Zmiany w studiach Sony - kryzys czy normalny proces?
W studiach deweloperskich należących do Sony od jakiegoś czasu następuje sporo zmian. Ludzie są zastępowani, czasem odchodzą, a czasem są zwalniani.
bigboy177 @ 28.03.2014, 16:05
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!
Marcin "bigboy177" Trela
ps3, psv, ps4
W studiach deweloperskich należących do Sony od jakiegoś czasu następuje sporo zmian. Ludzie są zastępowani, czasem odchodzą, a czasem są zwalniani. Ze względu na ciągle zmieniający się kształt branży, tego typu przetasowania są bardzo częste. Ale czy nie ma w nich drugiego dna? Czy w korporacji nie dzieje się coś złego? Coś, co zagraża przyszłości marki PlayStation? Według niejakiego Pete'a Dodd'a nie mamy się czego obawiać.
Kim jest Pete? To osoba posiadająca jakieś konkretne wtyki w firmie Sony. Jest on odpowiedzialny za wiele przecieków, mnóstwo sprawdzonych plotek oraz oficjalne doniesienia branżowe. Jego wpisy można bardzo często przeczytać na łamach portalu NeoGAF, na którym zresztą i tym razem zabrał głos, serwując czytelnikom nieco "konkretów" na temat sytuacji w szeregach japońskiego giganta. Napisałem "konkretów", bo przecież nigdy nie mamy pewności, że informacje, które czytamy są potwierdzone. Mogą to być najzwyklejsze plotki. Ale zaczynajmy.
Na pierwszy ogień idą twórcy serii God of War, czyli studio Sony Santa Monica, w którym niedawno doszło do zwolnień.
"Stig i jego ekipa wydała prawie 100 milionów dolarów na grę, która nie przeszła żadnego testu jakości. Ona po prostu ssała. Wywalili ją i wielu ludzi w nią zaangażowanych. Zaoferowali Stigowi miejsce w projekcie Barloga - ale on nie chciał przejść z dyrektora gry do czegoś niższego, więc zrezygnował" - napisał Dodd. "To ma sens, prawda? Do dupy gra, zmarnowane pieniądze, zwolnieni ludzie, głównodowodzący odchodzi ze względu na ego? To ma sens, naprawdę".
A czym był tajemniczy projekt, o którym mowa? Ano rzekomo była to jakaś gra w klimatach sci-fi, o czym więcej przeczytać możecie w tym miejscu.
Kolejny poruszony przez Dodda temat to zmiany kadrowe w Naughty Dog. Ze studia najpierw odeszła bowiem Amy Hennig, a dzisiaj pisaliśmy też o niejakim Justinie Richmondzie.
"Amy Hennig miała odmienne zdanie, jeśli chodzi o kierunek, jaki powinno obrać UC4. Odezwało się ego, a ona odeszła. Jest szczęśliwa, uczyni inne studio wiele lepszym kiedy do niego trafi. Justin Richmond, sojusznik Hennig, otrzymuje ofertę, której nie może powiedzieć nie, od Riot. Odchodzi".
"Takie rzeczy się dzieją. Naughty Dog przetrwa. UC4 nadal będzie świetne. Riot będzie lepsze po zgarnięciu Richmonda, a ktokolwiek dostanie Hennig też nie będzie narzekał. Świat się nie zawali".
Następny fragment wypowiedzi Dodda dotyczy studia Guerrilla Cambridge odpowiedzialnego m.in. za Killzone Najemnik. Ekipa "pracuje nad nową grą dla PS Vita, która jest do kitu i się nie sprzeda. Odchudzili się nieco, aby przygotować kolejny projekt. Ponownie - to nic nowego. Takie rzeczy ciągle się dzieją".
Na koniec jeszcze zawirowania związane z DriveClub, które, według Dodda, pochłonęło mnóstwo pieniędzy, a nadal nie spełnia wymagań narzuconych przez Sony.
"Dyrektor DriveClub nie dostarcza gry na czas. Dostaje więcej czasu bo gra wymaga dodatkowej pracy. Zostaje zastąpiony. Wy byście go nie zastąpili? Nie wywalilibyście projektu Stiga, który kosztował prawie 100 milionów i nie był grywalny? Prawdę mówiąc, powinni to zrobić dwa lata temu. Pozwolili temu pójść zbyt daleko, bo wierzyli w niego po God of War III".
"Wszystko to dzieje się przez zakończeniem roku fiskalnego. Czy Sony przycina niepotrzebny tłuszczyk? Oczywiście. Sony Corporation nie radzi sobie zbyt dobrze. Starają się więc nieco zacisnąć pasa. Wielu ludzi niepotrzebnie doszukuje się rewelacji tam, gdzie ich nie ma. Hennig/Richmond to różnice w opinii oraz ego. Stig to zmarnowane pieniądze i czas. Col Rogers (DriveClub) to problemy z dostarczeniem gry. Jeśli rozważysz wszystko z osobna, to mają one sens, a kiedy je połączysz to zaczynają się teorie spiskowe".
Teorie spiskowe, których wcale być nie musi. Nawet odejście jednego z szefów Sony nie ma nic do stanu finansowego korporacji i zeszło się po prostu w czasie z innymi zmianami. Mowa tutaj o Jacku Trettonie, który zrezygnował ze swojego stanowiska szefa amerykańskiego oddziału korporacji.
"Jack Tretton to wyłącznie pieniądze i brak potencjału do awansu. Zarobi więcej pieniędzy i będzie miał więcej władzy gdzieś indziej - coś, czego Sony nie mogło mu zaoferować. Tak to jest. To samo jest w przypadku ludzi od Xboksa. Ciągle są zmiany. Ktoś odchodzi. Tak to jest".
Czyli nie ma co doszukiwać się sensacji, wszystko ma swoje wyjaśnienie i, co ciekawe, najczęściej jest ono związane z bardzo trywialnymi rzeczami. Nic, co dzieje się w Sony nie jest nowością. Zawsze były zmiany kadrowe, a Stig i studio Santa Monica to według Dodda idealny przykład tego, jak łatwo można przetrwonić kasę i nie mieć wyjaśnienia na to, gdzie ona poszła.
"Słyszałem o wielu kwotach od 75 do 90 milionów na grę Stiga. Napisałem prawie 100 milionów ponieważ obie sumy są blisko tej kwoty. Zaczynali grę od zera trzy razy! I za każdym razem ssała! Całe to pieprzenie, że była zbyt podobna do Destiny to zwykła bzdura. Była bardziej jak Dead Space - miała klimat horroru - a nie jak Destiny. To zwykła zasłona dymna aby uratować Stiga. Aby uratować samych siebie, uratować twarz, bo wydali przecież tonę pieniędzy".
Nim pozwolę kontynuować Doddowi przypomnę, że mowa o tej grze.
"Zaczęli projektować zanim do sklepów trafiło GoW 3. Kiedy GoW 3 zadebiutowało przeskoczyli do Darkside. Nie musieli się obawiać o tryb sieciowy, o DLC, ani inne bzdury. Przeskoczyli natychmiast do kolejnego projektu. Gra wstępnie zadebiutować miała w tym roku. Ale od kilku lat było wiadomo, że to nie nastąpi... właśnie dlatego jest dziura w jesiennych premierach. Na szczęście DriveClub powinno lekko ją wypełnić".
Czyli wychodzi na to, że premiera DriveClub nie nastąpi wcześniej niż z końcem bieżącego roku? Tego niestety Dodd nie wyjaśnia. Kontynuuje natomiast swoją opowieść na temat tego, co Sony robi, aby poprawić swoje wyniki finansowe.
"Są powody dla których Sony straciło mnóstwo kasy w czasach PS3. Próbują nie powtarzać tych samych błędów. Zwolnienia są do kitu. Współczuję ludziom z SSM oraz wszystkim innym. Ale Sony musi bardziej wszystkiego pilnować, jeśli chcą zarabiać. Nie mogą pozwolić na to, aby ekipy się byczyły latami i nie miały nic do pokazania. Dlatego całkowicie zrestrukturyzowali Japan Studio. Oni mieli dziesiątki gier, które zmierzały donikąd. Dlatego zamknięto Zipper. MAG, choć świetne - były drogą porażką. Socom 4 było drogą porażką. Zamknęli ich".
"Teraz zaciskają pasa ekipom, które nie robią gier. To ssie - ale to ma sens. Oddział PlayStation jest mocny obecnie. PS3 wreszcie zarabia pieniądze, a PS4 zaczęło najlepiej w historii konsol - oni korygują błędy, przez które tracą pieniądze, błędy poprzedniej generacji. Nie mówię, że powinniśmy zrobić imprezę - ale to są sprawy, którymi muszą się zająć".
"Brak gry Stiga spowodował ogromną dziurę w ich kalendarzu premier. Opóźnienia DriveClub to powód do zmartwień posiadaczy PS4. Czas, kiedy się to dzieje jest naprawdę zwariowany. Sony Corporation ma duże problemy i muszą się z nimi uporać. Nie jest tam wesoło, ale też nie ma końca świata. To są oddzielne wydarzenia, które miały miejsce z bardzo logicznych powodów, jeśli spojrzysz na nie indywidualnie".
Jeśli powyższe informacje mają potwierdzenie w rzeczywistości, to faktycznie nie mamy się co doszukiwać sensacji. Oby tak właśnie było, bo niczym dobrym nie są branżowe zwolnienia. Restrukturyzacje i wyrzucanie projektów, na które zmarnowano kasę jestem w stanie zrozumieć.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler