Wasteland 2 - beta test (PC)
Wielu graczy nie potrafi wyobrazić sobie dzisiejszego świata bez Fallouta. To gra-legenda, punkt odniesienia dla wielu współczesnych tytułów, choć głównie tych nawiązujących bezpośrednio do zagłady nuklearnej Matki Ziemi. Jednak sytuacja wydaje się zgoła inna - gdyby nie pierwsze Wasteland, to Fallout pewnie nigdy by nie powstał. Na szczęście los okazał się łaskawy i dziś widzimy na rynku oba cykle. Na zgliszczach studia tworzącego drugi z wymienionych tytułów, powstał zespół inXile Entertainment. To właśnie oni wskrzeszają kult Pustkowi za sprawą drugiej części tejże serii.
Ekipie tworzącej Wasteland 2 przewodzi nie kto inny, jak sam Brian Fargo - człowiek dłubiący zarówno przy pierwszej oraz drugiej odsłonie Fallouta, kreator marki Wasteland. Brian bardzo długo przymierzał się do stworzenia kontynuacji swojego dzieła z 1987 roku, ale nikt nie chciał podjąć się finansowania projektu na poważnie – chodziło głównie o sprzedaż i marketing. Jeśli zatem żaden z wydawców nie jest zainteresowany czymś ambitniejszym od kolejnej części Call of Duty, warto poprosić o pomoc wiernych fanów. Poprzez serwis Kickstarter, projektantowi i jego studiu udało się zebrać na stworzenie "Pustkowi 2" prawie 4 miliony dolarów! Mimo to uruchomiono dodatkowo sprzedaż na platformie Steam, w ramach usługi Early Access.
Pusto tutaj. Jakoś…
Przyszło mi testować wczesną betę, co na każdym kroku przypominał ekran ładowania oraz subtelny komunikat podczas samej rozgrywki. Wyraźnie widać, iż twórcom pozostało jeszcze dopracować kilka elementów i zaaplikować brakującą zawartość. Obecny build zapewnił mi ok. 9 godzin zabawy, a nie miałem do czynienia ani ze wszystkimi lokacjami, ani z wszystkimi questami, ani nawet ze wszystkimi umiejętnościami poszczególnych postaci! Tekstury potrafiły zagrać na nosie i zaprezentować efektowny taniec cieni, a kamera – mimo iż możliwa do samodzielnego kontrolowania – momentami dawała się we znaki swoją ułomnością.
Na szczęście gameplay, czyli główne danie, mimo wszystko cieszy i leje miód na serce każdego fana klasycznych tytułów, dominujących jeszcze kilkanaście lat temu. Szczególnie, jeśli są równocześnie fanami postapokaliptycznych realiów. Historia zaczyna się dosyć niewinnie, ale w standardowym stylu dla hollywoodzkiego kina akcji. Jako członek elitarnej formacji Desert Rangers, wraz z trzyosobową załogą (w późniejszym etapie dochodzą jeszcze dwie sylwetki), musimy dokończyć zadanie innego agenta, który przepadł bez słowa. Chyba domyślacie się, co mogło się z nim stać.
Jeśli nie wybraliśmy sobie najwyższego poziomu trudności, nie musimy martwić się o zapasy amunicji. Wystarczy dokładnie sprawdzać okoliczne skrzynki, nieodległe trupy oraz starannie trafiać w oponentów. Niewielki hint - uważajcie, bo jest tutaj włączony friendly fire, co oznacza ranienie własnych kompanów! Ciekawym patentem jest fakt, iż po awansie na wyższy poziom doświadczenia, nie rozdajemy sobie punktów w odpowiednie kategorie natychmiast, lecz najpierw musimy zadzwonić do centrali i poinformować ich o tym fakcie. Dopiero wtedy przychodzi moment na rozdysponowanie posiadanych cyferek.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler