Divinity: Grzech Pierworodny - beta test (PC)
Materdea @ 11:19 11.03.2014
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨💻
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Divinity to cykl gier cRPG, który z całą pewnością przysłużył się branży wirtualnej rozrywki. Do tej pory widzieliśmy na rynku kilka odsłon tej serii, zaś już wiosną zadebiutuje najnowsza z nich, okraszona podtytułem Grzech Pierworodny (ang.
Divinity to cykl gier cRPG, który z całą pewnością przysłużył się branży wirtualnej rozrywki. Do tej pory widzieliśmy na rynku kilka odsłon tej serii, zaś już wiosną zadebiutuje najnowsza z nich, okraszona podtytułem Grzech Pierworodny (ang. Original Sin). Jak sprawuje się jej wersja beta, która, choć nieco okrojona, pozwala na sporą dozę soczystej rozgrywki? Rewelacyjnie!
Za produkcję odpowiada studio Larian, które jest z Divinity od samego początku. Na równi z Grzechem Pierworodnym deweloperzy tworzyli również inny tytuł spod tej bandery – Dragon Commander. Obawiano się, że może to źle wpłynąć na jakość tego pierwszego, jednak nic z tych rzeczy. Wszystko sprawuje się tutaj wyśmienicie i wygląda na to, że - choć przełożona - wiosenna premiera będzie niezmąconym tryumfem!
Zaczynamy standardowo – od wykreowania dwójki bohaterów. Spośród dosyć sztampowej gamy klas – mag, wojownik oraz zwiadowca – dobieramy umiejętności, by jak najlepiej odzwierciedlały nasz styl gry. Płeć również zmieniamy, tworząc przykładowo parę kobiet-magów (magiń?) lub wielkich, nordyckich wojowników. Jeśli idzie o edytor postaci, to Divinity: Grzech Pierworodny nie jest najlepszym przykładem dla wzorowego wykonania tego elementu. Pomimo tego że wyglądu postaci nie możemy zmieniać, to ich zbroje, buty, rękawice – owszem. W niewielkim stopniu, bo to tylko 2-3 komplety, ale jednak.
Z faktem, iż kierujemy właśnie dwójką protagonistów wiąże się jedna, zasadnicza kwestia – kooperacja. Larian tak kierowało produkcją gry, by historia działała jak najlepiej podczas współpracy z kolesiem po drugiej stronie kabla. Koniec końców otrzymaliśmy fantastyczny moduł co-op! Jego dobre wrażenie potęguje to, że w niektórych, zazwyczaj kluczowych momentach dialogu, każda z kierowanych sylwetek może mieć inne zdanie na dany temat, a to prowadzi np. do bójki, otrzymania konkretnej ilości doświadczenia lub szybszego ukończenia konkretnego questa. Z poszczególnymi wyborami w parze idą nie tylko wspomniane profity (lub konsekwencje), ale również charakter protagonistów. Jeśli po drugiej stronie kabla nie siedzi nikt, z kim można byłoby normalnie porozmawiać, to my sami decydujemy o tym, czy jedna z postaci zgodzi się z rozmówcą, a druga z kolei zaprzeczy. Takie sytuacje nagradzane są kilkoma punktami do przeciwstawnych cech (np. pragmatyk i romantyk), których naliczyłem około dziesięciu. Wielowątkowość to również plus scenariusza tej produkcji, ale o tym za chwilę.
Akcja rozpoczyna się na plaży, gdzie tuż za rogiem odnajdujemy ciało. Musimy rozwiązać zagadkę tajemniczej śmierci pewnego dostojnika i to jest nasz cel nadrzędny - trzon, wstęp dla prawdziwych wydarzeń. Jak wspomniałem, historia w najnowszym Divinity jest wielowątkowa, rewelacyjnie zaprezentowana i z masą większych lub mniejszych smaczków. Deweloperzy chętnie puszczają oczko w stronę graczy, zaś misje są różnobarwne i bardzo rzadko opierają się na schemacie „przynieś, podaj, pozamiataj”. Spacerując po lesie, spotykamy zaklętego w kamień wojownika – ten prosi nas o pomoc w znalezieniu żartownisia, który wykręcił mu taki numer. Innym razem widzimy szlochającego orka, będącego jednocześnie poetą i pacyfistą. Łkając niedaleko miejsca rzezi swoich pobratymców, zastanawia się nad losem wojny i sensem jej istnienia. Wiele tego typu scenek dojrzymy podczas przechadzek, a co warto zaznaczyć, nie są one ani zbytnio powtarzalne, ani jakoś specjalnie denerwujące. Jeśli nie chcemy, nie musimy pomagać nikomu i pruć przed siebie, wprost do finału opowieści. Tylko dlaczego mielibyśmy zrezygnować z dodatkowych punktów doświadczenia i możliwości przeżycia jakiejś zabawnej przygody?
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler