Graliśmy w Anno 1800 - seria wkracza w epokę pary (PC)
Wraz z rozwojem cywilizacyjnym i stanowczym wkroczeniem w erę pary, dochodzą kolejne problemy – fabryki zanieczyszczają powietrze, a coraz większe hodowle trzody z pewnością nie wpływają pozytywnie na walory estetyczne krajobrazów. To z kolei powoduje rosnące niezadowolenie mieszkańców, niekiedy podjudzane przez negatywne artykuły w lokalnych gazetach. Ponownie więc pojawia się kwestia odpowiedniego gospodarowania przestrzenią i umiejętnego planowania tego, jak będzie wyglądać nasza osada. Wydaje mi się, że to jeden z najtrudniejszych elementów gry – nawet jeśli zbudujemy jakiś - wydawałoby się słuszny - plan naszej metropolii, z czasem okaże się, że jej naturalny rozrost i ograniczenia terenowe i tak przyćmią nasz geniusz i w pobliżu murowanych kamienic będziemy musieli gdzieś upchnąć kolejną dymiącą fabrykę. Najważniejsze jednak by dążyć do tego, by irytowała ona jak najmniejszą liczbę mieszkańców – zupełnie jak w realnym życiu, zadowolenie każdej pojedynczej jednostki nigdy nie będzie możliwe.
I właśnie dlatego Anno 1800 jest nieziemsko satysfakcjonujące – nawet jeśli w grze w danej chwili się wiele nie dzieje, to i tak ciągle stawia ona przed nami wyzwania. Jednocześnie jednak twórcy przez cały czas nie przekraczają pewnego progu skomplikowania, przez co, choć ciągle odkrywamy i uczymy się czegoś nowego, w mgnieniu oka w tym wszystkim się odnajdujemy.
W Anno 1800 nie ograniczamy się jedynie do rozwoju własnego poletka – ważnym elementem rozgrywki jest eksploracja świata. W tym celu wysyłamy naszą flotę morską na odległe wyprawy, które mogą skończyć się na różne sposoby. Czasami natrafimy na nowy szlak handlowy, innym razem nasza wyprawa odkryje obcą cywilizację czy zostanie napadnięta przez piratów. My będziemy musieli zaś podejmować na bieżąco decyzje, które wpłyną na dalsze losy ekspedycji. Podejmiemy je zresztą już przed wysłaniem naszych podwładnych w nieznane – musimy zdecydować czy np. zabrać ze sobą tłumacza lub dyplomatę, a może doświadczonego wojną admirała, wszak wypływamy na niebezpieczne wody. Warto też zastanowić się w jakie zapasy wyposażyć okręt.
Kolejnym ważnym aspektem gry jest dyplomacja, która raczej nigdy nie była tak rozbudowana jak np. w serii Europa Universalis, ale bez niej ciężko osiągnąć na mapie coś więcej. Element ten ponownie nie wydaje się być przesadnie trudny do opanowania w Anno 1800, idąc ramię w ramię z pozostałymi funkcjami gry, jeśli chodzi o odpowiednią przystępność. Szersze opisywanie tego elementu zostawię sobie na recenzję, wszak nie grałem aż tyle w testówkę, by prowadzić jakieś bardziej skomplikowane zmagania dyplomatyczne.
Pod względem oprawy wizualnej Anno 1800 trzyma przyzwoity poziom. Gra nie wyróżnia się w tej kwestii jakoś szczególnie na tle innych strategii z rzutem izometrycznym, ale twórcy przyłożyli się do tego, byśmy z radością obserwowali funkcjonowanie naszej cywilizacji. Po ulicach poruszają się dobrze animowani mieszkańcy i robotnicy, gdzieś tam woźnica smaga batem konia, przy barowym stoliku lekko podpici imprezowicze tańczą w najlepsze. Co jakiś czas na niebie przeleci klucz bocianów, w lasach zaś hasa liczna zwierzyna. Oko cieszą też szczegółowo przygotowane budynki, z których niektóre wraz z postępami w rozgrywce możemy ulepszać.
Jak wspomniałem we wstępie, nie grałem w poprzednie odsłony Anno. Nie napisałem więc nic o progresie względem starszych części, choć zdaje się, że samo przeniesienie akcji z odległej przyszłości do czasów przeszłych (i to ciekawej ery pary i industrializacji) jest czymś, co wprowadza pewien powiem świeżości. W każdym razie, Anno 1800 zapowiada się na kawał solidnego połączenia city-buildera ze strategią ekonomiczną, a ja po spędzeniu kilku dobrych godzin z wersją testową, nie dostrzegam tu większych niedociągnięć. Pełne wydanie nie powinno nas zawieść, ale przekonamy się o tym finalnie dopiero 16 kwietnia 2019 roku - na wtedy zaplanowano premierę.
Anno 1800 zapowiada się na solidną kontynuację popularnego cyklu i zarazem świetne połączenie city-buildera z grą ekonomiczną. Rewolucji w gatunku bym się nie spodziewał, ale domorośli stratedzy nie powinni mieć powodów do narzekań.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler