścisłości także z druidem. Z umiejętności zaobserwowanych w gameplay’u godne odnotowania są kule ognia, które w dziwny sposób przypominają mi mikstury wybuchowe, z poprzedniej części. Nowa postać sprawia wrażenie zbyt uniwersalnej pod względem umiejętności, poza wymienionymi wcześniej żywiołami zajmuje się bowiem także przywoływaniem nieumarłych (świetnie wygląda ściana zombie, które zatrzymują i atakują wszelkie tałatajstwo, jakie na własne nieszczęście miało okazję znajdować się zbyt blisko zapory), przerażaniem wrogów, zsyłaniem na nich szarańczy czy ostatecznie przejmowaniem nad nimi kontroli. Może jestem przewrażliwiony, ale wydaje mi się, że drzewko umiejętności szamana musi ulegnąć zmianie, inaczej dostaniemy istny misz-masz, z którego nic dobrego nie wyniknie.

Barbarzyńca natomiast staroszkolnie ima się walki wręcz, atakując przy tym z wyskoku, czy zamieniając się w małą trąbę powietrzną, która kosi wszystko, co stanie jej na drodze. Jedyną większą, zauważalną zmianą u potomka Conana jest brak many, a dokładniej zastąpienie jej czymś w rodzaju furii. Dlatego prawa „kula” w interfejsie, na czas gry barbarzyńcą zmienia kolor z niebieskiego na błękitny.

Warto również zauważyć, że dla każdej z pięciu klas można wybrać płeć bohatera. Miłe urozmaicenie - w moich myślach już rysuje się barbarzynka w skąpej skórzanej zbroi. Z drugiej strony, takie zagranie praktycznie wyklucza występowanie Amazonki jako postaci grywalnej(chyba, że projektanci z Blizzarda wykażą się niemałą inwencją twórczą).