Sęk w tym, że w Paradise Lost jest ich strasznie mało, a te występujące w większości nie stanowią żadnej zachęty. Na palcach jednej ręki policzę te, które wprowadziły coś z elementów zaintrygowania i zaciekawienia, jednak spora część nie jest tak naprawdę związana z interesującymi nas wydarzeniami. Na szczęście sytuacja nieco poprawia się w końcówce, gdy dochodzi do tego wszystkiego element pewnego kultu (no i coraz więcej kart jest przed nami odkrywanych) co pozwala dobrnąć do finału przygody Szymka.
Na koniec zostawiłem sobie kwestie techniczne i problemy związane z wersją, którą miałem przyjemność testować. Tutaj sprawę stawiam niejednoznacznie z uwagi na to, że tytuł czeka jeszcze popularny “day 1 patch”, który prawdopodobnie wprowadzi sporo poprawek. Jednak gwoli obowiązku wymienię tylko, że Paradise Lost na Xboksie Series X (choć wersja gry dedykowana jest oryginalnemu Xboksowi One) przed premierą działało… prawdę mówiąc: średnio. Sporadyczne spadki klatek na sekundę, zacinający się interfejs (albo opcje, które w ogóle się nie zapisywały), a w dwóch przedostatnich ciemnych lokacjach dosłownie zerowa widoczność. Gra miała dziwny problem z ustawieniem gamma, przez co wiele mroczniejszych przejść i zaciemnionych korytarzy pokonywałem dosłownie “na czuja”. Były też problemy z doczytywaniem tekstur - pojawiały się one w wyższej rozdzielczości przed naszymi oczami.
Osobiście czuję się zawiedziony. Pokładałem w Paradise Lost dużo (jak widać za dużo) nadziei, myśląc, że oto czeka mnie fantastyczna przygoda w alternatywnej i ekstremalnie mnie interesującej historii. Finalnie zaś okazało się, że zabrakło “środka” - całość wyglądała na to, że starano się maksymalnie dopracować “opakowanie”, czyli oprawę wizualną, dokończyć lokacje, a kompletnie zapomniano o zawartości. Rozgrywka nie wymaga od nas niczego specjalnego, dodatkowe dokumenty lub zdjęcia uzupełniające fabułę z rzadka tylko przykuwają uwagę, a dodatkowo tytuł trapi kilka nieprzemyślanych decyzji projektowych.
Bardzo pozytywnie jednak wybija się historia, w której (mimo dość niskiej oceny ogólnej gry) są intrygujące wątki historyczne i mitologiczne, a w tle majaczą elementy słowiańskiego folkloru. Kompozycja niby skazana na niepowodzenie, moim zdaniem obroniła się chociaż w części. Finał, choć przewidywalny (tak od połowy gry), okazał się również dość ciekawy. Mimo wszystko jednak wiążę z warszawskim PolyAmorous nadzieje na przyszłość, bowiem - mimo tymczasowo kiepskiego stanu pacjenta - rokowania są dobre!
Słaba |
Grafika: Lokacje przyciągają uwagę, są naprawdę fajnie zrealizowane. Z drugiej strony, gra cierpi na problemy techniczne związane z aspektami wizualnymi, co odejmuje jej jakości. |
Okropny |
Dźwięk: Ze smutkiem mówię, że ścieżka dźwiękowa tutaj nie istnieje - pusty bunkier zwiedzamy przez większość czasu przy akompaniamencie własnych kroków i sapnięć. |
Słaba |
Grywalność: Oprócz zwiedzania dzieł projektantów lokacji Paradise Lost broni się jeszcze tylko historią, która nie wypada tak najgorzej. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Idea przyświecająca grze kupiła mnie od pierwszych zapowiedzi. Niestety, gameplay nie dowiózł. |
Słaba |
Interakcja i fizyka: W Paradise Lost nie ma interakcji zachęcających do zwiedzania pustego bunkra. Ani łamigłówek, ani ciekawych dokumentów, listów, wspomnień żyjących tu mieszkańców itd. |
Słowo na koniec: Paradise Lost od PolyAmorous okazało się sporym niewypałem. Liczę jednak, że błędy popełnione przy produkcji gry pozwolą deweloperom na stworzenie jeszcze lepszych, nowych tytułów. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler