Sacred 3 - test wersji beta (PC)
W ostatnich latach całkiem porządnie obrodziło w temacie gier hack & slash. Mieliśmy serię Torchlight, darmowe Path of Exile, dwie odsłony The Incredible Adventures of Van Helsing (druga zadebiutowała w czerwcu tego roku), pomijając przy tym wszystkim kilka tytułów o nieco mniejszym budżecie i rozmachu marketingowym, a także samego króla – Diablo III z dodatkiem Reaper of Souls. Na horyzoncie szykuje się jednak jeszcze jeden tytuł, który doskonale wpisuje się w ideę „siecz i rozdawaj punkty doświadczenia” – Sacred 3!
Seria Sacred towarzyszy graczom od wielu lat. Pierwsza odsłona ukazała się w 2004 roku i została bardzo ciepło przyjęta na rynku. Po czterech latach doczekaliśmy się kontynuacji, a już w sierpniu będziemy mogli sprawdzić trzecią odsłonę sagi, tworzoną przez Keen Studios. Poprzedniczki zostały zrobione przez Ascaron Entertainment – wyraźnie czuć inne podejście producenta do tematu. Ale o tym za chwilę.
Testowana przeze mnie wersja beta oferowała niewielki ułamek tego, co ujrzymy w pełnej wersji. Przede wszystkim ograniczono (bardzo) ilość misji, które możemy rozegrać. Świat nie jest otwarty, a pomiędzy poszczególnymi lokacjami przenosimy się na mapie strategicznej. Jeśli kłódki, które symbolizowały odcięcie zawartości, okażą się faktycznymi miejscówkami, możliwymi do odpalenia, czeka nas naprawdę solidna porcja grania.
Przed wejściem do zabawy wybieramy jednego z czterech bohaterów: Marak – Wojownik; Vajra – Łucznik; Claire– Paladyn(ka); Alithea – Włócznik. Poszczególne charaktery różnią sposobem walki oraz dość bogatym życiorysem. Podstawowe klasy nie odbiegają od normy: łucznik stara się załatwiać oponentów z dystansu, zaś wojownik pełni rolę klasycznego tanka, przyjmując na siebie sporą część obrażeń, ale jednocześnie posiadając potężne ataki obszarowe. Paladyn z kolei to archetyp nieskazitelnego charakteru wprost na bajkowym rumaku. Ma na podorędziu również odpowiednie umiejętności – zarówno pasywne, jak i aktywne. Wykorzystuje zarówno ciosy na bliski dystans, jak i relatywnie silne czary na wpół obszarowe.
Historia kontynuuje wątki zaprezentowane w spin-offie serii, zatytułowanym Citadel. Całość sprowadza się do knowań złego Lorda Zane’a, sprzymierzonego z siłami piekielnymi – zjednoczeni w jednym celu, by ukraść legendarne Serce Ancarii. Niegdyś artefaktu pilnowali Serafini, aczkolwiek pamięć ludzka jest zawodna, toteż po iluś stuleciach o nich zapomniano. Teraz wracają, by pokrzyżować plany „tego złego”.
Fabuła w najnowszej grze studia Keen jest mocno przerysowana. Przerysowana w takim kontekście, iż stawia na humorystyczne, pełne ironii oraz sarkastycznych odzywek bohaterów, sytuacje. Wstawki pomiędzy kolejnymi misjami są wypełnione mniej lub bardziej udanymi żartami, zaś na każdym kroku twórcy podkreślają lekki i niezobowiązujący styl tytułu.
Mechanika rozgrywki jest czymś pomiędzy klasycznym hack & slashem, a jeszcze bardziej klasycznym slasherem. Deweloperzy chyba jednogłośnie postanowili wkupić się w łaski obu tych grup, oferując niewielki ułamek możliwości z pierwszego gatunku i ciut więcej z drugiego. Wyszło… przyjemnie, ale fani serii Sacred z całą pewnością spodziewali się czegoś kompletnie innego. Obecny build, czyli ten, który ja miałem przyjemność testować, nie posiadał nawet obsługi klawiatury oraz myszki (!), aczkolwiek zabawa przy pomocy pada od X360 okazała się bardzo intuicyjna. Sacred 3 jest wyraźnie ukonsolowiony, co dobitnie pokazuje fakt, iż sterowanie będzie (a przynajmniej tak mi się wydaje) konwertowane z pada na klawiaturę, nie odwrotnie!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler