Risen 3: Władcy Tytanów - już graliśmy (PC)
Wiadomo, że zręczność, czy siła sama w sobie jest istotna, ale ważny jest też sposób ich wykorzystania. Dlatego, mając herosa na odpowiednio wysokim poziomie oraz dysponując właściwą sumką pieniędzy możemy poszukać jakiegoś nauczyciela. Reprezentują oni wiele specjalizacji i to właśnie dzięki nim uczymy się lepiej kontratakować, skórować zwierzęta czy otwierać zamki wytrychem. Każda zdolność ma kilka różnych poziomów zaawansowania. Zaczynając rozgrywkę jesteśmy więc żółtodziobem, niezależnie od tego, w czym chcemy się specjalizować.
Ważnym elementem Władców Tytanów jest crafting. W tym przypadku mamy do czynienia m.in. z kowalstwem oraz ważeniem mikstur. Do obu profesji wymagane są właściwe umiejętności oraz garść składników, czy to jakiś ziół, czy po prostu nieco stali oraz sprzęt pozwalający ją przekuwać. Każda profesja zapewnia nam nie tylko pełny inwentarz, ale również pieniądze. Możemy bowiem sprzedawać wszystko, co z mozołem wykombinujemy. Crafting działa sprawnie i na zasadach znanych wszystkim fanom gier Piranha Bytes.
Jeśli chodzi o oprawę audio-wizualną, to rewolucji nie ma. Pod względem graficznym jest odrobinę lepiej, w stosunku do Risena 2. Głównie ze względu na lepsze shadery, ostrzejsze tekstury i większą liczbę wielokątów, z których składają się lokacje oraz postaci. Pięknych krajobrazów jest tu bez liku, gorzej natomiast z przystojnymi mężczyznami oraz powabnymi kobietami. Ludzie są kanciaści i nieszczególnie animowani. Deweloper jakoś nie może poczynić istotnych postępów w tej kwestii. Progres widać natomiast w prezentacji. Wreszcie są jakieś drobne scenki przerywnikowe, kiedy wkraczamy do istotnego miejsca, albo poznajemy ważną personę. Scenki te składają się głównie z najazdów kamery i stworzono je na silniku. Mimo to rad jestem, że twórcy wreszcie się o takowe pokusili.
W przypadku dźwięku jest należycie. Dubbing jest naturalny i nagrany solidnie. Czasem tylko zbyt często słyszymy te same wypowiedzi, dopływające z tła, ale to już bardziej czepialstwo z mojej strony. Produkcję uzupełnia klimatyczna i ładnie dopasowana muzyka.
Risen 3 zapowiada się całkiem nieźle. Twórcy postanowili zrezygnować z pirackich klimatów, co według mnie wyszło grze na dobre. Widać, że Piranha Bytes zdecydowanie lepiej czuje się w bardziej średniowiecznych czasach. Ja zresztą także wolę zdobywać potężne pancerze rycerzy, aniżeli pirackie fatałaszki. O wiele większą są one zachętą do grania. Jeśli chodzi o główne założenia mechaniki rozgrywki, rewolucji się nie spodziewajcie. Jest dobrze, jest przyjaźnie i charakterystycznie. Wydaje mi się, że osoby, które polubiły serię Risen będą zadowolone. Tak samo, jak gracze, którzy nadal wyczekują na kolejnego Gothica. Z finalną oceną wstrzymam się jednak do premiery, zaplanowanej na sierpień.
Risen 3: Władcy Tytanów zapowiada się całkiem nieźle. Rezygnacja z pirackich klimatów powinna wyjść grze na dobre. Może wreszcie Piranha Bytes wyznaczy kierunek, w jakim chce rozwijać swoje gry RPG, bo w ostatnim czasie nieco się motają.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler