Niezależni twórcy ciągle negatywnie nastawieni do Microsoftu i Xbox One
Koncern Microsoft może i zmienił nastawienie w kwestii zabezpieczeń konsoli Xbox One i gier używanych, co jest jak najbardziej na plus.
zvarownik @ 21.06.2013, 07:54
Kamil "zvarownik" Zwijacz
xbox 360, xbox one
Koncern Microsoft może i zmienił nastawienie w kwestii zabezpieczeń konsoli Xbox One i gier używanych, co jest jak najbardziej na plus. Jednak sytuacja niezależnych twórców nie uległa przez to zmianie i zaczynają oni coraz odważniej i negatywnie wypowiadać się nie tylko o samym urządzeniu, ale i o firmie.
Phil Fish, twórca Fez, który przeszedł przez prawdziwe piekło produkcyjne (polecam obejrzeć film Indie Game: The Movie), a później został dobity opłatami za patche do swojej gry (na które nie było go po prostu stać), wypowiedział się, w rozmowie z serwisem Polygon, o współpracy z gigantem z Redmond.
"To nic dla mnie nie zmienia. Nie zmienili swojej polityki anty-indie. (...) Wydaje się, że PS4 podąża dobrą drogą. Ciężko stwierdzić jak się to rozwinie, ale obecnie wszystko wydaje się być na swoim miejscu. To dziwne stwierdzenie w przypadku gigantycznej korporacji, ale w Sony pracuje garstka osób, którzy starają się robić dobre rzeczy. (...) Microsoft pokazał, że nie chcą takich jak ja na swojej platformie. Nie mogę się nawet sam wydawać, a na PS4 nie ma z tym problemu. To takie proste. Microsoft nie pozwala mi robić gier na swoje platformy, a Sony tak." - powiedział Fish.
Przy okazji potwierdził, że druga część Fez nie ukaże się ani na Xboksie 360, ani na Xbox One, co jasno sugeruje w jakie platformy tym razem celuje ceniony deweloper (PS4, PC, może Vita).
Jedną z fajniejszych gier bieżącego roku jest Skulls of the Shogun, szalona strategia autorstwa studia 17-BIT, które podpisało z Microsoftem umowę na wyłączność (Xbox Live, Windows 8 i Windows Phone). Borut Pfeifer z firmy Plush Apocalypse Productions, która pomagała przy pracach nad tym projektem, stwierdził, że ta umowa jest jak "podpisanie paktu z diabłem".
Studio podczas projektowania gry, w której wszystkie wersje współpracują ze sobą, napotkało na różne problemy, ze względu na to, że urządzenia mobilne oparte na nowym Windowsie, powodowały jakieś tam problemy. Podpisując umowę z Microsoftem mieli nadzieję, że firma sfinansuje rozwiązywanie takich "atrakcji", w końcu do biednych nie należy, jednak rzeczywistość okazała się nieco inna.
"Myśleliśmy, że Microsoft stać na takie rzeczy, jednak z powodu ich popieprzonych reguł, nie mogli tego robić (w sensie płacić - dop.red.). Byliśmy przez nich częściowo finansowani, ale i tak musieliśmy wziąć pożyczkę, by utrzymać płynność finansową. (...) Ludzie mówią, że Microsoft jest zły. Nie bronię ich, ale to jest niezasłużony komplement. By być złym trzeba mieć wizję, komunikację, wykonanie... żadna z tych rzeczy nie opisuje Microsoft Studios. (...) Trochę źle się czuję mówiąc to, bo byli tam ludzie, którzy ciężko pracowali i starali się w naszym imieniu, jednak w tym samym czasie systematycznie pojawiały się problemy w funkcjonowaniu tej dywizji."
Jeżeli myślicie, że na tym koniec narzekań, to źle myślicie, bo swoje trzy grosze dorzucił także Brian Provinciano, twórca bardzo fajnej, multiplatformowej gry Retro City Rampage. W wywiadzie dla serwisu Penny Arcade, stwierdził, że:
"Microsoft Studios wymaga przynajmniej minimalnej czasowej ekskluzywności, więc nie możesz w dniu premiery wypuścić gry na inne urządzenia. Oni chcą być ostatecznym wydawcą. Chcę wydawać na wszystkich platformach, nawet na tych, na których można to zrobić samemu (robią tak np. w przypadku PC - dop-red.). Krótko mówiąc, chcąc wydać u nich, na ich platformie, wychodzi na to, że zabierają później swoją działkę także z innych maszyn, na których gra się ukaże. Tylko dlatego, że wydałeś grę na Xboksie."
Ostatnio taka sytuacja miała miejsce chociażby z Dust: An Elysian Tail, które niedawno ukazało się na komputerach PC, oczywiście pod banderą Microsoftu (bo studio Humble Hearts skorzystało z "pomocy" firmy na X360).
Fajnie, że Microsoft zrezygnował z durnych zabezpieczeń, ale fajniej by było, gdyby umożliwił normalną egzystencję niezależnym twórcom. Myślę, że w końcu i w tym przypadku zmienią zdanie. Jak nie, to stracą szansę na współpracę z wieloma genialnymi twórcami gier wideo i prawdopodobnie część klientów.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler