Duża w tym rola świetnych, niebanalnych postaci niezależnych i ciętych, napisanych z charakterem, dialogów. Pod tym względem Cyberpunka chce się bardziej oglądać, niż w niego grać. Jeśli macie zamiar przebiec tylko po wątku głównym, to ukończycie go w 15-20 godzin. Jednak to zadania poboczne skrywają, powiem bez ogródek, dużo więcej bardziej zróżnicowanej zawartości. Mam tu na myśli nie tylko zróżnicowane questy, ale przede wszystkim dodatkowe wątki oraz nieznanych lub nie do końca wyeksponowanych NPC-ów.
Jednak tytuł ten nie samą historią - choć to jest jego niewątpliwie mocna strona - stoi. Cyberpunk 2077 to cRPG akcji w otwartym świecie, zatem mamy tutaj pełnowymiarowy rozwój bohatera, włączając w to nie tylko klasyczne umiejętności zorganizowane w drzewka rozwoju, ale również wszczepy do naszego organizmu. Oprócz poziomów doświadczenia, V zdobywa również punkty reputacji, które pozwalają mu pozyskiwać kolejne - teoretycznie coraz trudniejsze i lepiej płatne - zlecenia od fixerów.
Same umiejętności podzielone zostały na pięć podstawowych kategorii: budowa ciała, zręczność, opanowanie, umiejętności techniczne i inteligencja. Każda z nich przydaje się do czegoś innego. W środku zaś mamy jeszcze co najmniej po jednym rozgałęzieniu (a czasami dwa), co daje naprawdę sporą dowolność w konfiguracji i rozwoju naszego bohatera. Najważniejsze jednak jest to, że kolejne skille odblokowujemy dzięki faktycznemu korzystaniu z danych umiejętności. Skradając się i ogłuszając oponentów podnosimy osobne statystki, które następnie pozwalają na wykupowanie kolejnych perków z segmentu „opanowanie”; strzelanie karabinami to już inna kategoria, podobnie jak broń krótka czy biała, itd. Dochodzi oczywiście korzystanie z tzw. haków, niezależnie od tego, czy podejmujemy się przejścia gry jako tzw. netrunner, czy też nie. Rozwój protagonisty jest całkiem rozbudowany i skomplikowany, a jednocześnie - przy całej swojej złożoności - przemyślany.
Wbrew pozorom, Cyberpunk 2077 próbuje zbliżyć się pod względem gameplayu do osławionego już Deus Eksa od studia Eidos. Deus Ex: Bunt Ludzkości i Rozłam Ludzkości pokazały, jak projektować rozgrywkę i poziomy, by umożliwić graczowi swobodę wyboru w sposobie, jaki chce przejść grę - zarówno skradając się i przegadując postacie, unikając np. potyczek z bossami, jak i w wariancie „na Rambo”. I choć wydaje mi się, że pod tym względem dzieło CD Projekt RED jednak odstaje (zwłaszcza w kontekście designu miejscówek), to i tak jest lepiej, niż zakładałem przed premierą. O ile można spróbować wymigać się od starć z bossami (choć nie zawsze), o tyle nie ma innej możliwości, jak wyeliminowanie ich w sposób fizyczny tj. nawet grając jako „ninja-haker” na podorędziu musimy mieć odpowiednio silne giwery, by sprostać oponentom.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler