Studio LucasArts nie mogło tworzyć gier ze świata Gwiezdnych Wojen?
Trzeba przyznać, że dowiedzieliśmy się bardzo kuriozalnej rzeczy. Byli deweloperzy ze studia LucasArts postanowili opowiedzieć nieco o swoim byłym pracodawcy podczas imprezy GDC 2014, a z wypowiedzi wynika dość nietypowy obraz.
bigboy177 @ 21.03.2014, 17:54
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!
Marcin "bigboy177" Trela
pc, ps3, xbox 360, wiiu, ps4, xbox one
Trzeba przyznać, że dowiedzieliśmy się bardzo kuriozalnej rzeczy. Byli deweloperzy ze studia LucasArts postanowili opowiedzieć nieco o swoim byłym pracodawcy podczas imprezy GDC 2014, a z wypowiedzi wynika dość nietypowy obraz. Studio z bezpośrednim dostępem do marki Gwiezdnych Wojen, miało zakazane tworzenie gier do niej nawiązujących. Dlaczego? Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Nie inaczej było w tym przypadku.
"Nie mogliśmy z początku dotykać żadnych marek należących do LucasFilm, które traktowane były jak pewna kasa. Mogli licencjonować na zewnątrz, a my musieliśmy wymyślać własne rzeczy" - powiedział redakcji portalu Polygon jeden z deweloperów, David Fox. Inny pracownik dodał:
"Od razu powiedziano nam, że nie możemy robić żadnych gier z serii Gwiezdnych Wojen. Byłem naprawdę niezadowolony. Dołączyłem do studia, bo chciałem być w Gwiezdnych Wojnach i [robiąc gry] chciałem spełnić swoje założenia".
Swoje trzy grosze dorzuca następny deweloper, Steve Arnold, wspierając Foxa, ale jednocześnie broniąc korporacji. Jak się bowiem okazuje, prócz kilku ograniczeń, twórcy mogli wymyślać cokolwiek przyszło im do głowy, co w opinii Arnolda było bardzo pozytywne.
"Jedną z największych zalet było to, że nie pracowaliśmy nad Gwiezdnymi Wojnami. Mieliśmy markę, mieliśmy opinię i Gwiezdne Wojny, ale nie musieliśmy się ograniczać do tego uniwersum. Byliśmy grupą, która istniała w super kreatywnej, technologicznie rozwiniętej firmie i mogliśmy robić własne kreacje".
"Byliśmy jedyną grupą w firmie, prócz George'a, która mogła wymyślać nowe opowieści, a następnie nazywać je Lucasfilm. To dawało nam sporo swobody i elastyczności, ale także było wyzwaniem. Myślę, że w jakiś sposób nam to pomogło".
Teza dość kontrowersyjna i niekoniecznie trzeba się z nią zgadzać. Mimo to, kolejny deweloper, Chip Morningstar, zgadza się z tym, co powiedział przedmówca.
"Wszystkie inne ekipy, choć kreatywne, były zmuszone do robienia tego, co chciał George".
Poniekąd ma rację, ale szczerze mówiąc, chciałbym zobaczyć więcej gier z serii Gwiezdnych Wojen, a ze względu na nietypową politykę korporacji, tylko inne, zewnętrzne studia, mogły pracować w tym uniwersum. Musiały tylko wykupić licencję na korzystanie z niego.
"Jedną z zasad było nie robić niczego za pieniądze firmy. Musieliśmy namówić kogoś innego, aby zapłacił" - kontynuuje Morningstar. "Ludzie do nas przychodzili, chcieli choćby dotknąć chwały, jaką były Gwiezdne Wojny. Korporacje witały u nas bezustannie. Ludzie w grupie wymyślali jakieś pomysły. Steve miał je skatalogowane, a kiedy ktoś się zjawił, Steve wyciągał kilka koncepcji i próbował coś sprzedać, proponując aby sfinansowali deweloping".
Co ciekawe, nowy właściciel marki, Disney, planuje chyba postępować podobnie. Tzn. korporacja sama nie będzie pracować nad grami, a zamiast tego licencjonować będzie możliwość wykorzystania uniwersum. Już teraz tak się dzieje, wszak w najbliższym czasie, gry o rycerzach Jedi stworzą studia Electronic Arts. To oni zakupili bowiem licencję.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler