Fahrenheit (PC)

ObserwujMam (172)Gram (21)Ukończone (84)Kupię (9)

Recenzja gracza - Fahrenheit (PC)


sebogothic @ 22:59 26.06.2013
"sebogothic"

Zatwardziali pecetowcy, którzy z utęsknieniem patrzą na takie gry jak "Heavy Rain" czy "Beyond: Two Souls" mogą zasmakować ich przodka z 2004 roku. "Fahrenheit" możne nie robi takiego wrażenia jak dwie wcześniej wspomniane gry, jest jednak jedyną szansą by gracze nie posiadający PS3 mogli zobaczyć "z czym się je" gry Quantic Dream. "Omikron: The Nomad Soul" nie liczę, bo chociaż nie grałem to z tego co słyszałem to jest raczej tradycyjna gra, a nie filmogra z których obecnie znany jest David Cage.



Historia zaczyna się od mocnego akcentu - niezwykle brutalnego morderstwa, które wykonuje główny bohater będąc w jakimś transie. Po tym jak odzyskuje świadomość przejmujemy nad nim kontrolę i pierwsze co musimy zrobić to zatrzeć ślady zbrodni i zbiec z restauracji w której nasz bohater przebywa. A to naturalnie wszystko pod presją czasu. Już w pierwszej scenie Fahrenheit pokazuje wszystko co ma najlepsze, a gracz ma wrażenie, że ogląda świetny psychologiczny thriller, ba! Nie tylko ogląda, ale też w nim aktywnie uczestniczy podejmując decyzje, które mogę mieć wpływ na losy Lucasa. Oprócz Lucasa Kane'a, który musi udowodnić swoją niewinność, mamy okazję wcielić się w dwoje ścigających go ludzi z FBI: Carlę i Tylera. Każdy z bohaterów ma swoje słabości i problemy z którymi musi się zmagać w ciągu gry. Wcielając się zarówno w zwierzynę łowną, jak i myśliwych, mamy okazję poznać obie strony medalu, przez co obserwuje się ich losy z zapartym tchem. Fabuła jest intrygująca i przykuwa do gry z niesamowitą mocą. Do czasu. Od pewnego momentu historia staje się coraz to bardziej przekombinowana i wplatane są nowe wątki (jak choćby A.I.), które psują świetny klimat. Szkoda też, że końcówka jest rodem z Matrixa, a na usta ciśnie się wielkie: WTF?!. Naprawdę można by to rozwiązać znacznie lepiej. Zresztą Heavy Rainem, David Cage udowodnił, że końcówki to nie ich najmocniejsza strona. W Heavy Rain pozostało kilka niejasności i niewyjaśnionych wątków, choć nie wpłynęło to AŻ tak na odbiór całości jak w Fahrenheicie.

O wyjątkowości gry stanowi także niecodzienne sterowanie, które opiera się na QTE, bądź odpowiednim manewrowaniem myszą. Dość szybko idzie się do tego przyzwyczaić. Poszczególne sekwencje są zróżnicowane i przypominają grę przygodową: raz jako Lucas zacieramy miejsce przestępstwa, później jako Carla i Tyler badamy to miejsce zbrodnie. Są też etapy w których porównujemy zdobyte dowody by znaleźć jakiś trop, ale są momenty w których możemy nieco odetchnąć od ciężkiego klimatu zbrodni.


Oprawa graficzna znacznie się już zestarzała, jednak nie przeszkadza w odbiorze gry. Zaś audio to najwyższa półka. Muzyka Angelo Badalamentiego jest niezwykle mroczna, świetnie ilustrując ogólny klimat gry. Znalazło się miejsce na kilka licencjonowanych kawałków, które możemy usłyszeć w radiu. Jest kilka kawałków zespołu Theory of a Deadman z albumu Gasoline, bardzo mnie też urzekł utwór Sandpaper Kisses w wykonaniu Martiny Topley-Bird. Niezwykle sugestywna piosenka z niezwykłą mocą zapadająca w pamięć. Głosy bohaterów dobrane zostały bardzo dobrze.

Zatem, jeśli ktoś ma chrapkę na grę w stylu Heavy Rain, a nie grał jeszcze w Fahrenheita, z czystym sumieniem mogę mu go polecić. Gra zapewnia kilkanaście godzin świetnej zabawy, chociaż, jak już wspomniałem, końcówka może rozczarowywać.

oceny graczy
Dobra Grafika:
Naturalnym jest, że gra się postarzała, jednak oprawa graficzna nie psuje ogólnego odbioru gry.
Świetny Dźwięk:
Do dźwięku nie mogę się przyczepić. Ścieżka dźwiękowa jest fenomenalna, a angielski dubbing świetny.
Dobra Grywalność:
Fabuła przykuwa do ekranu na długie godziny. Szkoda, że końcówka jest nieco przekombinowana i zaprzepaszcza spory potencjał gry po genialnym wręcz początku.
Werdykt - Świetna gra!
Screeny z Fahrenheit (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?