Paradise Lost (XBOX One)

ObserwujMam (1)Gram (0)Ukończone (1)Kupię (0)

Paradise Lost (XBOX One) - recenzja gry


@ 24.03.2021, 15:47
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨‍💻

Zabawę zaczynamy podobnie jak w większości tego typu gier - zaraz po wprowadzającym intrze wrzuceni zostajemy do początkowej lokacji. Idziemy, idziemy, idziemy... i to jest clou Paradise Lost. Nawet eksploracyjna przygodówka powinna czasem - ba, nawet ciut częściej - uraczyć gracza jakąś łamigłówką, zagadką środowiskową, zaintrygować oskryptowanym fragmentem, cokolwiek. Tutaj towarzyszy nam jedynie penetrująca wnętrzności cisza i okazjonalne sapnięcie głównego bohatera!

Przez blisko pięć godzin nie trafiłem na żadną interakcję, w trakcie której gra kazałaby mi np. znaleźć jakiś dokument z tajemniczym kodem i rozszyfrować go z uwagi na odblokowanie drzwi prowadzących do nowego pomieszczenia. Dwa razy zaś musiałem znaleźć przedmiot zlokalizowany w tym samym pomieszczeniu. Jedyną ideą przyświecającą grze PolyAmorous, odniosłem takie wrażenie, jest po prostu łażenie po pustym bunkrze i podziwianie widoczków (co zresztą podkreślają specjalne miejsca na interakcję przy balustradach).

Nawet nie byłbym skłonny tego krytykować, o ile byłoby to jakoś zgrabnie zapakowane i sprzedane graczowi pod dowolnym płaszczykiem. Problem jest jednak zasadniczy: klimat. A właściwie jego brak (tudzież miałkość). Bo o ile lokacje bywają naprawdę urodziwe, wykonane na poły art-deco, na poły z drugowojennym sznytem (ogólna “betonoza”, bo to w końcu bunkier), o tyle zwiedzamy je wyłącznie w rytmie własnych kroków. Co prawda są momenty, kiedy zaczynają nam przygrywać czy to klawisze, czy skrzypce, ale niezwykle zaskoczył mnie fakt, że przez 80% rozgrywki słyszymy albo tupot własnych stóp, albo katastrofalne dialogi Szymona i Ewy. A przecież takie lokacje aż proszą się o dużo rzewnej muzyki, jazzowych klimatów.

Jestem w stanie zrozumieć fakt, że Paradise Lost nie dysponowało dużym budżetem: jasne, to relatywnie niewielka gra, start dla dewelopera. Chętnie przymknąłbym oko na jakość napisanych kwestii dla postaci, nikt przecież nie zatrudniłby hollywoodzkiego scenarzysty. Jednak kto wpadł na pomysł, żeby zrobić dialogi po angielsku (jesteśmy nota bene na terenie III Rzeszy, która okupuje polską ludność cywilną), wtrącając w niektóre linie polskie słowa - tego już pojąc nie potrafię. Abstrahując od tego, że postacie mówią z bardzo silnym polskim akcentem; śmiem przypuszczać, że oboje są narodowości polskiej, co tylko potęguje dysonans poznawczy podczas słuchania konwersacji pomiędzy nimi.

Kolejny problem jest dużo większego kalibru: nie ma tu nic do roboty! Wspomniałem wyżej o braku łamigłówek, które pomogłyby rozgrywce. Jednak w tym przypadku chodzi mi o podstawowe elementy pozwalające jakoś zdynamizować zabawę, nadać jej choć powierzchownego celu: dokumenty, pisma, listy. Eksploracja to w końcu odkrywanie świata przedstawionego. Robimy to głównie dzięki pomocy właśnie skrawków papieru, wspomnień innych postaci żyjących w danym miejscu przed naszą wyprawą.


Screeny z Paradise Lost (XBOX One)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudospetrucci109   @   20:13, 24.03.2021
Szkoda. Też zaciekawiły mnie zapowiedzi tej gry... Może będzie kiedyś za free na Epicu 😅