Graliśmy w Assetto Corsa Evo - (bardzo) wczesny dostęp (PC)

Seria Assetto Corsa przez wielu fanów gier wyścigowych uważana jest za najlepsze symulatory jazdy wirtualnym samochodem, więc nic dziwnego, że fani wyczekiwali najnowszej odsłony z dopiskiem Evo. Tytuł niedawno trafił do usługi Early Access na Steam, dzięki czemu chętni gracze mogą sprawdzić co takiego przyszykowali magicy z włoskiego studia Kunos Simulazioni. Jako że w moje ręce wpadł kod do buildu z wczesnego dostępu, postanowiłem i ja rzucić okiem na obecny stan gry.
Zacznijmy od tego, co na teraz oferują nam Włosi w ramach wczesnego dostępu Assetto Corsa Evo. Na razie otrzymaliśmy jedynie mały wycinek szykowanej zawartości. Finalna wersja gry ma być bowiem ogromna i - po raz pierwszy w historii cyklu - zaoferować otwarty świat! Akcja będzie mieć miejsce w Niemczech, wokół legendarnego toru Nurburgring. Twórcy zapowiadają ogromną mapę, liczącą aż 1600 km kwadratowych powierzchni. Jak sobie zobrazować ten rozmiar? Według wyliczeń fanów, to aż 15x większa mapa od lokacji, po której śmigaliśmy w Forza Horizon 5!
Brzmi to wszystko niezwykle ambitnie, a otwarty świat ma być udostępniany fragment po fragmencie - wraz z kolejnymi aktualizacjami gry w ramach Early Access. Póki co pojawia się sporo pytań o to, czy projekt ten nie przerośnie możliwości włoskiego studia, ale na razie jest za wcześnie by móc wyciągnąć jakiekolwiek wnioski. Myślę, że nawet szklana kula póki co nie pomoże.
W ramach debiutu w Early Access studio Kunos udostępniło dość okrojoną zawartość. Możemy pościgać się zaledwie 20 samochodami na 5 różnych torach, ale za to z opcją konfiguracji - zmienimy warunki pogodowe czy odwrócimy kierunek jazdy. Mało (choć i tak lepiej niż we wczesnym dostępie wersji Competizione, startującej z 1 autem i 1 torem), ale możemy przynajmniej rzucić okiem na to, co najważniejsze, czyli model jazdy.
Ten okazuje się bardzo dobry, co nie powinno nikogo dziwić. Włosi wiedzą, jak robić symulatory, a poprzednie odsłony Assetto Corsa stanowią tego potwierdzenie. Auta prowadzi się tutaj wręcz fenomenalnie - czuć każdą nierówność, różnicę między asfaltem suchym, a mokrym, czy nawet między powierzchnią wygrzaną popołudniowym słońcem, a schłodzoną poranną rosą. Ustawiane przed jazdą parametry pojazdu, a jest ich naprawdę sporo, istotnie wpływają na zmianę odczuć z jazdy. Wreszcie wyraźnie czuć różnicę, gdy zasiadamy za sterami 550 konnego BMW M4, albo mającego "ledwie" 190 koni pod maską Abartha 965 Biposto.
Szczególnie wniebowzięci będą posiadacze kierownic, z którymi seria Assetto wybornie współpracuje, i jak potwierdzają fani - nie inaczej jest w Evo. Ja niestety nie miałem okazji przetestować gry za kółkiem, ale spieszę z informacją, że nawet na padzie, po włączeniu garści wspomagaczy, da się w Evo grać i czerpać z tego satysfakcję!
Sama fizyka jazdy jest więcej niż satysfakcjonująca, ale na tym na razie kończą się zalety pokazowej wersji Evo. Wczesny dostęp na dłuższą metę okazuje się bowiem średnio grywalny, głównie za sprawą bardzo agresywnego AI. Komputerowi kierowcy na trasie są mocno narwani, regularnie w nas wjeżdżając oraz siedząc nam na zderzaku, niczym przeciętny kierowca Audi czy innego BMW na trójmiejskiej obwodnicy. W pewnym momencie zastanawiałem się czy na pewno gram w nowe Assetto, czy może jednak przyspieszono premierę wczesnej wersji Wreckfest 2? Nie da się ukryć, że istotnie psuje to frajdę z rozgrywki, bo nawet jeśli staramy się jechać perfekcyjnie, to na ostatnim zakręcie przed metą jakiś komputerowy gamoń z ogromną radością nas skasuje.
Do rozgrywki nie zachęca też fakt, że wczesny dostęp Assetto Corsa Evo jest wręcz obrzydliwie źle zoptymalizowany. Gra ma problem ze stabilnością, wyciekami pamięci VRAM, a niekiedy nawet poprawnym korzystaniem z procesora! Tytuł testowałem na dwóch konfiguracjach, czyli komputerze z procesorem Core i5 12gen, 32 GB RAM i kartą Radeon RX 6800 XT. Tutaj trzymał on dość stabilne 60 klatek na wysokich detalach i w rozdzielczości 4K, wspomagając się FSR 3.0 (zaimplementowanym mocno średnio - widoczne rozmycia obrazu, wizualne glicze). Zdarzały się co prawda spadki klatek, ale nie były drastyczne. Gorzej było na sprzęcie drugim.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler