Star Wars Jedi: Upadły Zakon (XBOX One)

ObserwujMam (2)Gram (1)Ukończone (2)Kupię (0)

Star Wars Jedi: Upadły Zakon (XBOX One) - recenzja gry


@ 30.11.2019, 00:33
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

W miarę postępów pozyskujemy oczywiście nowe skille, a wśród nich charakterystyczne dla rycerzy Jedi pchnięcie, tudzież przyciągnięcie. Dzięki nim możemy np. zniszczyć skruszoną ścianę albo pochwycić jakąś linę lub kabel i wykonać skok niczym tarzan lub uruchomić urządzenie nieposiadające zasilania. Umiejętności głównego bohatera skonstruowano tak, aby każda z nich otwierała nam dojście do czegoś nowego. Praktycznie dopiero pod sam koniec gry jesteśmy na tyle zaawansowani, że możemy wejść wszędzie i otworzyć każde możliwe przejście. To kolejny ważny element miejscówek. Wiele skrywanych przez nie sekretów damy radę odkryć dopiero w trakcie drugiej lub trzeciej wizyty. Większość jest początkowo niedostępnych.

Skoro o umiejętnościach mowa, wspomnieć trzeba o tym, że na potrzeby gry deweloperzy przygotowali specjalne drzewko, za pomocą którego odblokowujemy dodatkowe skille. Czasem chodzi o więcej punktów życia, tudzież wyższe zasoby mocy. Ale są też całkiem nowe kombinacje ciosów i wzmocnione wersje ikonicznych zdolności. Dla przykładu, początkowo jesteśmy w stanie przyciągać do siebie tylko niewielkie obiekty, ale z czasem bez problemów przyciągamy nawet większe grupy przeciwników, wybijając ich wszystkich z równowagi i ułatwiając sobie eliminację.

Mimo że umiejętności wykorzystujące moc są ważne, pierwsze skrzypce, w mojej opinii, należą do pojedynków z wykorzystaniem miecza świetlnego. Przyznam, że trochę obawiałem się o ten element, bo studio Respawn Entertainment nie miało doświadczenia z podobnymi projektami. Z radością wieszczę, że spece od systemu walki spisali się jednak na medal. Ciosy wyprowadza się płynnie i czuć ich moc. Animacje to natomiast poezja – widać, że inspirowano się tutaj zachowaniem Jedi z filmów, tudzież różnej maści animacji. Także w tym przypadku mam wrażenie, że inspirowano się cyklem Dark Souls. Nie jest co prawda tak trudno, jak w sadze From Software, ale trzeba opanować różne ciosy, uniki oraz parowanie, jeśli chce się zwyciężać na wyższych poziomach trudności. Najniższy, ten nastawiony tylko na fabułę, nie wymaga praktycznie żadnych umiejętności i dlatego fanom slasherów oraz przygodowych gier akcji go nie polecam.

Jeśli chodzi o wyposażenie, gra nie oferuje nam zbyt wiele. Cal Kestis zwiedza wirtualny świat z niewielkim robotem, BD-1, na plecach. Jego kompan początkowo nie robi w sumie niczego ciekawego (prócz podawania nam stymów, regenerujących utracone siły witalne), ale w miarę progresji dostaje umiejętność hakowania, przeciążania konsol, a także specjalny silniczek, pozwalający nam korzystać z lin nie tylko do zjeżdżania, ale także do wjeżdżania do góry. Wisienką na torcie i najważniejszym „gadżetem” głównego bohatera jest miecz świetlny. Początkowo posiada on tylko jeden emiter, ale później dostajemy wersję dwuemitorową, z czasem też rozłączaną o trzech trybach działania – piękna sprawa, bo czuć, że nasz heros ciągle się rozwija.

Na jego postępy nie wpływają w żaden sposób znajdźki, które gromadzimy w trakcie eksploracji planet. Twórcy postawili w tym przypadku na przedmioty kosmetyczne, a konkretniej podzespoły zmieniające wygląd miecza, ubiór głównego bohatera oraz jego wiernego kompana, BD-1, a także prezencję Modliszki, statku na pokładzie którego przemieszczamy się pomiędzy miejscówkami. Akurat ten konkretny element wydaje mi się wykonany dość słabo, choć myślę, że deweloperzy zostawili go sobie na przyszłość. Będą mieć co rozwijać na wypadek opracowywania kontynuacji, za co trzymam kciuki.


Screeny z Star Wars Jedi: Upadły Zakon (XBOX One)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
1 kudosGuilder   @   10:37, 02.12.2019
Fajnie, że znowu dostaliśmy przyzwoite singla w uniwersum Gwiezdnych Wojen - takich nigdy za dużo.
Jedna rzecz mnie tylko gryzie - po kiego grzyba wciskają te fabuły pomiędzy III a IV epizodem? Tam już nie ma wiele miejsca na to, by to zgrabnie wpleść w filmową sagę. A wziąwszy pod uwagę, że stara republika została założona kilka tysięcy lat przed wydarzeniami z filmów, jest mnóstwo niezłego materiału, pod który się można podczepić.
1 kudosgajda1000   @   16:11, 02.12.2019
W końcu nowa gra, mechaniką podchodząca pod single playerowe hity z konsol, dostępna na PC. Chcę kupić.