Towerborne - już graliśmy. Solidny fundament... (PC)
Studio Stoic zasłynęło za sprawą bardzo udanej serii The Banner Saga. Deweloperzy nawiązali niedawno współpracę z Microsoftem, a jej efektem jest ciekawie zapowiadająca się gra-usługa pt. Towerborne. Mimo że nie przepadam za projektami, które mają być rozwijane przez kolejne 10 lat i wolę dostać od razu pełnoprawne, skończone i kompletne przedsięwzięcie, Towerborne zapowiada się bardzo interesująco. Tak uważam na podstawie wczesnego dostępu, w którym uczestniczę od jakiegoś czasu.
Jeśli chodzi o założenia gry, mamy tu do czynienia z dość prostym RPG akcji, w którym wcielamy się w bohatera Miasta Liczb. Jesteśmy Asem, ostatnią nadzieją ludzkości, która po zmasowanym ataku potworów chroniona jest w zasadzie tylko przez mieszkańców tytułowej wieży. To z niej wyruszamy na misje, to w niej uzupełniamy i usprawniamy ekwipunek. Także w niej jesteśmy w stanie dobierać umiejętności specjalne i klasy do tego, z czym aktualnie musimy się mierzyć.
Po krótkim, całkiem dobrze zrealizowanym samouczku, trafiamy na mapę świata, która podzielona została na biomy oraz pomniejsze obszary, na których wykonujemy misje typu Discovery (Odkrywcze) oraz bardziej rozbudowane zadania typu Ventures (Przedsięwzięcia). Pierwszy rodzaj misji jest jednorazowy, tzn. nie możemy do nich podchodzić kilkakrotnie. Drugi rodzaj zleceń to swoiste raidy. Do nich mamy dostęp bezustannie i możemy w nich brać udział wielokrotnie. W przypadku Ventures dobrze jest mieć jednak towarzystwo w postaci innych graczy. Wyzwanie to bowiem trudne i łatwo odnieść porażkę.
Pętla rozgrywki w Towerborne jest stosunkowo prosta. Stworzonym na początku bohaterem (jego wygląd można w dowolnym momencie zmienić w Wieży) wyruszamy na zadania, które oparte są na eliminowaniu różnej maści potworów. Finalnie trafiamy na skrzynię, w której ukryte są cenne przedmioty, a której otwarcie kończy zadanie. Proces powtarzamy na kolejnym kafelku świata, pozyskując coraz lepsze wyposażenie oraz materiały do craftingu. Ciekawostką jest to, że każdą klasę postaci levelujemy z osobna. Gra nawet delikatnie nas przymusza do tego, by sprawdzić wszystkie cztery, a są nimi: Sentinel, Rockbreaker, Pyroclast oraz Shadowstriker.
Każda klasa postaci to odmienne wyposażenie oraz umiejętności specjalne. Dla przykładu, Sentinel korzysta z miecza i tarczy, podczas gdy Pyroclast to specjalista od ognia. W miarę, jak wykonujemy kolejne misje dostajemy dostęp do coraz szerszego wachlarza wyposażenia, w tym oręża, pancerza oraz specjalnego „zwierzaka”, który wspiera nas podczas batalii. Co ważne, każdy przedmiot ma różne cechy i określony jest częstością występowania. Lootu jest sporo, ale wiadomo że spora część to tylko różnice w statystykach.
Mimo że gameplay jest ciekawy, to jest też dość prosty. Oparto go na pętli, która ogranicza się do wyruszenia na misję, pokonania mniejszej lub większej grupy przeciwników, zmiany wyposażenia i powtarzania. Różnorodność broni i związanych z nią zdolności specjalnych, możliwość swobodnego zmieniania klas oraz ogrom wyposażenia sprawia, że pierwsze godziny są jak najbardziej na plus. Mówimy tu oczywiście o wczesnym dostępie, czyli grze nieukończonej; ale jeśli deweloperzy planują ten jeden schemat rozgrywki eksploatować od początku do końca, to obawiam się, że w pewnym momencie zabawa może - aczkolwiek nie musi - stać się nieco nużąca. Czy tak będzie? Mam nadzieję, że nie, bo tyle, ile grałem, bawiłem się bardzo dobrze.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler