Wiedźmin 3: Dziki Gon - wrażenia z prezentacji rozgrywki (PC)
Kiedy ciągle podziwiałem możliwości grafików oraz silnika Red Engine 3, Geralt dotarł wreszcie do lokacji, w której rozpoczynała się główna część prezentacji. Była to wioska, nawiedzana przez dziwnego stwora. Co ciekawe, jedni go czcili, a inni nienawidzili. Bestia wykorzystywała sytuację, okazyjnie wpadając do wioski celem przygarnięcia jakiejś ofiary. Pierwsze, co należało zrobić, to dowiedzieć się ogólnie o co chodzi. Szybko wyszło na jaw, że mamy do czynienia z żyjącym w okolicznym lesie Leszym – dziwolągiem, czerpiącym swe siły z pobliskiej flory i fauny. Jakby tego było mało, aby go zniszczyć, trzeba najpierw znaleźć garść totemów, które go wzmacniają, oraz osobę, z którą związany jest energią życiową. Jeśli nie wykonamy tego drugiego zadania, Leszy, nawet gdy zostanie zabity, wcześniej czy później powróci do życia i zacznie ponownie gnębić mieszkańców. Zaczynamy więc dochodzenie. Próbujemy się dowiedzieć kto konkretnie może być z owym stworem związany. Mieszkańcy bardzo chętnie zaczynają wskazywać potencjalne ofiary, a my musimy zdecydować czy gdy znajdziemy właściwą, przekażemy jej tożsamość wieśniakom. Jeśli to zrobimy mogą ją, w końcu, zabić. My zresztą również jesteśmy w stanie to uczynić, albo po prostu przegnać owego człowieka, oddalając go wystarczająco daleko, by została przerwana więź między nim, a Leszym. W prezentacji gry, deweloper zdecydował się powiedzieć tubylcom. Ci natomiast w taki, czy inny sposób zajęli się osobą, którą upatrzył sobie stwór leśny, a my mogliśmy wkroczyć do jego dominium.
Okolica była mroczna, bardzo, bym rzekł. Przypominała las z Alana Wake’a. Na pewno wielu z Was grało i kojarzycie moment, gdy miało się stać coś złowrogiego. Ekran się przyciemniał, pojawiał się dziwny filtr, a drzewa i krzaki zaczynały się uginać pod wpływem wiatru. Podobnie jest w Wiedźminie 3, przy czym uważam, że efekt jest znacznie lepszy. Las, będący pod wpływem Leszygo, wygląda naprawdę posępnie, a żeby przywrócić go do normalnego stanu należy zniszczyć pobliski totem. Znalezienie go nie jest jednak proste. Do tego celu trzeba wykorzystać coś w rodzaju trybu detektywistycznego, przypominającego ten z Batmana. Ze specjalnego zestawienia stworów dowiadujemy się, że Leszy uwielbia kruki, a więc tam, gdzie jest coś z nim związanego, powinny przebywać czarne ptaszyska. Włączamy tryb detektywistyczny i szukamy – kruki „oznaczone” są innym kolorem i wystarczy iść w ich kierunku, a gdzieś w pobliżu miejsca, w którym przebywają winien znajdować się totem. Tak też czyni grający. Szybko dociera do totemu, niszczy go i powtarza tą czynność jeszcze dwa razy, albowiem totemów jest łącznie trzy. Po ich rozbiciu następuje walka właściwa – taktyczna, spokojna, bez chaotycznego wymachiwania mieczem. Wygląda bardzo dobrze i na pewno stanowi rozwinięcie tego, z czym mieliśmy do czynienia w dwójce. Leszy wreszcie ginie, a prezentacja się kończy. Wszyscy jakby lekko posmutnieli, ale, ale… wy nie odchodźcie, bo nie napisałem jeszcze kilku rzeczy.
Oprócz wspomnianej powyżej misji, w Wiedźmin 3 mieliśmy też możliwość zobaczenia jeszcze jednej potyczki, z dość rosłym stworem, zwanym Biesem. Bestia była dużo większa od Geralta, a ten musiał sobie z nią radzić robiąc uniki i starając się atakować tylko wtedy, gdy pozycja była dogodna. Co istotne, w bestiariuszu Geralt przeczytał wcześniej, że Bies jest podatny na ogień i dlatego regularnie częstował go znakiem Igni. Wtedy przeciwnik był wrażliwszy na normalne uderzenia i łatwiej było go wyeliminować. Tym razem jednak się nie udało. Nie ze względu na to, że główny bohater poległ, ale z powodu tego, że stwór po prostu czmychnął. Wiedział, że jest na skraju sił i postanowił ratować się ucieczką. Deweloperzy w tym momencie zaczęli chwalić sztuczną inteligencję, twierdząc, że będzie potrafiła nas zaskoczyć. Czy tak będzie, przekonamy się dopiero po premierze, ale na chwilę obecną wygląda to wyśmienicie. Co ciekawe, na zachowanie przeciwników wpływ będzie miała też pogoda oraz pora dnia. Taki wilkołak będzie istotnie niebezpieczniejszy podczas pełni, aniżeli w samym środku dnia. Konieczne będzie więc rozsądne dobieranie momentu polowania. Walka „na pałę” nie skończy się zbyt dobrze!
Na koniec zostawiłem sobie jeszcze oprawę wizualną. Wspominałem już, że świat wygląda genialnie, ale nie napomknąłem o tym, że równie dobrze prezentują się postaci, dialogi, animacje, efekty specjalne, muzyka, dźwięki itd. – nie sposób się do czegokolwiek przyczepić. Świetnie wyglądał las pod wpływami Leszygo, fantastycznie zrealizowano znak Igni, dynamiczne ruchy walczącego Geralta robią wrażenie prawdziwych, a scenki przerywnikowe opracowano z pełnym profesjonalizmem. Plotki głoszą, że budżet Wiedźmina 3 to około 100mln zł i po tym, co zobaczyłem, jestem w stanie w to uwierzyć. Szykuje się wyśmienity RPG i zagram w niego na pewno. Nie dlatego, że to dzieło Polaków, ale dlatego, że CD Projekt RED ma szansę pokazać całemu światu, że tak właśnie wygląda RPG z prawdziwego zdarzenia, a nie jak te popłuczyny, Dragon Age 2 zwane!
Wiedźmin 3 ma szansę pozamiatać w świecie gier RPG. Trzymam kciuki za CD Projekt RED, bo po tym, co zobaczyłem jestem bardziej nakręcony, niż kiedykolwiek. Szykuje się hit!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler