Total War: ATTILA (PC)

ObserwujMam (9)Gram (2)Ukończone (2)Kupię (4)

Total War: ATTILA - już graliśmy (PC)


Dirian @ 20:53 05.01.2015
Adam "Dirian" Weber
Chwalmy Słońce!

Choć do premiery Total War: ATTILA zostało jeszcze półtorej miesiąca, to twórcy już pod koniec zeszłego roku rozesłali wybranym mediom dostęp do wczesnej, testowej wersji gry, pozwalający sprawdzić, z "czym to się je".

Choć do premiery Total War: ATTILA zostało jeszcze półtorej miesiąca, to twórcy już pod koniec zeszłego roku rozesłali wybranym mediom dostęp do wczesnej, testowej wersji gry, pozwalający sprawdzić, z "czym to się je". Skorzystaliśmy więc z okazji i obadaliśmy najnowszego Total Wara, który w pewnym sensie jest nijaki. Ani to pełnoprawny następca Rome II, bo przełomowych zmian tu jak na lekarstwo, ale jednak też nie samodzielny dodatek, bo poprawek i różnic tytuł zawiera sporo, z inną, choć bliską ostatniej części epoką na czele. Pozostaje więc pytanie, czy warto w ogóle wyczekiwać ataku Huna Attyli na sklepowe półki?



Odpowiedź poznacie pod koniec, najpierw skupmy się na konkretach. To, że gra mocno czerpie z poprzedniej odsłony jest jasne w zasadzie już po odpaleniu menu - wygląda ono niemal identycznie, co w wydanym prawie 2 lata temu drugim Rome. Zmienia się natomiast czas akcji, a zamiast tworzyć potęgę Rzymu, będziemy ją rujnować, lub też bronić resztek dumy Wiecznego Miasta, będącego już po podziale na cześć wschodnią i zachodnią. Akcja Total War: ATTILA rozpoczyna się bowiem w 395 roku n.e., na kilka lat przed narodzeniem tytułowego wodza Hunów. Potężne niegdyś Imperium chyli się ku upadkowi, a choć nadal zajmuje znaczny połać terenu, to nieliczne i do tego zdziesiątkowane legiony nie są w stanie utrzymać jego granic. W testowej wersji gry miałem możliwość zagrania tylko Bizancjum (Cesarstwo wschodniorzymskie) i ku mojemu zdziwieniu, już po kilku turach od rozpoczęcia rozgrywki, ludy koczownicze dosłownie "wjechały" w moje terytorium, niszcząc lub przejmując kolejne osady, a ja, mając pod ręką jakąś nędzą armię, główkowałem co spisać na straty, a których części państwa bronić za wszelką cenę.

Zapomnijcie więc o podbojach terenów wybierając którąś z części Rzymu. Tutaj pozostaje defensywa i odpieranie kolejnych natarć głodnych zdobyczy napastników, a być może dopiero później można myśleć o rozszerzaniu terytoriów czy też odzyskiwaniu utraconych ziem. Mi się to za bardzo nie udało, bowiem testowa wersja miała limit tur, tak więc ani specjalnie nie rozbudowałem technologii, ani też nie wyszkoliłem większych i porządnie wyposażonych armii.

Zgoła odmiennie sprawa wygląda, gdy staniemy po stronie agresorów. W finalnej wersji do wyboru otrzymamy barbarzyńców, reprezentowanych przez Franków i Saksonów, nomadów (Hunowie), Królestwa Wschodu (Sasanidzi) oraz Ludy Wędrujące, takie jak Alanowie, Wandalowie, Wizygoci czy Ostrogoci. Wybierając którąś ze stron, naszym głównym zajęciem jest podbijanie terenów, choć rzecz jasna niekiedy także trzeba ograniczać się do czynności obronnych, szczególnie gdy rozmowy dyplomatyczne legną w gruzach. Choć większość frakcji w udostępnionej testówce była zablokowana, to Creative Assembly pozwoliło sprawdzić m.in. Ostrogotów, korzystających, podobnie jak pozostali "wędrownicy", z nowego systemu "hordy". Polega on na tym, iż rozgrywkę rozpoczynamy bez żadnego miasta, a jedynie dysponując dość pokaźną, choć słabo wyposażoną armią. Pozwala nam to względnie sprawnie poruszać się po mapie i podbić wybrany teren, na którym następnie przejmiemy któryś z grodów, lub też założymy nowy, w wyznaczonym ku temu miejscu. Co ciekawe, istnieje także możliwość zakładania osad tymczasowych, w których postawimy prowizoryczne budynki, np. do hodowli zwierząt, przynoszące stałe przychody.



Siedzenie w jednym miejscu, nie mając większej mieściny pod kontrolą, to jednak słaby pomysł na dłuższą metę - powoduje wolny, lecz postępujący spadek morale w armii, a ponadto ciężko tu o jakikolwiek rozwój. Za to ludy koczownicze mają pewną przewagę nad pozostałymi frakcjami w momencie, gdy wróg przejmie nasz ostatni gród i zostaniemy z niczym - wówczas, stawiając tymczasowe osiedla, nieco łatwiej wstać z kolan. Inną nowością, przydatną głównie wówczas, gdy jesteśmy pogodzeni z tym, iż armia wroga znacznie przeważa nad naszymi siłami, jest tzw. taktyka spalonej ziemi. Jeżeli nie uważaliście na historii, to polega ona na wycofywaniu się z zajmowanych terenów, lecz przed tym zniszczeniu wszystkiego, co mógłby wykorzystać wróg. Czyli opuszczając zajmowaną jeszcze wczoraj osadę, podpalamy ją, i wróg owszem, przejmie nasze dotychczasowe miejsce pobytu, ale zrównane z ziemią albo na nic mu się ono nie przyda, albo poniesie znaczne koszta jego renowacji.

Screeny z Total War: ATTILA (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosdonmichael   @   18:57, 06.01.2015
Bizancjum jako "cesarstwo wschodniorosyjskie"? Poprawnie może być: Cesarstwo Bizantyjskie lub Cesarstwo wschodniorzymskie. Proszę autora o poprawkę;)
0 kudosDirian   @   19:22, 06.01.2015
Dzięki za czujność. To wina korekty w Chrome i mojej nieuwagi przy jej używaniu Dumny