Zapowiedź gry Kingdom Come: Deliverance (PC)
Cała zabawa polega więc na odpowiednim blokowaniu i omijaniu zasłon przeciwnika. Podobnie jak w innych produkcjach, przytrzymanie bloku zapewni sparowanie wszelkich ciosów, ale sęk w tym, by czynić to w ostatniej chwili, by zaskoczyć przeciwnika i móc wyprowadzić kontrę. Jak wiadomo jednak, blokowanie ciosów męczy, dlatego zwycięstwo, jak twierdzą twórcy, zależy głównie od kontrolowania poziomu staminy; tak swojego, jak i wroga. Spore znaczenie mają również noszone przez walczących zbroje. Wszystkie ich warstwy będziemy komponować własnoręcznie, nie ma gotowych zestawów. Możemy więc zarówno biegać w samej kolczudze, jak i dodać do niej kolejne elementy zapewniające lepszą ochronę. Od tego zależy, na jakie ataki jesteśmy podatni (wspomniana kolczuga jest przykładowo wrażliwa na strzały, zaś zbroja płytowa świetnie chroni przed mieczami, jednak już młoty czy topory wyrządzają jej duże szkody), czy jak szybko się męczymy.
Po zaprezentowanych dotychczas fragmentach zabawy ciężko wysnuć jakiekolwiek jednoznaczne wnioski na temat walki. W teorii zapowiada się ona ciekawie, w praktyce nie wygląda lepiej, niż w Chivalry czy War of the Roses. Nie pokazano również bitew; ba, ekipa przyznała się nawet, że jeszcze nie do końca wie, jak je zrobi. Acz, jako że Kingdom Come ukaże się prawdopodobnie dopiero pod koniec przyszłego roku (w streamie z lutego mówiono, iż zostało jeszcze około 2 lata prac), można dać twórcom kredyt zaufania.
Należy im się on tym bardziej, że gra już teraz wygląda świetnie. Hula na trzeciej wersji silnika CryEngine i urzeka krajobrazami, teksturami, kolorami. Wszystko jest wyraziste, pełne życia. Trochę dopracowania wymagają animacje, ale na to pozostało wiele czasu. Ciekawe tylko czy twórcom uda się osiągnąć swój ambitny cel, a więc oparcie ich o sztuczną inteligencję. Przykładowo - jeśli postać chce wejść po schodach i napotyka schodek, ocenia jego wysokość i na tej podstawie podnosi nogę. Koniec ze skryptami i zapadaniem się w schody, czy wspinaniem się niczym po równi pochyłej. Podobnych, na pierwszy rzut oka nieznaczących, acz ambitnych celów, ekipa postawiła sobie bardzo dużo. Oby tylko udało im się to zrealizować, jednocześnie dostarczając solidną fabułę i klimat.
W kwestii tych aspektów również jednak warto dać Warhorse kredyt zaufania. Dlaczego? Ano pracuje tam główny scenarzysta Mafii, Daniel Vavra. Skoro wykreował tak genialną historię gangsterską, czemu miałby nie odnaleźć się w równie niejednoznacznych i brutalnych realiach średniowiecza? Studio zrzesza zresztą wielu innych ludzi uczestniczących dawniej przy ciekawych projektach. Dodatkowo to Czesi, Słowianie, a akurat ci, jak nikt inny, potrafią zaszczepić w grach klimat. Niech no wspomnę tylko o Metrze, Wiedźminie, czy Stalkerze. Choć jedyna misja, jaką do tej pory pokazano, nie daje nam żadnych znaczących przesłanek względem fabuły, w kwestii atmosfery rozgrywki mamy pierwsze elementy do analizy. Wydaje się, że - podobnie jak w wielu innych aspektach Kingdom Come: Deliverance - immersja będzie budowana mechaniką gry. Już sam cel zadania, czyli wyjaśnienie zagadki morderstwa koni wraz ze stajennymi, budzi ciekawość. Aczkolwiek więcej o samym świecie przedstawionym mówi nam to, jak możemy rozwiązać tę sprawę. Oczywiście da się szczegółowo ją zbadać, zbierać dowody, przepytać podejrzanych, a następnie wytropić winowajców, ale równie dobrze da się odstawić jakąś farsę i wskazać byle kogo. Nie wiadomo jednak, jak daleko pójdą takie działania. Przykładowo, czy da się wykorzystać podobne detektywistyczne zadanie, by wsadzić za kratki NPC'a, który przeszkadza nam w wykonaniu innego questa? Czy może chodzi tylko o wybór pomiędzy kilkoma, z góry określonymi podejrzanymi? O tym przekonamy się później. Warto przy tym zaznaczyć, że każda decyzja wpływa na to, jak odbierają nas postronni. Jeśli dobrze rozwiążemy sprawę, zyskamy szacunek i sławę, być może też kolejne propozycje. Gdy damy ciała, proceder przestępczy będzie kontynuowany, stracimy trochę w oczach innych, ale nagrody i tak dostaniemy.
Jako że do premiery pozostało sporo czasu, do tematu na pewno jeszcze wrócimy. Na chwilę obecną wszystko, co twórcy pokazują, jest raczej demem technologicznym. Więcej tu prezentowania grafiki czy animacji i opowiadania o tym, jak rozgrywka ma wyglądać, niż pokazywania faktycznego gameplay'u. Jednak osiągnięcia na tak wczesnym etapie dają nadzieję na co najmniej niezłą produkcję. Pozostaje kwestia tego, w jakim stopniu ekipa zrealizuje swoje ambitne plany. Odległa data publikacji stanowi też zresztą problem natury marketingowej - jako że kampania Kickstarterowa minęła, na pewien czas słuch o Kingdom Come: Deliverance zaginie. Choć może wyjdzie to na dobre? Teraz, zamiast przekonywać graczy do swojej wizji, twórcy skupią się na jej realizowaniu. Jak już wielokrotnie pisałem, udostępnione dotąd materiały pozwalają wierzyć, że będzie to dobra gra, ale obecnie wszystko to bazuje na obietnicach i ładnej grafice. Co otrzymamy ostatecznie? Przekonamy się w przyszłości.
Jak to z Kickstarterem bywa, mamy świetnie zapowiadającą się wielką niewiadomą. Wygląda to i działa całkiem dobrze już teraz, ale świat dopiero zostanie powoli wypełniony treścią. Jakiej jakości? Ciężko wyrokować. Ale nazwiska znajdujące się w ekipie dają nadzieję na coś nietuzinkowego.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler