Diabolique - Licence To Sin (PC)

ObserwujMam (0)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (0)

Diabolique: Licence To Sin (PC)


messiahone @ 00:00 07.07.2005
"messiahone"

Nie uważacie, że fajną sprawą byłoby wejście w buty Jamesa Bonda? Ciągłe pościgi, świstające blisko ucha kule, niebezpieczni przeciwnicy. A przede wszystkim szybkie fury i gorące kobiety! Tak, z całą pewnością ma agent 007 klawe życie, ale czy nie dało by się tego jakoś doprawić i dodać nieco smaczku do postaci przystojnego agenta? Gdyby tak zrobić z niego.

Nie uważacie, że fajną sprawą byłoby wejście w buty Jamesa Bonda? Ciągłe pościgi, świstające blisko ucha kule, niebezpieczni przeciwnicy. A przede wszystkim szybkie fury i gorące kobiety! Tak, z całą pewnością ma agent 007 klawe życie, ale czy nie dało by się tego jakoś doprawić i dodać nieco smaczku do postaci przystojnego agenta? Gdyby tak zrobić z niego... diabła...?

Niemożliwe? Okazuje się, że jak najbardziej możliwe i dające się zrealizować. Udowadniają to chłopaki z Metropolis Software, którzy postanowili, że zrobią coś fajnego. Jak wieść niesie chłopcy z Metropolis wzięli kilka filmów o Bondzie, garść pentagramów i kilka diabłów z główki szpilki, wrzucili to wszystko do miksera, porządnie zmiksowali, wylali to wszystko do miski i ujrzeli gotowy przepis na znakomitą grę.



Zacznijmy od początku... Jak każdy wie od zarania dziejów na świecie zwalczają się dwie najpotężniejsze siły we wszechświecie; dobro i zło czyli w domyśle niebo i piekło. Od zawsze jedni wchodzą drugim w paradę próbując uszczknąć sobie trochę więcej niewinnych duszyczek. Od kiedy tylko niebo z piekłem tłuką się nawzajem, zawsze było tak, że żadna z sił nie miała zbytniej przewagi, „tort dusz” był cięty równo. Niestety tak było do dziś, początek XXI wieku jest okresem, w którym planety mają bardzo nieciekawą koniunkcję, układ planet sprawia, że najjaśniejszy szef zostaje na jakiś czas oślepiony i nie ma bladego pojęcia, że aniołki w między czasie zaczęły rozdawać karty w walce o ludzkość. Agenci złego zaczynają ginąć w zamachach, szeregi piekielnych agentów topnieją w oczach. Po krótkim czasie ostaje się tylko jeden diabelski sługa.



Na ziemi zostaje tylko agent o imieniu Dark Eaville. Nikt długo nie musi się mu przyglądać, aby odgadnąć kim jest - przystojniak z piekła rodem z licencją na grzech w kieszeni.
Siedzi on sobie spokojnie w barze popijając ulubiony trunek, przy okazji próbując pogadać z piękną dziewczyną. Gdy zaczyna dzwonić telefon, Dark ze swoją nonszalancją spokojnie odbiera, ale niespodziewanie w słuchawce odzywa się głos samego szatana, czyli głównego szefa. Eaville otrzymuje ostrzeżenie iż znalazł się w zasadzce. Niemal w tej samej chwili dziewczyna siedząca z nim wyjmuje pistolet, a nasz agent może przez krótką chwilę podziwiać wnętrze lufy pistoletu. Lecz nie dla niego takie atrakcje, jest wyszkolony aby szybko działać, więc w mgnieniu oka przejmuje inicjatywę i posyła kulkę dziewczynie, ta zaś niczym kłoda pada na ziemię z dziurą w głowie. Lecz to nie koniec, trzeba się wydostać z budynku i czym prędzej dostać do samochodu zaparkowanego w garażu. Łatwe to nie jest ponieważ w budynku roi się od ochroniarzy, którzy nie omieszkają przeszkadzać w wyjściu i dostaniu się do bryki. Ale Dark niczym nie zrażony z diabelskim uśmiechem na ustach rozwala coraz to kolejnych ludzi napływających z różnych stron. Ochroniarze walą drzwiami i oknami, a co najbardziej denerwujące są wśród niech agenci nieba, trzeba sobie z nimi poradzić chowając się po kątach i unikać kul za wszelka cenę. Trzeba zaznaczyć, że przeciwnicy to sprytne bestie, potrafią skakać, chować się za przeszkodami, robić uniki, a nawet jeżeli zajdzie taka potrzeba wycofać się. Oczywiście Eaville nie tylko strzela, jeżeli trzeba to agent potrafi rąbnąć z piąchy, a i nawet z nogi zasadzi. Krótko mówiąc nasz diabelski bohater jest szeroko uzdolnionym zabijaką.



Screeny z Diabolique - Licence To Sin (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?