
Mafia II nie zasługiwała na lepszy remaster. Zasługiwała na lepszy los. Niestety przez fakt, że tytuł przegrał już w 2010 roku przez agresywną politykę wydawcy w stosunku do założeń deweloperów i dziwne cięcia rozgrywki oraz fabuły, to niczego – oprócz odkręcenia tego galimatiasu – nie dało się zrobić. Zostawmy więc rozdział pt. Vito Scaletta z tym, co zostało nam dostarczone przez studio D3T Ltd. w Mafia II: Definitive Edition i niech życie toczy się dalej.
Żebym nie został opacznie zrozumiany, ponieważ wstęp nabrał pompatycznego charakteru. Remaster Mafii II to po prostu lepsze tekstury, wyraźniejsza rozdzielczość, poprawione światło i niektóre efekty cząsteczkowe. Not great, not terrible – cytując znaną już wypowiedź Anatolija Diatłowa z serialu Czarnobyl.
Zbędę milczeniem wysyp newsów oraz artykułów na temat licznym błędów, które ponoć w grze były – takich jak glitche graficzne, blokujące się auta, postacie wypadające poza mapę itd. – ponieważ żaden z nich nie zdążył mnie spotkać. To zaś, co faktycznie zastałem w przeciągu moich 12 i pół godziny potrzebnych na skończenie kampanii fabularnej (na najwyższym poziomie trudności!), to niekiedy zawieszająca się muzyka z przerywników filmowych (grała już po ich skończeniu), a także okazjonalne nagłe pojawianie się elementów otoczenia (zwłaszcza roślinności).
Pominę też kwestię nadmiernych oczekiwań. Co prawda i mnie przez chwilę uderzyło to, że skoro „jedynka” zostanie poddana liftingowi totalnemu, to dlaczego by nie przywrócić „dwójki” do stanu z pierwotnych koncepcji – zwłaszcza, że cięcia były dość szeroko komentowane. Że zostanie uzupełniona elementami, których pozbyto się przed premierą (m.in. kluczowe dla fabuły epilogi, aktywności poboczne w postaci fuch, pozwolenie na broń i związane z tym obostrzenia). Czar szybko prysł po ujrzeniu zwiastuna.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler